Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2021, 17:30   #26
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Myślę, że tu się rozdzielimy. Zapewne nie chcesz przez kolejną godzinę wystawiać się na pouczenia co do manier. Jak w razie potrzeby Cię znaleźć? - Zapytał krasnolud strażnika Bauera, gdy w zasięgu wzroku pojawiła się gospoda.
- Pytajcie o mnie w strażnicy. Będą zawsze wiedzieli gdzie jestem.
Pożegnali się uściskiem dłoni i każdy odszedł w swoim kierunku.

Gdy Garil przekroczył próg gospody Gerhardt i panna de Beauchene-Otzlowe właśnie zasiadali. Śledczy spotkali się zatem znów w Bożym Młocie. Przy posiłku mieli okazję wymienić się spostrzeżeniami poczynionymi tego przedpołudnia. Pani Schwarz, przynosząc na stół zupę rybną, zaskoczyła ich lekko.
- Dobrze, że jesteście. Mój syn ma dla was wiadomość, zaraz go zawołam.


- Chętnie go wysłuchamy -
rzucił Garil i przysunął się żywo do stołu.
Krasnolud nie rozumiał, że wyrywa się przed przysłowiową orkiestrę. W dodatku mógł zabrzmieć, jakby chciał zbyć gospodynię ale prawda była taka, że potężnie zgłodniał od wysilania wzroku i umysłu podczas śledztwa w mieście. Miał też dużą potrzebę wysłuchać czego też panna Pergunda dowiedziała się podczas wizyty u Carlmannów.
- Panienko - zaczął siorbnąwszy kawałek dobrze osolonego leszcza - czy wizyta wypadła pomyślnie? Przyniosła jakieś poszlaki?
Pergunda do czasu powrotu od Carlmannów nie była zbyt rozmowna. W jej głowie kłębiły się myśli na temat spotkania. O ile kłębiące się uczucia powodowały napady poetyckich uniesień, o tyle kłębiące się myśli powodowały ciszę. Jednakże pomimo, że głowa była gdzieś w innym świecie jej ciało reagowało w sposób wyuczony zachowując się zgodnie z manierami. Jak większość szlachciców nie potrzebowała umysłu, aby być tym kim była. Spojrzała na krasnoluda przez uderzenie serca, jakby widziała go pierwszy raz w życiu.
- Tak. Wizyta była udana. Konieczna - kiwnęła głową. Podczas mówienia odłożyła łyżkę na stół i złożyła ręce na podołku - Natomiast jedyną poszlaką jaką udało się znaleźć jest brak poszlak. Szczegóły opowie pan Richter, natomiast… Pan Carlmann ma pretensje do mojego wuja i krasnoludów, że wygryźli go z interesu, a do rady miasta, że odcięła go od wpływów. Dobrze by było poznać szerszy kontekst tego problemu. Choć nie wydaje się mieć to związku ze sprawą to rozmawiając z mieszkańcami, często będzie to pewnie pojawiać się w opiniach lub ocenach. Miasto upadło i oczywistym jest, że różni ludzie będą szukać różnych winnych tego zdarzenia. Prawda panie Richter? - zwróciła się na koniec do syna zarządcy.
- Tego rodzaju trudności nawet wspominać mi się przy panience nie chciało, ale… Jest konflikt to jest i rasizm, psia… - urwał wtrącenie Garil napomniany przez Gerhardta wzrokiem.

- Nic w tej sprawie nie pasuje. To podejrzane. Czy zwróciłeś uwagę na ofiary? Jeśli mają coś wspólnego może zdołamy znaleźć ofiarę przed porywaczem i zastawić pułapkę. Miałem nadzieję odkryć metodę. Ale jeśli jej nie ma, zostaną nam potwory, mutanci albo czary... Albo impulsywne działania kogoś na tyle sprawnego lub potężnego, że potem może zacierać ślady, może coś się komuś dzieje przy pełni? Chociaż wtedy i tak więcej śladów powinno zostać. Wygląda to tak jakby dziecko nagle z własnej woli “znikało”. Wydaje się, że ofiary są wtedy same - powiedział Gerhardt.
- Mnie też się w głowie nie mieści - zaczął krasnolud z niechęcią, by po krótkiej pauzie zacząć relację żywszym głosem.
- Byłem w wysokim budynku, do którego ktoś ewidentnie włamał się przez okno by porwać dziewczynkę. Wiecie, co było dziwne? Porywacz zignorował wyłaz w dachu. Muszę tam jeszcze wrócić i zobaczyć, czy nie zostawił czegoś na pokryciu, gdy gimnastykował się by wpaść na poddasze przez to małe okienko. Konkludując: jeśli porywaczem jest człowiek to było albo bardzo ciemno tamtej pełni albo jest niezbyt rozgarnięty.

Gerhardt nieco się zasępił.
- Jakiś mroczny kult by pasował, na przykład ludzie mogliby poświęcać własne dzieci dla czegoś tam, ale po co wtedy by nas wzywano? Prawdę powiedziawszy, Carlmannowi także nie możemy ufać. Ma powody, by nie lubić Hrabiego, Rady i krasnoludów. A sprawa uderzy w nich wszystkich. Tylko patrzeć rozruchów albo pogromu. Mają tu w mieście jakiegoś czarodzieja? Kurcze, nawet “mądra baba” by się przydała. Eh, nie mamy pewnie na tyle szczęścia, żeby nasza wspólna znajoma, którą uniewinniliśmy wtedy akurat tu się przeprowadziła, co Garilu?
- Chyba sensownym byłoby rozpytać, ale może nie powinno tego robić żadne z nas? Może poprosimy Hansa, by rozpytał za murami? Jak wjeżdżaliśmy widziałem wiele pastwisk i chlewików a Ilsa miała ongiś słabość do świń -
zażartował krasnolud.

- W archiwum miejskim pożyczę mapę i zobaczymy czy miejsca porwań są jakoś ułożone - dodał Gerhardt szukając pomysłów.
- Rzuć okiem, mam taką. Bauer przygotował. Tylko jak dla mnie nic to nie daje - odparł Garil wyciągając z torby spięty plik kartek.
- Chyba wciąż za mało wiemy. Powinniśmy pójść jeszcze do państwa Durchów, ale nie cieszą się oni w społeczeństwie dobrą opinią. Przed wyjściem nieco się przebiorę - podsumował krasnolud wycierając usta rękawem.

Pergunda była trochę zdziwiona, że mężczyźni za dużo mówili, a za mało jedli, ale sztuka balansowania umiejętności porozumiewania się i jednoczesnego spożywania posiłku należała do jednych z najbardziej zaawansowanych w stanie szlacheckim. Niemniej, gdy obaj rozmawiali ona jadła. Potem znów odłożyła sztućce i spojrzała na krasnoluda.
- Nie ma jasnej reguły, za to jest jej brak. Młody szlachcic, syn rzemieślnika, strażnika miejskiego, dziecko z plebsu. Brakuje potomka kapłana - potarła kciukiem wewnętrzną część dłoni, co znamionowało duże emocje.
- Nie twierdzę, że to ma być nasz trop, niemniej śladów jest niezwykle mało i może warto wziąć to do pewnego stopnia pod uwagę. Porwania są rytualne, albo mają za takie uchodzić. Tak czy inaczej, może biblioteka jest w stanie wskazać nam, czy rytuały podobnego rodzaju były notowane przez badaczy lub kapłanów… Sprawca lub sprawcy muszą być biegli intelektualnie, do tego niezwykle sprawni fizycznie, korzystający z czarów, albo miejskich tajemnic. Do tego mają cel. Pierwsze dwa wydają się oczywiste. Rytuał, albo wywołanie zamieszek i pogrom. Problem w tym, że oba udałoby się osiągnąć przy pomocy znacznie prostszych środków niż starannie zaplanowane lub magiczne porwania dzieci.

Słowa szlachcianki wydawały się Garilowi mocno na wyrost, zwłaszcza w części o rytuałach. Gdy przeszła jednak do zamieszek skojarzyło mu się to z wizytą w Krote. Wygłosił więc truizm brzmiąc przez to mniej kulturalnie niż zwykle.
- Wszystko być może, panienko, tak jak mówisz.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 08-02-2021 o 17:32.
Avitto jest offline