Wreszcie wrócili. Zdawało się, jakby ich towarzyszom i przewodnikom z każdym krokiem ku twierdzy przybywało sił. Detlef ich rozumiał, choć minęło wiele lat od czasu, gdy ostatni raz odwiedzał karak położony poniżej jeziora Czarna Woda. Mimo, że z rodzinną twierdzą wiązały się różne, niekoniecznie radosne wspomnienia, to zawsze powrót w rodzinne strony wywoływał w nim pozytywne emocje. W końcu tam mieszkała jego rodzina i klan.
Uczta na cześć poległych przerodziła się w tęgą popijawę pozwalającą żyjącym zapomnieć o okropieństwach, jakie widzieli podczas wyprawy. Tak było trzeba - twardzi wojownicy musieli odreagować, by ich wola pozostała niezachwiana, a ręce pewnie trzymały broń i tarczę. Potworność trzeba było przepić, wyśmiać i wyszydzić, by strach nie chwycił serca w lodowe okowy następnym razem gdy koszmar powróci.
Takie było życie i los wojownika.