Edgar wziął umieścił delikatnie szczury w sakwie i coś mruknął. Popatrzył na karczmarza i powiedział. -Potrawkę ze szczura i trzy kupki byle nie za duże.
Zeskoczył z krzesła i poczłapał do stolika, gdy zobaczył teriera, oblizał się i szepnął. -Obiadek.
Usiadł przy stoliku ale i tak nogi mu zwisały. -Jak karczmarz przyjdzie to naleje piwa. Wiesz gdzie polazł Karl? Szukam go już trochę czasu. Fred i Hans nawet zmokli. A czemu tu nie ma trunków? Coś się tu dzieje? Gdzie jest najbliższe miasto?
Wyrzucił to wszystko jednym tchem.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |