Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2021, 13:31   #2
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Dzień przed wyruszeniem, południe

Potężny sierpowy zwalił Ulfgara z nóg. Krasnolud szybko otrząsnął się i podniósł na nogi – niby wiedział, że żaden kopniak nie nadejdzie, ale odruchy robiły swoje. Zaraz potem zadziałały inne, równie ważne, dlatego przybrał skruszałą minę. Pierwszy cios był przeciwnikowi potrzebny do rozładowania emocji, resztę powinno się już załatwić spokojnie.
- Kochanie, ja wiem, że…
- Gówno wiesz! – Agna warknęła – Miałeś z tym skończyć!
Oho, chyba nie pójdzie tak łatwo, pomyślał Ulfgar, strategicznie przesuwając się tak, by stanąć między wściekłą żoną a jej kuźnią. Zbyt wiele potencjalnych narzędzi mordu… [i]Czas na zmianę strategii-[/] wziął głęboki oddech i wyprostował się.
- Tak, miałem, obiecałem, że dopóki chłopcy nie dorosną, nie będę ruszał na dłuższe misje – powiedział twardo, chociaż serce go bolało – Ale inaczej się nie da. Wszyscy poza zupełnymi świeżakami wrócą za kilka dni najwcześniej, a nie możemy czekać. Zresztą, Kurgan tam idzie, ktoś musi zadbać, żeby następca wrócił cały.
- A po cholerę on tam? Ma już swoje lata, powinien zajmować się papierami, a nie ryzykować życie – złość Agny zaczynała już na szczęście szybko ulatywać, jak zwykle.
- Ma swoje powody, ale to nie ma znaczenia, nie odwiodę go od tego. Przysięgałem bronić rodziny, klanu i miasta, a was w szczególności. Nie podoba mi się, że łamię jedną obietnicę, ale tej przysięgi złamać nie mogę. Jeśli ta misja się nie powiedzie, wszyscy będziecie zagrożeni, a ja nie mógłbym z tym żyć.
- Dobra dobra, idź, tylko już nie gadaj – żona Ulfgara podeszła do niego i przytuliła się – Tylko masz mi wrócić, zrozumiano? Jak zginiesz, to cię zabiję – mruknęła.
Krasnolud uśmiechnął się i pocałował ją.
- Wrócę, możesz być tego pewna. Z takim sprzętem nic mnie nie tknie – dodał, by udobruchać żonę i nieco połechtać jej próżność.


Tuż przed wyruszeniem

Widok słabującego ojca sprawiał, że Ulfgara przejmował smutek. Ostatnio bał się nawet obejmować starzejącego się króla w obawie, że mógłby połamać mu kości. Grobowe miny wszystkich doradców tylko potęgowały to uczucie – strach, niepewność, niezadowolenie gościło na każdej twarzy. Hodrek, drugi syn, co chwila zerkał na Kurgana. Czyżby zastanawiał się, czy jego czas na tronie nie nadejdzie przedwcześnie. Ulfgar milczał całą naradę nie tylko z powodu atmosfery – przede wszystkim męczył go potworny kac po wcześniejszym wieczorze. Może w Fireheim przebywali teraz sami rekruci, ale przecież szkolenie wymagało nie tylko nauki radzenia sobie na polu bitwy, ale też w karczmie…


W podziemiach góry

Gdy tylko zapuścili się w mroczne korytarze, Ulfgar wysforował się kilkanaście metrów przed pozostałych, by opuścić obszar oświetlony przez magiczną pochodnię. Jak w przypadku większości krasnoludów, ciemności nie stanowiły dla niego problemu, a dzięki temu, że w zasadzie to on był najciężej opancerzony w całej drużynie, nie musiał oddalać się od nich zbyt daleko, by badać teren. Póki pozostawali w granicach znanych im tuneli, nie skupiał się na tym zbyt mocno, mając pewność, że szybko zauważy jakiekolwiek rzeczy odbiegające od normy. Takie jak szczelina w miejscu, w którym jeszcze niedawno była lita skała. Zanim zdążył sprawdzić, co jest w środku, wychynął z niej dziwnie wyglądający, do tego co najmniej ciut szalony typek. Nie wydawał się jeszcze agresywny, dlatego Ulfgar cofnął się bez słowa, robiąc miejsce Kurganowi – brat zdecydowanie lepiej radził sobie z dyplomacją. Najmłodszy syn stanął z boku, skupiając się na groźnym wyglądzie.

Akurat to mogło Ulfgarowi wychodzić całkiem nieźle. Jak na krasnoluda może nie był bardzo wysoki, ale te braki nadrabiał potężną, umięśnioną sylwetką. Miał długie, brązowe włosy łączące się z typową dla jego rasy gęstą brodą, zdobioną nielicznymi koralikami. Jego twarz przeorana była licznymi bliznami, które szczęśliwie omijały oczy w barwie ciemnego orzecha, nie oszczędzając za to przynajmniej dwukrotnie złamanego nosa. O ile nie wyglądał na specjalnie atrakcyjnego nawet jak na krasnoludzkie standardy, to jego ekwipunek przypominał istne dzieła sztuki. Wspaniale wykonany i rzeźbiony w spiralne wzory napierśnik tworzył zgraną kompozycję z tarczami – tak jakby każdy z tych elementów kuto i zdobiono dokładnie po to, by używać ich razem. Dobór broni Ulfgara mógł się komuś nieznającemu go wydawać bardzo ekscentryczny. O ile przytroczone na plecach długi łuk i młot o przedłużonym trzonku nikogo by nie zdziwiły, to już trzy wyposażone w ostrza tarcze – jedna na plecach, a dwie trzymane w dłoniach – wyglądały już dość nietypowo.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 04-02-2021 o 13:35.
Sindarin jest offline