Rupert nachylił się do Edgara konspiracyjnie. Obwąchał go obserwując go czujnie. -Fred, Hans. Pięknie. Nie afiszuj się ze swym trunkiem, Edgarze, bo możesz miec ze strażą kłopociki. Wyszeptał. -Nie odsprzedał byś kufelka? Dawno piwa dobrego nie piłem, a tu jedynie sok klonowy i bimber. Dodał po chwili nie zmieniając tonu.
Wyprostował się, wciąż się uśmiechajac. -Może zechcesz się dołączyc? Jest miejsce przy stole, tam jest znacznie wygodniejsze siedzenie.
Sam skierował sie ku stygnącemu gulaszowi.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |