Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2021, 15:23   #109
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Po śmierci Thomasa to Sven sam siebie zadziwił, że w sumie mógłby spróbować przejść w miejscu będącym ewidentną pułapką. Jednakże był jeszcze przy nim Gunther, a to nie był czas na zgrywanie bohatera tylko jakaś głupia pułapka. Spodziewał się jakieś linki, czy czegoś takiego, ale nie chciał wymądrzać się przy wojownikach i traperach.

Wciąż zastanawiał się nad ostatnimi słowami Thomasa. Nie chciał i tego mówić na głos co by nie pogrążać biednego Gunthera. W czymkolwiek chłopcy uczestniczyli to nie zasługiwali na śmierć. To tylko dzieci do końca nie rozumiejące w jakim ponurym świecie przyszło im żyć. Nawet taki "miastowy" jak Sven nie wszystko łapał.

Kolejne elementy układanki wydawały się wędrować na swoje miejsce. Plotki o padlinie (w szczególności kurzej) zachowującej się jakby była żywym zwierzęciem... plotki o Tyfusie Brobaarze, który rzekomo zjadł trujące grzyby i chodził jak gdyby nigdy nic, aż... aż dwa dni później parobek piekarza przyłapał go na dupczeniu jego żony i uciął obojgu łby. Tajemnicze samobójstwa w opactwie, dość dziwaczny księgozbiór biblioteki opactwa zawierającego między innymi pismo o ludzkich wnętrznościach (a toż to prawie jak nekromancja, choć Sven podpytał w mieście - no dobra, podpierdolił w mieście - i inkwizycja nie zainteresowała się sprawą). Sven co raz bardziej oswajał się z myślą, że pod jego nosem wyrosła jakaś nekromancka sekta, w którą część jego sąsiadów mogła być świadomie bądź nie zaangażowana. Co tu dużo mówić - Sven miał wiele interesów z opactwem, więc jakby ktoś głupi i finanse mylił z nekromancją to by jeszcze i jego wziął za współpracownika. No i te biedne dzieci, które pewnie myślały wyłącznie o zabawie, a odprawiały jakiś plugawy rytuał pod dyktando... właściwie czyje?

Oczywiście z tymi wszystkimi przemyśleniami Sven - tym razem - zachował czujność.
 
Anonim jest offline