Gdy dotarli na miejsce spaczonego gaju, Wolfgang patrzył przez chwile na błyskawiczne postępy poczynione przez skazę i skrzywił twarz w obrzydzeniu. - Dobra, chłopy. Podkładać chrust i uciekać, ja zapalam pochodnie i zacznę to wszystko. Jak nie polecą za wami pszczoły to obiegnijcie zagajnik i podpalcie z drugiej strony. My powinniśmy odwrócić uwage wszystkiego co może tam siedzieć. - Mówiąc to, mag rozpalał właśnie przyniesioną ze wsi pochodnie. - Arvid, zapal też swoją i wszyscy bądźcie czujni. Bogowie jedni wiedzą co może się tam teraz czaić. Do dzieła! - Dał znak, wskazując płonącym łuczywem na martwy las. Sam powoli zaczął iść w stronę drzew, z każdym krokiem przyspieszając tempa.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |