Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2021, 11:43   #118
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Silver
Rytuał odbył się i skończył. Podobnie jak poprzednio, Silver nie zachował żadnej wiedzy, jaką posiadał w trakcie rytuału. Nawet jego własne myśli wydawały się niemożliwe do pojęcia. Zostały z nim tylko emocje. Myśląc o nadchodzącym do niego wyzwaniu czuł przerażenie, ale jednocześnie zadowolenie i silną... ulgę.
Choć poprzednio nie zdołał utrwalić w pamięci rytuału który odkrył, przynajmniej zachował część wspomnień, tym razem nie było nawet tego. Magia potrafiła być kapryśna. Na szczęście jego umysł pozostał spokojny po wszystkim, czyli modyfikacja się sprawdziła. Musiał przemyśleć co te emocje oznaczają…

W międzyczasie na statek załadowano klatkę, po czym zamek ruszył na Eden. Klatka była magiczna. Wydawała się jednak stanowić część czegoś większego. Wedle wyjaśnień, które zaoferowała ochroniarz Maximiliana, osoba, która znajdzie się w klatce, będzie nieustannie odnosić wrażenie, że dopiero co do niej weszła. W efekcie ofiara nic nie zrobi, póki się jej nie wyciągnie na zewnątrz. Nie dała jednak gwarancji skuteczności urządzenia, mówiąc, że powinna ona zadziałać na cel Silvera.
Ciekawe urządzenie, Armstronga zastanawiało do czego tak naprawdę służy. Pułapka była jedynie środkiem do celu, ale jaki on był? Pranie mózgu? Ekstrakcja informacji? Wysączanie energii? Możliwości było wiele, niestety sam nie umiał analizować właściwości artefaktów. Przydałby mu się Opus, albo Kontrakt z Septemberem...

W trakcie podróży na Eden do Balmoral Castle wstąpił Rize. Ryboludź nie był specjalnie zainteresowany pieniędzmi, obiecał pracować za jedzenie tak długo, jak Silver pociągnie za struny, aby go ułaskawić. Zaoferował rok służby, po którym chce zobaczyć wyniki wpływów młodego Recollectora. Najemnik ten musiał mieć ogromne zaufanie do Opusa.
Nomad przy ich pierwszym spotkaniu położył spory nacisk na pieniądze, a teraz wystarczyło mu utrzymanie, jak widać wolność była mu cenniejsza niż wszystko co mógł zarobić (choć odpowiednio wysoką łapówką też pewnie mógłby ją sobie zapewnić). Armstrong polecił Corvo by ten załatwił formalności z Vyone'em. W końcu admirał chciał by ruch rewolucyjny ufał Silverowi. Liczył że dowie się od Rize'a co nieco na ich temat, ale najemnik nie był zbyt chętny, więc póki co nie naciskał. Skupił się na tym, by przez najbliższe kilka dni dopracować dalej zaklęcie które wymyślił.

Podróż na Eden była wyjątkowo krótka. Kapitan przewidywała tydzień, okazało się jednak, że Cesarstwo aktywowało nową bramę, umożliwiając im dolecenie w przeciągu trzech dni. Zielona planeta stała przed Silverem otworem.
Młody Recollector dawno nie odwiedzał tej planety. Grupa przedstawicieli starszych pokoleń klanu miała tu swoją posiadłość, w której spędzali spokojnie czas swojej emerytury. Silver kochał wszystkich członków swojej rodziny, ale stare ciotki, wujowie czy o zgrozo babcia, lubili sprawiać że czuł się jak mały chłopiec. A on nie miał czasu być dzieckiem.
-Corvo namierz mi proszę gdzie obecnie przebywa Hajikata Isshin. Kapitan Drystone, niech Pani przygotuje statek do zejścia na powierzchnię. - Zaczął wydawać dyspozycje. - Jack i Bo pójdziecie ze mną na spotkanie. Reszta może się zatrzymać w rezydencji i skorzystać z gościnności mojej rodziny, chyba że wolicie czekać na okręcie.
- Jeżeli mogę mieszkać na łajbie, to nie jest trudny wybór! - zaśmiał się Dragon.
- Ta planeta słynie z nalewek… - poinformowała go Christina.
- Oh… - nawigator zaczął debatować wewnętrzny konflikt.
Jack i Bo udali się za Silverem bez zbędnych komentarzy. Wydawali się mocno zainteresowani misją, zwłaszcza Bo, który zerkał na telefon tylko co jakiś czas, zamiast gapić się w niego nieustannie.
-Jesteś jego fanem? - Zapytał fonomaniaka. - Czy może planujesz go zabić? - Dodał żartobliwie. Sam nie do końca wiedział czego się po sławnym szermierzu spodziewać, więc ciekawość z ostrożnością mieszały się w nim.
- .... - Bo zastanowił się przez chwilę, analizując, czy Silver żartował, czy pytał. - ...Chciałbym spróbować. - przyznał. - Jedyne co mnie interesuje to obrona Pi. To jedna z niewielu okazji, abym rozwinął swoje umiejętności w tym zakresie. - sytuacja faktycznie była poważna, skoro Bo był wreszcie gotów odstąpić od niej na moment. Być może zdradzało to też zaufanie do Silvera, a może trzymanie się blisko niego było dla Bo tym samym, co trzymanie się blisko Pi - pilnowaniem zagrożenia.
- Podzielam zapał, ale może mniej przesadnie. - zaśmiał się Jack. - Jaki plan? Po prostu go zagadamy? Chyba nie ma co zgadywać, póki nam nie powie, dlaczego się obija, i czy Adam już go zatrudnił.
-Jeśli to nie tajemnicą Bo, czemu jesteś tak jednotorowo ukierunkowany? - Armstronga to od jakiegoś czasu zastanawiało. Fakt że więcej uwagi niż Pi, cyborg poświęcał gapieniu się w telefon taktownie pominął.
-Nie ma co bawić się w wielkie finezje, pójdziemy i przywitamy się. Zobaczymy jak na nas zareaguje. - Odpowiedział Raidenowi.
- Dług. - odparł krótko Bo.
-Prosto i na temat, tak jak lubię. - Silver nie wchodził w szczegóły, domyślał się że to nie była błaha sprawa.
-Wedle informacji od Corvo Isshin ceni sobie swoją niezależność, jak więc namówić go by zechciał dołączyć do naszej wesołej gromadki… sugestie? - Miał już oczywiście własne pomysły, ale zawsze warto było zasięgnąć opinii. Oczywiście to stanowiło jedynie ewentualny bonus. Priorytetem było przekonanie Hajikaty by podzielił się swoją wiedzą o nadmagii.
- Jaka jest szansa, że wie o tych magach i innych? Nie wiem czy my sami się w tym orientujemy, ale moglibyśmy znaleźć mu powodów, aby niezależnie podróżował z nami? - zaproponował Jack. - Jak ten Tooth, czy jak mu tam?
- Możesz wypytać Adama, jak go przekonał, a potem wymyślić coś lepszego za jego plecami. - Zasugerował Bo. - Tak długo jak to sprawa biznesowa, a nie osobista, nie powinno to być trudne. W innym wypadku nie ma co się męczyć z rekrutacją.
Tooth, przez chwilę Silver nie mógł połączyć imienia, czy raczej pseudonimu z twarzą. Potem przypomniał sobie, że to ksywka (niezbyt trafiona) którą obecnie posługuje się Rize.
-Pożyjemy, zobaczymy. O ile nic się przez ostatnie kilka dni nie zmieniło, nie będziemy musieli go podkupić, wystarczy że szybciej trafimy z odpowiednią ofertą. - Odparł. Choć byli tu z poważnymi zamiarami, naszedł go pomysł by wpleść w to odrobinę zabawy. - A zaczniemy od wejścia z hukiem. - Uśmiechnął się i zmienił kurs statku, tak by zamiast na lądowisko, poleciał nad dystryktem w którym zatrzymał się Ishhin. - Przyszykujcie się, za parę minut skaczemy, bez spadochronów. - Efektowne wejście gwarantowane, a pasy antygrawitacyjne zapewniały bezpieczne lądowanie, wilk syty i owca cała.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline