Anna wyszła z samochodu i przyciskając ręce do piersi patrzyła z niedowierzaniem i nieukrywanym podziwem na wszystko co ją otaczało. Wąchała każdy kwiat, badała korę pobliskich drzew i bawiła się zieloną trawą. -Tu jest pięknie!- powiedziała do reszty rozmarzonym tonem. -Już kocham to miejsce... teraz mam tylko ochotę wyskoczyć nad jeziorko- uśmiechnęła się figlarnie. Zrobiła kilka rundek wokół wiekowego dębu i skierowała swą uwagę na dom. "Całkiem wporządku, tyle czy nie będzie aby dla nas za duży?- myślała i w jednej chwili ogarnęła ją straszna wizja myścia kilometrów kwadratowych podłóg.. szorowanie i odkurzanie wielu dywanów, wieczny brud w toaletach. "O Matko! Ja sobie z tym na pewno nie dam razy"- skwitowała.
Zbliżała się wolnymi i nieco niepewnymi krokami do drzwi frontowych. "Dobrze chociaż, że garaż jest to nasze Poloneziątko nie zmoknie w nocy"- zachichotała na tę myśl, a chłopcy posłali jej dziwne spojrzenia. Uspokoiła się.. odchrzątknęła i pośpieszyła w stronę domu wsłuchując się zachłannie w każdą ptasią melodię. |