Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2021, 09:42   #260
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Słowa chyba nie dotarły do Tae. Franko musiał skorzystać z całej swojej siły by oderwać dziewczynę od zielonego czubka. Wyrywała się jak wściekła kocica. Brak jej było umiejętności, ale nadrabiała to zawziętością i siłą. Nie była wprawdzie tak silna jak choćby Pantera, ale z całą pewnością przekraczała ludzkie normy. Franko martwił się, sam po obudzeniu nie wpadł w szał, ale przeleżał wtedy parę dni w ziemi. Być może mniej gwałtownie to przeszedł, jego ciało było przesiąknięte eksperymentalną chemią. I widać potrzebowało czasu, dziewczyna dostała gotową mieszankę wprost z jego żył.
Duncan rozmasował ściśnięty nadgarstek, czuł jak ból mija.
- Ruszajmy - powiedział Boogeyman - czas ucieka, jak mamy ją zabrać to nie możemy się obciążać zbędnym balastem. Nie mogę walczyć taszcząc starego zgreda i ten złom.
Nosić doktora Duncanowi byłoby ciężko. Doskoczył do komputera, ściągnął obudowę i zaczął szarpać się z dyskiem. Niby taki nowoczesny ośrodek, a dyski stare jeszcze przykręcane na śruby. W końcu kawałkiem plastiku, kalecząc palce wykręcił dysk, chciał zabrać inne rzeczy ale ręce miał tylko dwie, w końcu złapał karton po instrumentach, wywalił resztę i tak powrzucał swoje zdobycze.
Ktoś jeszcze stanął w drzwiach, dziewczyna która mijał Franko.
- Ja was znam.
Nagła reakcja Sierżanta spotkała się z jeszcze naglejszą reakcją. Kończąc mówić już widział, że słowa nie miały sensu.
Ruch cienistej istoty był tak szybki, że zarejestrował go z opóźnieniem. W momencie, gdy część broni odcięta wirowała, spadając na ziemię.
- Proszę wracać do domu oficerze - usłyszał głos, a w zasadzie jakby dwa głosy nakładające się na siebie. - Tu jest zbyt niebezpiecznie.
Betonowe kolce z chrzęstem przebijały ciała. Niestety mimo najszczerszych chęci Tommego nie umierali od razu. rany były śmiertelne, ale nie każdy kolec trafiał w serce. W zasadzie może z jeden czy dwa. Zahipnotyzowanie nagle zaczynają wrzeszczeć z bólu, jakby ten wyzwalał ich spod psychicznej kontroli.
Max dopiero po chwili zorientował się co robi Tommy. Skoczył na niego odrywając jego dłoń od podłogi.
- Co ty robisz? Oszalałeś?
Tommy machnął ręką odrzucając Maxa. Naukowiec zatoczył się i oparł o ścianę.
Tommy zamarł, kombinezon na piersi nasiąkał mu błyskawicznie krwią.
 
Mike jest offline