Kwota, jaką zażądała karczmarka, zdała się Arthmynowi ściągnięta z sufitu. Zapewne z tego, na którym widniała niewielka plama. Koszt zamalowania czegoś takiego wynosił, zapewne, parę miedziaków.
Nie mówiąc już o tym, że - według słów karczmarki - nie on wywołał awanturę. Jeśli w ogóle jakaś awantura była.
- W takim razie zapłacę podczas najbliższego pobytu w tym przyjemnym lokalu - powiedział. |