Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2021, 18:30   #460
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Wenecjanka zrobiła krok do tyłu. Spojrzała na tył głowy Eberharda, a potem na Hugina. To zdecydowanie nie tak miało wyglądać. Demony i ladacznice miały mało wysublimowane poczucie humoru. Ta noc była zdecydowanie za długa.
- Czego chcesz? Dlaczego ich tutaj wezwałaś?

- Ależ to proste. Jesteście Inkwizycją. Oczyśćcie zatem waszą matkę - Kościół z podłego pomiotu jakim jest Wampir z Katedry - mówiła spokojnie, podczas gdy Hugin zmarszczył brwi i skupił wzrok na końcu swojej włóczni.

Francisca skłoniła głowę.
- Dziękujemy za troskę o dobro Kościoła - wodząc wzrokiem po pokoju. Martwa prostytutka i wampirzyca we władaniu demona siedząc w lokalnym burdelu pochylała się właśnie z troską nad losem Ciała Chrystusowego. Takich cudów nawet w Wenecji nie dało się zobaczyć.
- Z pewnością walka o czystość lokalnego Kościoła znajduje się wśród celów Inkwizycji.
- Zatem, skoro przyświeca nam wspólny cel, to może czas przystąpić do realizacji? Wysłać do księcia listy o haniebnej herezji biskupa? A potem spalmy go na stosie? Tak, już myślę jak przyjemnie będzie ogrzać się w ogniu trawiącym jego ciało.
- Złożyła ręce i spojrzała w na sufit, jakby się rozmarzyła.
Anna wpatrywała się w demonicę, czując łzy spływające po policzkach. W myślach prosiła Pana o dar sił. Dla siebie, dla Hugina.. Dla Eberharda by oparł się swym słabościom.
- Nie ma się co czarować. Wampir z katedry jest silny. Próbowaliśmy go załatwić ale nie dał się podejść. Palenie biskupa poza stratą wizerunkową kościoła nic nie da, wampir się głębiej skryje i zacznie kontratakować. Jeśli chcesz go załatwić musisz iść z nami do katedry i nam pomóc. - Eberhard w końcu odezwał się do wampirzycy. Najwyraźniej w końcu doszedł do jakiś wniosków którymi warto było się podzielić. Powiedział to jednak z wyraźnym opóźnieniem. Totalnie nie w porę jakby narastający konflikt go nie dotyczył albo chciał mu zapobiec. Widać było, że sam jest pod wpływem wampirzycy. Zwężył na chwilę oczy jakby próbować przełamać to uczucie całym sobą.
Zakonnica zaczęła przygotowywać się do przeprowadzenia egzorcyzmów. Musiała jak najszybciej to zakończyć.
Teresa uśmiechnęła się do Eberharda.
- Nareszcie jakaś konkretna propozycja. Chodźmy więc do katedry.
Wskazała dłonią na drzwi wyjściowe. Te jakby ją usłyszały i uchyliły się nieco. Na zewnątrz zagrzmiało. Jak każdej nocy padał deszcz.

Anna wbijała swój wzrok w Demonicę. Ta chciała już ruszyć z miejsca, ale coś zdawało się trzymać jej stopy przy podłodze. Na jej twarzy pojawił się grymas. Ponownie spojrzała na Annę.

- Daj mu wino z ziołami. Jest lekko podgrzane. Postawi go na nogi. W kuchni mają jadło. Napije się i zje, to stanie na nogi zanim się obejrzysz. Nie ma żadnych ran, jest tylko zmęczony.
Mówiła o Gerge. O jej Gerge. Sama myśl o tym wywoływała gniew w zakonnicy.
- A teraz puść mnie już, chyba, że mam tu zostać gdy zajmiecie się katedrą? Wtedy trudno będzie mi wam pomóc - sięgnęła dłonią do Hugina. Zdjęła jego kaptur i pogładziła gładką twarz. Zagłębiła palce w jego włosy. Twarz młodzieńca rozpływała się w błogości.

Anna słyszała słowa demona, ale czy miały znaczenie? Ona? Gerge? Czy mogła pozwolić by plugawiono miejsce jakim jest katedra? Czy mogła ryzykować wędrówkę, gdy Hugin i Eberhard już ulegli tej kobiecie, gdy uległ jej Gerge? Czy będzie miała szansę w domu Pana? Z trzema uległymi mężczyznami gotowymi ją zaatakować nawet wbrew własnej woli? Nie mogła na to pozwolić. Z jej ust popłynęły słowa modlitwy.

- Sancte Michael Archangele, defende nos in praelio, contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium… - Szeptała cicho.

- Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, - dobiegło z ust Gerge. Były zabójca zakaszlał dwa razy i odmawiał modlitwę egzorcyzmującą wraz z Anną.

- Kochana, przerwij to - powiedziała Teresa głosem odmienionym. Głosem jakby zdenerwowanym. To co robiła Anna robiła bardziej niż skutecznie. Teresa zaczęła się szarpać jakby ktoś ją dotknął gorącym żelazem. Jednak jej stopy pozostały niewzruszone, jakby zapuściła korzenie.

Hugin zaś wiedziony podszeptem demona sięgnął po swoją włócznię i skierował ją w stronę Anny. Zakonnica skupiała się na walce z demonem i jednoczesnym utrzymaniu go w miejscu. Nie widziała niczego poza Teresą. Hugin, który się odsunął zniknął dla niej. Nawet nie miała świadomości, że ostrze zbliża się wprost do niej.

Gerge nie miał broni pod ręką, ale w jego dłoni pojawił się ćwiekowany pas od spodni. Szybkim ruchem zbił ostrze włóczni, tak, że ta utknęła między deskami podłogi. Hugin nie spodziewał się najwyraźniej takiego obrotu spraw. Nie spodziewał się też, że w tej samej sekundzie ćwiekowany pas trafi go w szczękę.

Posmak krwi zdawał się rozbudzić milczącego inkwizytora. Zamrugał oczami. Krew płynęła z ust na brodę.

Eberhard w tym czasie roztrzaskał szybkim uderzeniem jedno z krzeseł. Jakby nagle zmusił się do działania lub przebudził z błogiego snu. Interesowało go zdobycie improwizowanego kołka. Egzorcyzmy Anny były równie skutecznym narzędziem w pozbyciu się demona jak lustro w katedrze do którego pierwotnie chciał go zwabić. Teraz jednak należało działać szybko i zdecydowanie. Bezpośrednie konfrontacje nie należały do jego ulubionych jednak musiał się teraz podjąć tego wysiłku.

Francisca dołączyła się do modlitwy. Jednocześnie zbliżyła się do Hugina skacząc na trzymaną przez niego włócznię.

Akcja toczyła się błyskawicznie. Teresa na moment spojrzała w oczy Eberharda. W jej oczach było coś takiego… coś co wywołało w nim jeszcze więcej złości. Do oczu Teresy napłynęły krwawe łzy.

Eberhard miał problem z tym, żeby powstrzymać łzy napływające mu do oczu. Z klatki piersiowej Teresy sterczała wbita weń noga od krzesła. Ciało wampirzycy opadło odbijając się od desek.

Francisca poczuła jak drzewce włóczni zaczyna ciążyć jej w dłoniach. Sama nie była w stanie uwierzyć w to, że rozbroiła Hugina. Dopiero drugi rzut oka uświadomił mu, że milczący wojownik puścił broń i opadł najpierw na kolana, a potem swoim ciałem położył się na ciele kobiety. Łkał. Łkał cienkim i piskliwym głosikiem, jaki Francisca wiele razy słyszała będąc w miejscu takim jak to. Dziewczyny po pierwszym kliencie płakały za utraconą miłością.

Dziewczyny… nie święci wojownicy Inkwizycji. Stała skołowana z włócznią w dłoniach.

Gerge położył dłoń na ramieniu Anny.
Zakonnica poczuła ulgę. Ona nie mogła sobie pozwolić na odpoczynek. Demon nadal był z nimi. Czuła go. Teraz był sparaliżowany i zamknięty w ciele kobiety-wampirzycy. Miotał się niczym wściekły pies zamknięty w klatce. Ale z ciałem mogli zrobić cokolwiek.

Anna popadła w trans. Modliła się cicho, chcąc wypędzić demona z ciała wampirzycy. Widząc jednak że kobieta leży już nie prosiła Pana o łaskę zatrzymania wroga, chcąc tylko uwolnić to biedne ciało.

Eberhard złapał dość zwinnie ciało upadającej Teresy prosto w swoje ręce. Przytulił ją do siebie i zaczął płakać. Powoli siadając z nią na ziemi. Łzy ciekły po policzkach duchownego, nie łkał widział w życiu zbyt wiele. Smutek towarzyszył mu już od bardzo dawna. Gdy natomiast usłyszał szloch Hugina. Zamrugał jakby na chwilę przyciągnęło to jego uwagę. Spojrzał tylko na Franceskę i wymownie przyłożył palec do ust. Nie było potrzeby tego rozgrzebywał... liczył na dyskrecję. Którą i Eberhard okazywał od początku wyprawy.
- Pomóżcie jej, wypędźcie demona. Zajmę się nią, nie będzie nam przeszkadzać. On nie może odebrać mi wszystkiego. Nie może, musimy się czymś odróżniać od nich wszystkich. Ogień i krew to nie może być jedyna droga. - miecz położył jednak obok siebie na podłodze. Jakby nie był pewien czy pozostali Inkwizytorzy nie okażą się bliżsi filozofii Reznowa, niż jego prośbie. Zachowanie Anny dawało mu jednak nadzieje.

Wenecjanka, gdy zorientowała się, że jednak z jakiejś przyczyny żyje pomyślała wpierw o miłości własnej. Oto przed nią dwóch inkwizytorów rozpływało się nad jakąś przeciętnej urody prostytutką, do tego wampirzycą, którą śmierdziała jak ten cały zapchlony Płock na końcu cywilizowanego świata. Obok nich para kochanków. Ona zaś stała z włócznią w dłoni patrząc na to wszystko nierozumiejącym wzrokiem. Dama która potrafiła uwodzić ostrożnych i przebiegłych mężczyzn. Ale to za tą dziewką pełną ciemnych mocy ktoś płakał. Niezbadane są ścieżki Pana. Zdjęła płaszcz i podała to Gerge, patrzyła też uważnie na Hugina, bo nie była pewna czy odzyskał zmysły. Nie wiedziała też, czy wampirzyca nie rzuci się jednak na nich wszystkich. Zaczęła też zbierać resztki krzesła aby rozpalić ogień w kominku. Jak zwykle byli przemoczeni, a musieli tu zostać jeszcze jakiś czas.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline