Słowa chyba nie dotarły do Tae. Franko musiał skorzystać z całej swojej siły by oderwać dziewczynę od zielonego czubka. Wyrywała się jak wściekła kocica. Brak jej było umiejętności, ale nadrabiała to zawziętością i siłą. Nie była wprawdzie tak silna jak choćby Pantera, ale z całą pewnością przekraczała ludzkie normy. Franko martwił się, sam po obudzeniu nie wpadł w szał, ale przeleżał wtedy parę dni w ziemi. Być może mniej gwałtownie to przeszedł, jego ciało było przesiąknięte eksperymentalną chemią. I widać potrzebowało czasu, dziewczyna dostała gotową mieszankę wprost z jego żył.
Duncan rozmasował ściśnięty nadgarstek, czuł jak ból mija.
- Ruszajmy - powiedział Boogeyman
- czas ucieka, jak mamy ją zabrać to nie możemy się obciążać zbędnym balastem. Nie mogę walczyć taszcząc starego zgreda i ten złom.
Nosić doktora Duncanowi byłoby ciężko. Doskoczył do komputera, ściągnął obudowę i zaczął szarpać się z dyskiem. Niby taki nowoczesny ośrodek, a dyski stare jeszcze przykręcane na śruby. W końcu kawałkiem plastiku, kalecząc palce wykręcił dysk, chciał zabrać inne rzeczy ale ręce miał tylko dwie, w końcu złapał karton po instrumentach, wywalił resztę i tak powrzucał swoje zdobycze.
Ktoś jeszcze stanął w drzwiach, dziewczyna która mijał Franko.
- Ja was znam. Nagła reakcja Sierżanta spotkała się z jeszcze naglejszą reakcją. Kończąc mówić już widział, że słowa nie miały sensu.
Ruch cienistej istoty był tak szybki, że zarejestrował go z opóźnieniem. W momencie, gdy część broni odcięta wirowała, spadając na ziemię.
- Proszę wracać do domu oficerze - usłyszał głos, a w zasadzie jakby dwa głosy nakładające się na siebie. -
Tu jest zbyt niebezpiecznie. Betonowe kolce z chrzęstem przebijały ciała. Niestety mimo najszczerszych chęci Tommego nie umierali od razu. rany były śmiertelne, ale nie każdy kolec trafiał w serce. W zasadzie może z jeden czy dwa. Zahipnotyzowanie nagle zaczynają wrzeszczeć z bólu, jakby ten wyzwalał ich spod psychicznej kontroli.
Max dopiero po chwili zorientował się co robi Tommy. Skoczył na niego odrywając jego dłoń od podłogi.
- Co ty robisz? Oszalałeś?
Tommy machnął ręką odrzucając Maxa. Naukowiec zatoczył się i oparł o ścianę.
Tommy zamarł, kombinezon na piersi nasiąkał mu błyskawicznie krwią.