Edgar siedział pochylony nad szczurami. Gdy podszedł do niego człowiek, nie zwrócił na niego uwagi. Dopiero jak się tamten odezwał Halfling popatrzył na niego.
"Ciekawy jegomość i na szczurach się chyba zna?"
Zbliżył swoją twarz do jego twarzy, pociągnął kilka razy nosem jakby go obwąchiwał, nagle odsunął twarz i wyciągnął rękę. -Jestem Edgar.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. -Nie wiem czemu wołają na mnie Szczur. A to jest Bob I Bil.
Popatrzył jak zareaguje człowiek, jednak po chwili się roześmiał. -Żartowałem. Tak naprawdę nazywają się Fred i Hans. Fred Hans przywitajcie się.
Wyciągnął bukłak i pociągnął solidny łyk, bukłak był co najmniej dwulitrowy. -Nie ma to jak dobre krasnoludzie piwo, nie to co te bretońskie siki.
Zakręcił bukłak i przywiązał go do pasa.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |