Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2021, 15:39   #119
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Jak się czymś dzielić to tylko jak podpiszemy porozumienie - powiedziała Imra na dzień dobry lustrując krasnoluda.
- Imra Orirel, z kim mamy przyjemność?
- Khorsnak Inviblade, przywódca Dzielnych chłopców Khorsnaka.- odparł duergar kłaniając się. - Miejmy nadzieję, że przyjemność będzie i po naszej stronie. A spisywać umowy nie ma potrzeby. Skoro każde z nas szuka czegoś innego?
- Bez umowy - Kvaser spojrzał na Khorsnaka - to można sobie widły w plecy wbijać. Niby każdy szuka czegoś innego, ale zachłanność - niziołek przeciągnął w dobrym humorze, jego głos nie zawierał w sobie groźby - zwykła nieagresja wystarczy - stwierdził szczerząc się.
- To akurat możemy podpisać. Nie będziemy sobie wbijać sztyletów w plecy, bez wcześniejszych negocjacji?- zaproponował krasnolud z szerokim uśmiechem.
- Ujdzie - powiedziała Imra spoglądając na pozostałych, którzy się nie wypowiedzieli.
- Skoro szukamy różnych rzeczy, to umowa o nieagresji wystarczy - przytaknął Harran.
Vaala zaś wzruszyła ramionkami, po czym kiwnęła potakująco głową. To samo uczyniła Mmho, której dane słowo na honor wystarczyłoby.
Te deklaracje sprawiły, że kolejni członkowie drużyny Khorsnaka ujawniali swoją obecność. Pierwszy pojawił się krasnolud, opancerzony ponad miarę i kryjący się za masywnym pawężem. Tuż za nim trzymająca w rękach laskę magiczną duergarka sądząc po obcisłej szacie okrywające świadczące o tym fakcie krągłości. Po twarzy ciężko było rozpoznać, bo ta owinięta była czarnymi zawojami i widać było tylko oczy. Na końcu pojawili się najciekawsi członkowie drużyny, duergar uzbrojony w kryształowe ostrze, który wręcz pulsował psioniczną mocą barwy płomieni. Oraz… olbrzymi zakuty w ciężką i pokrytą runami zboję krasnolud, szeroki w barkach a wysoki jak...wyrośnięty człowiek. Przez co wydawał się olbrzymi na tle swoich towarzyszy. A to nie był koniec dziwności w jego wyglądzie. Jego skóra była barwy i faktury stali, włosy ze srebrnych nici, a oczy niczym dwie platynowe kule.
- To moja drużyna.- rzekł chełpliwie Khorsnak.
Imra kiwnęła głową.
- A więc umawiamy się na brak agresji - kobieta wyciągnęła z torby kartkę i tusz oraz coś do pisania. Korzystając z własnego kolana i zbroi zapisała umowę o nazwie “pakt o nieagresji” na czas przebywania w placówce Pozyskiwaczy wymieniając wszystkich z jej towarzyszy (wszak nie mieli oficjalnej nazwy). Jako drugą stronę zapisała Dzielnych chłopców Khorsnaka. Przekazała dokument swoim do podpisania, a potem drugiej stronie skrupulatnie pilnując aby każdy się podpisał. Sama również się podpisała.
- No to jak mamy formalności z głowy to możemy ruszać.
Gdy Imra spisywała kontrakt, zaklęcie niewidzialności w końcu się rozwiało, ukazując Wędrowca w ciężkim pancerzu, który z zaciekawieniem przyglądał się kryształowemu ostrzu jednego z duergarów. Na dokumencie podpisał się jako "Kapitan Destiny", po czym spojrzał w stronę ogromnych wrót.
- Czy mgła unosi się jedynie do pewnej wysokości, czy zajmuje całą przestrzeń?
- Czy próbowaliście wynieść stamtąd jakiegoś chwilowo utrupionego zombie? - spytał Harran.
- Sięga do połowy jaskini. I nie martwcie się… nie jest trująca.- wzruszył ramionami Khorsnak, a potężnie opancerzony krasnolud wtrącił się. - Wynieśliśmy sześć.
- Bo mamy sześć onyksów. Zamierzamy zwiększyć naszą liczebność, co by dać przeciwnikowi więcej celów do bicia. - wzruszył ramionami Khorsnak przyglądając się kontraktowi Imry.
Kvaser zmarszczył brwi.
- A góra jest wolna? Da się tam skakać, jakieś pozostałości po drewnianych ramkach czy bieda? - Niziołek zaciekawił się - Tylko truposze? Brzmi… Jakby było coś więcej.
- A góra to… sufit. Mgła obejmuje całe budynki. I nie… nie tylko same truposze. Napotkaliśmy jeszcze uszkodzone konstrukty i żywiołaki które je napędzały. Ziemi jak i błyskawic. - odparł opancerzony krasnolud.
- To nie ma chyba na co więcej czekać. Zobaczmy co się tam stało - Imra ponagliła wszystkich samej będąc zwyczajnie ciekawą wydarzeń jakie zaszły w tym miejscu.
- Ciebie mogłabym wziąć na kolana i polecieć na koniu jak się boisz tak tej mgły - dodała jeszcze do Kvasera uśmiechając się krzywo.
Kvaser wyszczerzył się szeroko do kobiety. Po charakterystycznym błysku w oku mogła spodziewać się, że ma ripostę która bawi niziołka.
- Naprawdę nie musisz mi odpłacać mi za użyczenie ci MOJEGO konia - niziołek zaśmiał się rubasznie i głośno, dają echu nieść jego słowa bardziej niż zwykle. Tu jednak jego żart czy też obelga minęła półelfkę zupełnie, bo pokręciła głową.
- Żyjesz w swoim świecie Kvaser.
Niziołek tymczasem szerzył się pewny siebie.
Wędrowiec uśmiechnął się lekko, albo na żart Kvasera, albo na suchą reakcję Imry.
- Może wystarczyłoby zapewnić odpowiednią wentylację, by pozbyć się tej mgły? Chociaż nie powinniśmy mieć problemu ze zwykłym jej ominięciem. Sprawdzę, czy da się wytyczyć ścieżkę jej skrajem, po dachach, żeby ułatwić nawigację - dodał, ruszając w stronę bramy.
- Zakładasz że to jest zwykła mgła. Czym ona nie jest. To nie jest zwykły opar, który można rozproszyć. - wtrąciła zamaskowana krasnoludzica.
- Nie wiem jak wy… ale my zamierzamy się wpierw przygotować. No i mamy truposzy do ożywienia.- wyjaśnił Khorsnak wskazując kciukiem na masywnego krasnoluda o metalowej skórze.- Nadźwigaliśmy się po to, by on mógł zrobić swoje. Nie zmarnujemy tego wysiłku porzucając ten plan.
- Jeśli macie więcej informacji na jej temat, to się nimi podzielcie - stwierdził lekko zirytowany automaton - Nie będę miał niczego poza założeniami, dopóki jej nie sprawdzę. W jaki sposób przeszkadza to waszemu planowi?
- Nie przeszkadza… w niczym. - odparł Khorsnak podchodząc do ogniska.- Ino nie zgadzałem się na przesłuchiwanie. Chcesz wiedzieć więcej, to dosiądź się do ogniska wraz z nami. Pogadaj jak cywilizowany osobnik. Chyba że wam się spieszy… My mamy jeszcze śniadanie do dokończenia. Nie zwykłem walczyć o pustym żołądku.
- Trzeba było to od razu zaproponować. I chyba nigdy nie byłeś ranny w brzuch - Wędrowiec odpuścił sobie przytaczanie, jak niebezpieczne jest zakażenie treścią żołądkową przy takich ranach, jeśli w pobliżu nie ma kleryka. Zerknął tylko na Imrę i Kvasera, którym pewnie ta nauka była wbijana do głowy od lat.
- Nie, nie byłem. - stwierdził żartobliwie duergar.- Ponieważ uczciwą walkę zawsze uważałem za taktyczny błąd. Zwykle to ja zapewniam ranę w brzuch.
Ima westchnęła. Tak była ciekawa, ale w sumie lepiej było poznać tymczasowych sojuszników.
- Śpieszyć może i się nam nie śpieszy, ale też nie należę do specjalnie cierpliwych osób. Jak dla mnie możemy sobie sami po prostu sprawdzić tę całą mgłę.
- Jeśli macie jakieś ciekawe informacje - wtrącił Harran - to lepiej poznać je teraz, a nie zdobywać osobiście. Wiedza zawsze się przyda.
- Wiedza kosztuje…- zaśmiał się Khorsnak przysiadając się do ogniska i biorąc kawałek pieczonego mięsa. Obok niego usiadła duergarka, ale ta nic nie jadła. Dwaj wojownicy zaś od razu zabrali się do jedzenia. Potężny krasnolud o skórze barwy żelaza nie przyłączył się do posiłku stojąc tuż przed białymi kretami i pilnując ich.- … acz skłonny jestem sprzedać ją za walutę podobnej wartości. Odpowiedź za odpowiedź. Co wy na to?
Półelfka w końcu odpuściła i dosiadła się ciężko siadając.
- Jak najbardziej. Taką walutę rozumiem - powiedziała. Samej użyła jej z resztą na Kvaserze swego czasu i próbowała wymusić na nieżyjącym półelfie.
- To co wy chcecie wiedzieć?
- Na przykład… po co wam potrzebne jest skamieniałe drewno. Materiał egzotyczny, ale nie tyle elastyczny by być szczególnie cennym. - zapytał zaciekawiony Khorsnak.
Wędrowiec prychnął lekceważąco.
- Chwilę temu chciałeś tylko porozmawiać, teraz już domagasz się zapłaty za coś, co możemy sami sprawdzić? - po tych słowach ponownie ruszył w stronę bramy - Jak wrócę, porównamy informacje.
- W postaci ploteczek…- zaśmiał się krasnolud rubasznie. -... straszniesz spięty.
I pokręcił głową dodają.- Dokończymy posiłek, który nam przerwaliście i zanimujemy zwłoki, a potem ruszymy za wami. Dogonimy was, o ile nie zapuścicie się za głęboko.
- Ja z chęcią was posłucham i pogadam - Imra tym razem się uparła aby zostać. - Znajdziemy się później.
- Tylko nie zabłądź - rzucił za Wędrowcem Harran, który na razie nie wybierał się na spotkanie z truposzami.
Kvaser wysłuchiwał wymiany zdań z pewnym znużeniem rozmieszanym z prawdziwym zniecierpliwieniem. Wiedział jednak, że taki był rytm wypraw, obozowanie, potem kolejny ruch, znowu obozy. Problemy pojawiały się gdy druga grupa była w lepszej kondycji, ale to były problemy czysto emocjonalne. Najedzony nie zrozumie głodnego.
- Powinniśmy ruszyć wszyscy razem - stwierdził stanowczo i głośno - z chęcią załatwiłbym to szybko, ale skoro spotkaliśmy innych, bezpieczniej jest iść równo.
Z uprzejmości o którą trudno było go posądzić, nie wspomniał, iż równy wymarsz miał też za celu patrzenie sobie na ręce.

Vaala przycupnęła obok Imry, po czym zaczęła ogrzewać sobie przy ognisku bose stopy. Wpatrywała się w płomienie, zupełnie nie interesując się nową grupką… wyciągnęła gdzieś spomiędzy swoich łachmanków jakiś listek, po czym wsadziła go w usta, i zaczęła powoli żuć.
Mmho również przysiadła się do innych, pozostając jednak nieco w tyle i na uboczu. Nie lubiła nowych miejsc i nowych osób. Obserwowała ich uważnie i czujnie, pozostawiając dyskusje dla innych.
Szybko wyłapała spojrzenia krasnoludzicy i tego dużego krasnoluda o cerze barwy stali i dosłownie srebrnej brodzie. Oni to obserwowali nową grupkę. Dwójka wojowników skupiła się na jedzeniu posiłku, a Khorsnak na rozmówczyni… bo Imra niewątpliwie wzięła na siebie rolę głównej dyplomatki.
- Więc nie spodziewam się, że podzielisz się ze mną waszymi sekretami. - odparł duergar uśmiechając się szeroko.- Rozumiem potrzebę dyskrecji. Nie sądziłem jednak że skamieniałe drewno jest takie ważne dla kogoś. U nas… przebijamy przez nie.
- Co kraj to obyczaj - Kvaser stwierdził na wieść o palach - materiał jak to materiał. Ja na przykład lubię zbierać - stwierdził szczerze, z krzywym uśmiechem - byłoby to dobre do mojej kolekcji - i o dziwo niziołek nie kłamał, w każdym razie nie w całości.
- Nieciekawa to chyba kolekcja.- zaśmiał się rubasznie Khorsnak.
 
Asderuki jest offline