Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2007, 17:22   #23
Yoda
 
Reputacja: 1 Yoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputacjęYoda ma wspaniałą reputację
Isadora aż cała rozpływała się ze szczęścia
-Jakże jestem Wam wdzięczna panowie. Mylą się ci którzy powiadają że dzisiaj już nie spotyka się prawdziwych rycerzy. -poczym posłała każdemu z was swój cudowny uśmiech ale przy Rupercie i Gilesie zatrzymała się na chwilę dłużej. Wstała od stolika–Pozwolą panowie że ukradnę panom tego rycerza na chwilę. Mieszkam niedaleko.-zwróciła się do Gilesa -Dziękuje panu za towarzystwo, to słodko z pana strony-powiedziała zalotnie.
-Na mnie już pora panowie. Życzę smacznego i dobrej nocy. Przyjdźcie jutro do mnie na ciasto. Niziołkowy przepis więc na pewno będzie przepyszne. Jeszcze raz Wam dziękuje…ofiarowaliście mi nadzieje. Bardzo drogocenny skarb w dzisiejszych czasach. Dobranoc. –zarzucając czarnymi włosami wyszła z labiryntu stolików w zimną noc. Giles podążał za nią oferując swoje ramię jako wsparcie. Mimo dobrego wychowania nie mogliście oderwać oczu od jej zgrabnego ciała. Tylko Drumin i paru klientów (widocznie tutejszych) uśmiechnęło się pod nosem.

Berthold, Rupert, Johann
Karczmarz nalewał właśnie bimberku z wielkiej beczki gdy zauważył idącego Mordragona. Postawił pełen kufel na ladzie. –Ten kufel na mój koszt. Wybacz panie za tę pomyłkę. Tak coś myślałem że ty nie z tych co to soczek popijają- Drumin mrugnął do niego – ale słuch niestety nie ten sam co kiedyś. Ach to były czasy…Wiesz panie że usłyszałem bicie serca przerażonego goblina schowanego 3 metry pod ziemią…ech starość nie radość ale i tak dobrze że jej dożyłem.-uśmiechnął się do Ruperta i Johanna. Gdy młodzi rzekli co ich trapiło Drumina wyglądał na zdziwionego
-Chodzi Ci panie o Toma zwanego Beczułką z wiadomych względów a przez innych zwanego Długouchym z równie oczywistych powodów.- uśmiechnął się, widać rozmowa o niziołku lekko go rozbawiła – Co porabia? Hmm tego nikt nie wie. On sam twierdzi że kiedyś walczył w nielegalnych walkach niziołków. Dobre sobie! Tą swoją piąstką to on co najwyżej może powalić kurczaka!- Drumin wybuchnął śmiechem ale zaraz się opamiętał –Obecnie utrzymuje się chyba z tego co ktoś mu kupi w zamian za ciekawą opowieść lub bajkę. Oj tak do opowiadania to on dar ma, trzeba mu przyznać. Czasami również pomaga mojemu kucharzowi. Piecze świetne ciasta, palce lizać. A miejscowym sprzedaje swoje wyroby lub przepisy. Mieszka niedaleko stąd w okolicach świątyni Veereny. Przyjaźni się z naszymi miejscowymi kapłanami a najbardziej z Lotharem i Nikolausem. Przyglądał się panie gdyż to ciekawska bestia jakich mało! Wsadza nos w nie swoje sprawy kurdupel jeden. On wie więcej niż nasza straż! Słyszy i widzi dosłownie wszystko. Nic co się dzieje w mieście nie umknie jego uwadze. Ot cały sekret!- znowu wybuchnął śmiechem
-Co do garnizonu to musisz iść panie prosto do trzeciego skrzyżowania tam przy domu naszego szczurołapa Karla -poznasz po dziwnym malunku w kształcie trzech kresek tworzących trójkąt w kole - skręcisz w lewo i dalej już trafisz. Nie da rady przeoczyć krat w oknach i czerwonych flag naszego pana Victora.

Giles
Odprowadziłeś Isadorę aż na próg jej małej ale ładnej i czystej kamienicy. Ponowiła zaproszenie na ciasto i jeszcze raz podziękowała za oferowaną pomoc. W domu nie było już straży ale kobieta powiedział że czuje się wyczerpana psychicznie i fizycznie oraz że chciałaby odpocząć. Zauważyła również że gdyby nie inne okoliczności chętnie zaprosiłaby takiego przystojniaka do środka. Jakiś pijaczyna przechodził obok. Zlustrował Isadorę swym lubieżnym wzrokiem. Gwizdnął przeciągle potem rzucił „Ile?” swym ochrypłym głosem i roześmiał się.

Edgar
Właśnie przybyłeś do Schwarzdorfu. Popytałeś paru ludzi i wskazali ci drogę do domu szczurołapa. Stałeś w deszczu przed domostwem z dziwnym trójkątnym malunkiem od dobrych pięciu minut. Bez przerwy pukałeś do drzwi albo lepiej powiedzieć dobijałeś się do nich ale Karla nie było w domu. Zmarznięty i wk…zdenerwowany skierowałeś swe kroki ku karczmie „Płonący Goblin”. Po drodze minąłeś pare ludzi: blondwłosego młodzieńca i piękną kobietę w granatowej sukni. Oni jednak cie nie dostrzegli. Gdy wchodziłeś do karczmy powiało ciepłym ale lekko śmierdzącym zaduchem. Tej nocy to ci nie przeszkadzało… Zauważyłeś karczmarza i podszedłeś do baru. Krasnolud był zajęty rozmową z trójką młodzieńców ale ty wdrapałeś się na wysoki stołek i oparłeś o ladę.
 
__________________
Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein

Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę.

Ostatnio edytowane przez Yoda : 25-08-2007 o 19:24.
Yoda jest offline