Czas: 2037.06.02; wt; zmierzch; g. 18:35
Miejsce: pustkowia na pd-zach od St.Louis, Sunnen Lake; ośrodek wczasowy; pustostan
Warunki: pustostan kuchni, gorąco, jasno, sucho, d.si.wiatr
Jarl, Yoshiaki, Aija
- I jak to wygląda? - Yoshiaki znalazła się mocno na uboczu scenki przy bezimiennej plaży. Ale dzięki małemu, latającemu dronowi widziała sporo z góry. Na kamerze widać było jak koleżanka stoi na plaży przy zostawionych ubraniach kolegi a kolega pływa albo nurkuje wokół zatopionej kapsuły. Ale nie więcej. Musiała się kontaktować z Aiją bo Jarl do tego pływania zdjął też komunikator by go nie zgubić albo nie zamoczyć.
- Jeszcze nie wiadomo. Jarl mówi, że chyba jest cała. Znaczy zamknięta. W każdym razie nie znalazł żadnej dziury. - odparła dziewczyna z ciężkich pełniąca rolę obserwatora i łącznika między nimi.
- Hej, hej, hej dziewczyny! Trzeba wam znaleźć jakąś dziurę? Jestem właściwym facetem do szukania takich dziur! Macie dla mnie jakieś fajne, ciekawe dziurki? - w słuchawkach koleżanek jakie wyprawiły się nad Sunnon Lake niespodziewanie odezwał się rubaszny ton Rubena. Widocznie już wrócił z akcji na mieście. No ale mieli przecież z Nancy bliżej niż tutaj.
- Ruben? - koleżanka ze skanów uniosła nieco brew zaskoczona jego nagłym pojawieniem się w eterze.
- Pewnie, że ja! To jak będzie z tymi dziurkami? Nie chcę nic mówić ale możecie zapytać Nancy i Gretę o moje referencje. Bardzo dokładnie to sprawdzaliśmy. - zapewnił Ace swobodnym tonem. Siedzący niedaleko George wybałuszył na niego oczy.
- Nie gadaj… Obie? To co wy tam… - czarnowłosy informatyk siedzący w HQ spojrzał z niedowierzaniem na kolegę co właśnie władował się do środka. Wiadomo było, że Ruben to podrywacz i bajerant ale mimo wszystko to brzmiało tak…
- Cholera Ruben! Sklej japę tu trwa poważna operacja! - Carter co na chwilę wyszedł po kawę i właśnie z nią wracał musiał usłyszeć końcówkę rozmowy po fuknął z irytacją na winowajcę tego zamieszania w eterze i tutaj.
- Relaks szefie! Chciałem wnieść trochę luzu. Wszyscy za bardzo się tutaj spinają. A tam jest plaża, woda i dwie bardzo samotne dziewczyny więc pomyślałem, że mogę im pomóc się rozerwać. - Murzyn uniósł dłonie w obronnym geście na znak, że nie ma żadnych wrogich zamiarów a wręcz przeciwnie. Carter coś nie wyglądał na rozluźnionego ani rozbawionego ale przerwał mu nowy głos w eterze.
- Ruben mam tu coś dla ciebie. Wielka, czarna dziura gotowa do penetracji. - odezwał się Jarl który kilkadziesiąt kilometrów dalej wyszedł ociekając wodą z kolejnej próby zbadania kapsuły z bliska. Aija podała mu jego komunikator więc mógł usłyszeć co tam się dzieje.
- O! Brzmi super! - spec od hardware wyszczerzył się radośnie słysząc takie dobre wieści. Nie mógł widzieć porozumiewawczych uśmieszków Jarla i Aiji jacy już zaczynali rozumieć na co się zanosi.
- I jest jeszcze druga w hotelu. Trochę skryta ale na pewno dasz radę. - dorzuciła szybko dziewczyna ciężkich mając na myśli ten dziwny otwór jaki z technowikinkgiem odkryli w zatopionej piwnicy.
- Na pewno! Skryte i nieśmiałe też lubię! - Ace wydawał się w pełni szczęścia i w ogóle na fali.
- Tylko chyba będziesz musiał założyć maskę. - odparł Jarl wycierając się swoją koszulą. Nie byli przygotowani na takie kąpiele to nawet nie mieli ręczników ze sobą.
- Maskę? A po co? - brwi cwaniaka zjechały ku sobie gdy widocznie zaskoczyła go ta informacja.
- Bo te dziury są strasznie mokre. - odparła wyszczerzona co nie miaja Aija ubawiona jak dwucznacznie mogą brzmieć zwykłe słowa.
- To żaden problem! To nawet lepiej! - Ruben nie krył zadowolenia bo zabawa zapowiadała się coraz lepiej.
- Świetnie. No to baza, słyszeliście Ruben zgłosił się do nurkowania. - Jarl zdając sobie sprawę, że reszta HQ też ich słyszy zwrócił się bardziej do nich niż do Rubena.
- Eee... Nurkowania? Jakiego nurkowania? - Ace zamrugał oczami nie bardzo wiedząc o co chodzi z tym nurkowaniem.
- Myślicie, że trzeba wziąć sprzęt? Jak to tam wygląda? - szef szpiegów pozwolił na te trochę luzu i wygłupów w eterze ale teraz wrócił do głónej sprawy jaka go interesowała w tym jeziorze.
- Takie nurkowania z butlą i w ogóle? Ale ja nie mam przeszkolenia. I na pewno Law będzie miał dla mnie bardzo ważne zadanie. A pozatym z Nancy musimy rozprawcować ten skok na Gretę i w ogóle. A właśnie, to ja już muszę lecieć by z nią omówić wszystkie detale. - Ruben nagle zrobił się bardzo grzeczny i układny dla wszystkich. Nawet obowiązkowy. Wstał ze swojego obrotowego krzesła i ładnie się uśmiechając zaczął kierować się ku wyjściu. No a pozostali mogli się zająć konkretami.
Z tego co mówił Jarl wynikało, że kapsuła chyba jest cała. Nie był do końca pewny bo słabo widać w tej wodzie to głównie sprawdzał na macanego. A powłoka była porośnięta glonami i innymi takimi. Pojemnik leżał dość płytko, pewnie nawet awkalungi można sobie darować, wystarczyłaby maska no ale teraz nie miał nawet jej. Ale z akwalungami pewnie spokojniej by się pracowało. No i do tej dziury w piwnicy by się przydały. Tam to pewnie ciemno bo wewnątrz pomieszczenia.
Czas: 2037.06.02; wt; zmierzch; g. 18:35
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zagruzowana ulica; samochody
Warunki: wnętrze pojazdów, ciepło, jasno, sucho, d.si.wiatr na zewnątrz mgła
Law, Dunkierka, Junior
https://big-cypress.com/wp-content/u...-landscape.jpg - Wow. Kiedyś to wyglądała kosmicznie. - mruknął Junior widząc jak na ocalałej tablicy zachowało się zdjęcie dawnej piramidy. Mogło robić wrażenie.
- Ale chyba czasy świetności to ma już za sobą. - odparła Dunkierka. Rzeczywiście. Obecnie ta nietuzinkowa budowla już nie powalała swoim widokiem. Miała ścięty stożek gdzieś w połowie wysokości, w niebo sterczały pogięte dźwigary a wiele okien było pustych lub powybijanych. Budowla musiała przejść ciężkie chwile podobnie jak i reszta miasta.
- Ale burdel. - skrzywił się Junior który jako zwiadowca szedł kawałek przed pozostałą trójką. Kirk zgodził się na taki podział ale dorzucił Maxi do pieszej wycieczki. Uznał, że Over i Talbot powinni wystarczyć do torowania drogi.
- Jakby było cacy to dawno ADVENT by się tym zainteresował. Albo złomiarze i szabrownicy. - odparła Maxi rozglądając się dookoła. Kiedyś to musiało być wielkie centrum handlowe i kulturalne. Do tej pory dało się to wyczuć po tych wszystkich strzałkach do różnych pawilonów, kin, sklepów, restauracji. Taka miniaturka miasta w mieście. Potem zagospodarowano to na sztab kryzysowy. Co było widać po porzuconym sprzęcie medycznym i wojskowym. Stare łóżka polowe, leżaca na boku karetka, jakieś polowe biurka gdzie pewnie udzielano jakichś informacji, wszystko to świadczyło o kryzysie jaki próbowano tu opanować albo chociaż zorganizować. Pozbierać się po kolejnych cięgach zebranych od kosmitów. No a potem jak świadczyło niebo nad głowami wszystko pozamiatała broń kosmitów jaka trafiła z orbity i w resztę miasta przecinając wszelkie próby organizacji.
https://www.sbs.com.au/guide/sites/s...ime=1489968737 - Spore. Od czego zaczynamy? - dopiero co weszli ale od środka dało się już złapać skalę obiektu. Na kilka osób to było całkiem sporo do przeszukania.
- Rozdzielamy się czy nie? - Maxi zapytała patrząc na pozostałych xcomowców. Stara zasada z dawnych horrorów miała rację bytu. Mogli przeszuać większy obszar w tym samym czasie. A chociaż jeszcze było widno, przynajmniej na zewnątrz a zmrok w te letnie miesiące przychodził dość późno to jednak trudno było przewidzieć ile zajmie im przeszukanie tego sporego i zdemolowanego obiektu. No i co tu mogą znaleźć. Wydawało się możliwe, że tu było dawne centrum kryzysowe X-COM więc to się chociaż potwierdziło w starych, brudnych napisach znalezionych na tablicy ogłoszeń albo na tym polowym biurku. Ale czy coś ponadto to trudno było zgadnąć. W końcu minęły ze dwie dekady od tamtych wydarzeń.
- Hej. Jak tam u was? My znaleźliśmy jakiś objazd. Widzimy górę piramidy. Ale droga jest zawalona. To nam jeszcze trochę zajmie. - w komunikatorach usłyszeli głos Kirka. Widocznie mieli jakiś postęp w torowaniu drogi do piramidy ale jednak nie zanosiło się by lada chwili mieli zajechać na parking przed nią.