Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2021, 08:45   #406
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Przemowa / wyzwanie

Gdy wszystko już ustalił z towarzyszami zaczął krzyczeć swoją bohaterską przemowę:
-Ja Eryk Świętobliwy Prostaczek Święty! Mściciel pod wezwaniem trójkąta bogiń Dziedziczki Kwiatu Zarannego i Niezaspokojonej! w imieniu prawowitej właścicielki tych ziem Lady Hope Ravenwood której mam zaszczyt służyć wzywam was plugawych czcicieli demonicznych sił, morderców dzieci, rzeżycieli chorób i mroku do opuszczenia tego terenu i porzucenia ścieżki zła! Ogłaszam, że miejsce waszego kultu zostanie natychmiast wypalone kwasem i ogniem macie je więc natychmiast porzucić lub odeślę was w ramiona waszej demonicznej plugawej pseudo bogini jaką wojownik o dobro i sprawiedliwość!
- Krótko mówiąc… Mamy smoka i wiedźmę! I tego zapaleńca. I nie zawahamy się ich użyć! -- zapewnił Airyd.
- Kogo nazywasz tutak wiedźmą ?! - Elphira syknęła w stronę Airyda po czym zirytowana mamrotała pod nosem - A potem się dziwić że ludzie proszą mnie o pomoc w mordzie lub o klątwy…
- “Wiedźma” brzmi groźniej i podkreśla wiedzę. A ai tam bez różnicy, czy ludzie nazywają mnie “lisołakiem” czy “kitsune”. Mam to w dupie…
- Insynuujesz że czarodziejki są gorsze? - popatrzyła się groźnie na Airyda -No i za określanie się lisołakiem raczej wylądujesz na stosie… no dobra za to drugie zapewne też ale jednak szybciej.
- Niczego nie insynuuję. - zmarszczył brwi - Po prostu stwierdzam, że ludzie bardziej drżą w posadach na słowo “wiedźma”. Przy “czarodziejce” zostają jeszcze reakcje typu by klepnąć w tyłek. To cytat od żony mojego mistrza, która tak się składa jest czarodziejką. Nie moja wina, że większość ludzi reaguje durnie- - wzruszył ramionami- A osobiście mam w dupie czy nazywają mnie “lisołakiem” czy “kitsune”. Kires z Lineą mają też gdzieś czym jestem póki nie zagryzam ludzi na obiad. I tak powinno być.
Smok dostał dzbanek herbaty. Z dzbankiem w jednej łapie zapukał we wrota. Wyszedł kobold, który nagle przylgnął do ziemi.
- Bardzo chcielibyśmy napić się pysznej herbatki z świątobliwym właścicielem tej świątyni
- Przybywamy w pokoju. -oświadczył Airyd unosząc dłoń. Uznał, że lepiej przejąć rolę heroda zanim Eryk się rozgada, a Elphira się wkurzy. Reszta towarzystwa zapowiadała się w tej roli tylko gorzej. - Powstańcie zacny… Jak was zwą? - spytał kobolda.
- Thedor Zjadacz Łożysk - rzekł niskim głosem.
- Po co było pytać? - skomentowała Jasmine.
Eryk skrzywił się słysząc o pokoju z plugawą świątynią ale nie zaprzeczył towarzyszowi zamiast tego rzekł do kobolda - Idź po waszą Arcykapłankę chcemy z nią porozmawiać ale tu przed wejściem. Zorganizowaliśmy herbatkę więc wynieście jakieś stół z obrusem bo są ważne sprawy do omówienia! - Rzekł.
Szeptem poprosił Elphirę - Weźcie strzelcie w Czarnulka z tego magicznego patyka zmiany planów może postanowi jednak ich spalić kwasem?- Chociaż bardziej prawdopodobne że będzie chciał zjeść keks zamiast szarlotki albo wypić kawę miast herbaty.
- Ależ oczywiście choć równie dobrze mogę próbować nakłonić go do zmiany zdania lejąc go mokrą szmatą po pazurze. Jedno i drugie by miało marny skutek choć to drugie zapewne przynajmniej by zwróciło jego uwagę. Smok to smok z jego wiekiem doswiadczony czarownik miał by problem by dosięgnąć go zaklęciem a co dopiero jakaś wadliwa różdżka z odrzutu… - skomentowała propozycję Eryka, wcale nie dziwiła se że wyszło jak wyszło. W końcu plan Eryka opierał się na założeniu że smok będzie skory wytłuc dla nich całą świątynie kultystów, jak widać miał inne plany.
- Dobra, poczekajcie - i znikł na kilka minut. Po chwili wyszła ze środka kobieta w otoczeniu dziesięciu koboldów w pancerzach płytowych. Arcykapłanka przypominała dobrotliwą matulę, gdyby nie mroczny chaoz zła czający się w jej oczach.
- Oto się spotykamy Eryku…. Tak zostało przepowiedziane synu!
Eryk na widok kobiety rozwarł gębę w zdziwieniu pamiętał ją bardzo słabo, ale nie miał wątpliwości, że to była ona!: - Dawno straciłaś prawo do nazwania siebie moją matką! Najpierw porzucasz mnie i ojca twierdząc, że zniszczyłem twe ciało, a teraz służysz mrocznym siłom, które zajmują się wypaczaniem ciał podczas ciąży? Nie masz wstydu kobieto?! Podziękuj swym mrocznym patronom za to, że zdecydowałem się służyć Jutrzence, a dobrzy bogowie źle patrzą na Matkobójców, bo gdyby nie to przeszyłbym cię mieczem tu i teraz na progu tego plugawego przybytku! - Świątobliwy Prostaczek aż trząsł się z furii zaciskał dłonie aby nie sięgnąć po miecz wiszący u boku choć bardzo go to kusiło - Posłuchaj mnie uważnie rodzicielko mimo obrzydzenia jakie budzi we mnie twa osoba prawdą jest, że bez ciebie nie byłoby mnie na świecie, więc radzę abyś zabrała swoich sługusów i natychmiast się stąd wynosiła. Niedługo przybędą tu mniej wyrozumiali ode mnie święci mężowie, którzy spalą cię razem z resztą plugastwa. Ja przez nasze więzy krwi dam wam wszystkim czas abyście nawrócili się ze ścieżki zła, ale ten przybytek plugastwa musi ulec płomieniom, aby odebrać im wymówkę do zrównania całego miasta z ziemią - Zakończył ściszonym lecz wciąż przepełnionym furią i poczuciem krzywdy głosem.
- Znaczy się, że to jest twoja matka? Matka krwi, a nie wychowująca? - spytał Airyd. Obstawiał, że to i tak będzie pytanie retoryczne. W duchu uznał, że umrze szczęśliwy jeśli nie trafi na swoich biologicznych rodziców. Kires go wychował, bywało niebezpiecznie na przygodach, ale mógł trafić gorzej.
Słysząc pytanie Airydia Eryk zacisnął usta i kiwnął głową podobną złość było widać na twarzy paladyna gdy walczył z demonicą która zamordowała dzieci w wieży, ale ta wściekłość wydawała się mieszaniną jego zwykłego świętego oburzenia na zło i czegoś bardziej osobistego.
Elphira spodziewała się ujrzeć jakieś potworne mutacje lecz kapłanka wyglądała niepozornie choć dało się odczuć, że było z nią coś nie tak zwłaszcza patrząc w jej oczy dało się dostrzec pewien obłęd lub mroczne oświecenie.
“Aha ona z gatunku tych matczynych gdzie wszyscy to jej dzieci po odpowiednim nawróceniu naukami potworzycy…” pomyślała najpierw gdy ta zwróciła się do Eryka jak do syna, takiej odpowiedzi ze strony Eryka się jednak nie spodziewała.
- Zaraz, że jak ?! - wykrztusiła, a gdy już pozbierała szczękę z podłogi zaczęła myśleć jak wybrnąc z sytuacji, bo takiej komplikacji raczej nie mogła się spodziewać.
- Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Myślałam, że takie rzeczy to tylko w powieściach i sztukach teatralnych z dramatycznym spotkaniem rodzinnym… - rzuciła do reszty gdy Eryk był pogrążony w śmiercionośnej batalii na zabójcze spojrzenia.
- Życie pisze najlepsze scenariusze - rzucił Airyd filozoficznie.
- Ta znam to powiedzenie że życie potrafi być dziwniejsze od fikcji. Chociaż czymś muszą się inspirować więc to może takie błędne koło dziwaczności ? - czarodziejka zamyśliła się.
- To w sumie ciekawe stwierdzenie - rzekła Ramiel.
- Wiesz zawsze zakładałem że przynajmniej połowa tego co jest opowieściach i książkach to prawda reszta to albo wymysł autora albo stonowana wersja tego co się stało bo prawdziwe wydarzenia byłyby zbyt niewiarygodne. - Elphira zaczęła wspominać różne bardowskie opowieści oraz kilka powieści które zdarzyło się jej przeczytać.

- Oh synu, z gadulstwem wdałeś się w ojca. Ciekawe, co masz po mnie, co nie? - zaśmiała się jak dobrotliwa ciocia - Już dawno temu żałowałam, że nie zostałam, aby cię wychowywać i kształtować. Materiał był zaiste doskonały! - westchnęła i pokręciła głową. Czarnulek zrobił wielkie ohh! i- To piękne, mama i synek się spotkali!
Eryk aż się wzdrygnął zamknął oczy i zmówił w duchu krótką modlitwę dziękując swoim patronką za to że ta kobieta zniknęła z jego życia oraz prosząc o dar cierpliwości.
- Myślicie że powinniśmy się włączyć w tą wymianę zdań czy raczej zostawić to naszemu paladynowi ? - zapytała czarodziejka zastanawiając się dokąd właściwie zmierza ta cała sytuacja.
- Moja mama jawi mi się jako coraz lepsza osoba. - rzekła Ramiel.
- Mój mistrz też, a jest złodziejem. Jak byłem mały to pomagałem mu we włamaniach - przyznał Airyd.
- To poczekaj aż będziesz mieć nieprzyjemność spotkać moją rodzicielkę. - Elphi skrzywiła się na tą myśl jakby nie patrzeć były to dość niskie progi a jedynym plusem jej matki było to że przypomniała sobie że ma córkę dopiero niedawno.

- Po tobie rodzicielko jak sądzę odziedziczyłem urodę i zdolność do przekonywania innych proszę cię więc daj się przekonać... Proszę cię więc zbierz swoich towarzysz różnych ras i ukryjcie się na jakiś czas z widoku. Jak sama widzisz mam przyjaciół różnych orientacji i ras w tym i tych które większość ludzi wiary służących dobrym bogom uznaliby za potworne. Dla tych właśnie ludzi musimy zrobić pokazówkę i spalić tą świątynie mroku! Daj spokój na pewno wiedziałaś że w tym regionie nie dasz rady na dłuższą metę otwarcie czcić… Sama wiesz kogo - Ugryzł się w język aby nie obrażać demonicznej potworynki czczonej przez krewną - Pierwej musimy pozbyć z okolicy mojego wroga WhiteRavena młodszego który będzie szukał wymówek do przejęcia kontroli nad tymi ziemiami które prawnie należą się mojej Suzerence Lady Hope Ravenwood gdy już zażegnamy ten kryzys będziemy mogli się zająć wzajemnym kształtowaniem poglądów bo ja z kolej jestem przekonany że byłbym wstanie znaleźć ci o wiele lepszy patronat… Rodzicielko - Nie potrafił się przemóc i nazwać tej koszmarnej kobiety Matką ale należał jej się szacunek za to że przywołała go na świat i urosła wewnątrz swego ciała. Określenia Rodzicielka zresztą dużo lepiej pasowało do jej pokracznego kultu.
Czarnulek pokiwał głową.
- Widzisz jak Eryś cię kocha o ciebie się troszczy! To wzruszające! - rzekł i uronił łzę.
- Myślisz, że ja straszliwa kapłanka pani potwornego piękna będę uciekać przed jakimś białym ptakiem? Mam wobec niego plany... - rzekła matka.
Czarodziejka przysłuchując się tej dyskusji już sobie wyobrażała co za plany może mieć kapłanka, nie omieszkała tego skomentować w mało dyskretny sposób.
- Ta zapewne chce go “pobosławić” i przemienić go w jakąś potworność lub poddać magicznej mutacji lub liczy że przekabaci go na swoją stronę. Choć dla nich jedno i drugie to zapewne to samo…
- Marnie to o niej świadczy skoro uważa, że może tak zdecydować o dorosłym dziecku. To może świadczyć o ogólnie przedmiotowym traktowaniu istot. - przytaknął jej Airyd.
- Miałam na myśli Whitecrowa choć kto wie, zapewne wobec Eryka też ma jakieś plany.
- Gorzej, może mieć plany wobec nas wszystkich, a wtedy… Nakomplikuje naszą już i tak skomplikowaną i przeciążoną sytuację. Chcę przedtem zobaczyć się ze swoim mistrzem…Zwłaszcza jak patrzę na matkę Eryka. Co tam, że raz mnie wrzucił przeciwko szczurom, z siedem razy na gobliny jako wabik
- Czy kapłanki Lamashutu mogą zapładniać kobiety? Desno! Wyrzuć to z głowy, to straszne! - Ramiel biła w głowę pięściami.
Eryk nadal wymownie milczał.
- Och, milczysz! A ja ci powiem! Ku matce potworów skłaniałam się jeszcze przed twoimi narodzinami. Nigdy bym nie urodziła ciebie, gdyby nie namowa kapłanki, która widziała w mym dziecku wielką przyszłość! Więc cię urodziłam i widzę, że dobrze zrobiłam. Widzę w tobie Wielką moc! - roześmiała się jak matka Elphiry.
Każdy uwierzył w słowa wiedźmy… choć każdy na swój sposób.
- Ha! Więc o od początku byłaś zła! A ja głupi myślałem, że to ja jestem odpowiedzialny, za twój upadek! Ulżyło mi!
- Głupio zrobiłeś, że w ogóle wziąłeś to pod uwagę. Jesteś prawym rycerzem. Prostodusznym, ale jednym z bardziej prawych jakich poznałem. - oświadczył Airyd.
Matka Eryka pośpiesznie mrugała .
Elphira zakładała, że kapłanka chciała zaleźć Erykowi ze skórę tymi słowami i zasiać jakieś ziarno wątpliwości. Jednak patrząc na jej minę oczywiste było, że w żadnym ze swych nikczemnych planów nie założyła takiej reakcji paladyna. Czarodziejka zaczęła niekontrolowanie się chichotać i zajęło jej chwilę opanowanie się przygryzając dolną wargę odparła.
- No i tak umierają misterne niegodziwe plany, hehe.
Elphi Wyczucie pobudek - 13
Kostnica
- Misterne plany padają od głupich szczegółów… - skwitował kitsune-
Eryk jesteśmy z tobą! Pamiętaj!
- zapewnił.
Matka Eryka podeszła do Elphiry.
- Ty tu taka przemądrzał nie bądź! - dzignęła Ephirę w pierś palcem,twarz Ramiel pociemniała - Znam twoją matkę, jest moim wielkim nie-wrogiem, i choć uważam ją za beznadziejną antropofagoliczkę to i tak nie dorównujesz jej inteligencją! Ani swojej Au! - Krzyknę gdy Ramiel pacnęła ją w rękę przy kolejnej próbie dźgnięcia w pierś.
- A co to jest nie-wróg? Za mało na przyjaciela, a za dużo na znajomego? - spytał Airyd ośmielony gestem Raimiel. Lewą rękę miał ułożoną w przyjacielskim geście, ale prawą trzymał przy Jasmine.
- Gdzie mnie tyka tymi łapskami?! - oburzyła się czarodziejka z jednej strony obrzydzona, choć gdzieś w środku zadowolona, że kapłanka potworzycy straciła cały rezon i pewność siebie co do manipulacji Erykiem. Znaczyć mogło, że tylko zgrywała taką twardą i pewną swego a jej plany mogły nie być wcale takie solidne.
- Wyobrażacie sobie ? Czarty wiedzą gdzie była i co wyprawiała, jakie paskudztwa i plugastwa chwilę temu macała a teraz do ludzi z rękoma. - narzekała dalej przy okazji uśmiechając się porozumiewawczo do Raimiel. Trzeba trochę odwagi, by stanąć na drodze zirytowanej kapłanki Lamasthu, choć elfka już udowodniła, że jest dzielniejsza, niż sama chciałaby przyznać. Będzie się musiała odwdzięczyć. Oczywiście w obecnej sytuacji wolała nie spuszczać oka z kapłanki, która chyba zbliżała się do utraty kontroli nad sobą, bo na pewno już nie kontrolowała, tej sytuacji jak się jej na początku zdawało.
Eryk milczał przez dłuższą chwilę z zamkniętymi oczami pogrążony w modlitwie, gdyż miał ogromny dylemat: Dziedziczka nakazałaby mu zwalczać zło, a więc zabić Matkę, Jutrzenka w tym przypadku jak tutaj powiedziałaby, że należy zabić zło czyniącą to szybko i bezboleśnie, gdyż nie było szansy na nawrócenie jej, zaś jego trzecia Patronka rzekłaby, że trzeba się zemścić jak na Panią zemsty przystało! Problem w tym, że naprawdę nie chciał być Matkobójcą.
 
Brilchan jest offline