Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2021, 23:10   #927
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Rzucanie się w zasadzie samodzielnie na Behemota może nie należało do najlepszych pomysłów. Tym bardziej, że trzeba było mieć więcej szczęścia niż rozumu żeby takiemu coś zrobić. Dlatego po pierwszym sukcesie powinno się spokojnie zakończyć kiedy jest się do przodu i do końca życia więcej nie ryzykować tylko opowiadać w tawernach o swojej chwale. Problem polegał na tym, że Dirith kompletnie nie był takiego typu istotą. Na polu bitwy pozostały jeszcze dwa Behemoty, więc trzeba było się z nimi pobawić. Z drugim poszło już bardziej przewidywalnie. Tym bardziej po tym jak okazało się, że Behemot jakiego zaatakował został wyposażony w mechanizmy obronne mające na celu pozbycie się natrętów takich jak Dirith. Oczywiście okazały się całkiem skuteczne bo po pierwsze przeszkodziły Dirithowi w zadaniu obrażeń a po drugie całkiem skutecznie pozbawił Drowa życia.
No cóż... nie wiele straconego, tylko dusza. Jak sie wie jak zabijać to ma sie ich jak na pęczki, więc nie wielka strata.

***

Gorsze były wizje jakie nadeszły podczas odradzania się. Rzadko kiedy Dirith miał je tak rzeczywiste jak te teraz. Najdziwniejsze jednak było to, że były one z tak wczesnego etapu mutacji w chimerę. Dodatkowo wydawało się, że Riktel nie był w tym czasie na czele domu. Albo jakimś cudem pozwalał komuś na tak bezczelne wcinanie się i krytykowanie tego co robi.
Tak czy inaczej tego typu wizje nie działały zbyt dobrze na Diritha. Mimo, że już całkiem sporo czasu minęło od przerobienia Riktela na dosłowną mokrą plamę, to nienawiść do niego w cale nie zmalała.
Dlatego wszelkie rozmowy podczas przebudzania się wydawały się być słyszane jakby był pod wodą podczas gdy wściekłość i nienawiść tylko narastała dopóki likantrop nie odzyskał wreszcie przytomności na tyle aby móc się ruszać.
Przebudzenie było bardzo gwałtowne, szczególnie dla znajdujących się w pobliżu istot gdyż wyglądało ono następująco:
Pierwszym co się stało, to Dirith gwałtownie zaczął turlać się w bok aby spaść z łóżka albo przewrócić się na cztery kończyny. Jednocześnie zaczął warczeć, zarówno przy wdechu jak i wydechu. Zanim dotarło do niego co było mówione, zaczął atakować pierwsze co się nawinęło co potencjalnie mogło być Riktelem. Czyli elf miał pecha. Jednakże instynkt tygrysołaka aby przede wszystkim zabić jego twórcę był na tyle silny, że elf tak na prawdę miał więcej szczęścia niż rozumu. Wszystko dlatego, że warczący Dirith nadal będący pod wrażeniem, że Riktel gdzieś tu jest zmienił cel na kolejny najbliższy, czyli białe futrzane coś, co po ułamku sekundy okazało się być innym celem niż zamierzony. Dopiero wtedy Dirith zaczął powoli dochodzić do siebie, jednak dla pewności nie przestawał warczeć ani być w postawie bojowej niemalże ruszając do ataku na każdego, na którego spojrzał sprawdzając czy przypadkiem któryś z zebranych nie jest Riktelem.
Na szczęście dla wszystkich nikt z nich nie był Riktelem. Dlatego stopniowo Dirith uspokoił się i przestał warczeć aż w końcu otrzepał się niemal dosłownie jak tygrys.
Dopiero wtedy zaczęło do niego dochodzić gdzie się znajdował oraz przypominać i rozpoznawać, kto co mówił kiedy Dirith był już pół przytomny. Jak gdyby nigdy nic zignorował wszelkie reakcje na jego zachowanie, bo jakby nie było nikogo tak faktycznie nie zaatakował, więc o co komu chodzi? Następnie wstał i ponownie rozejrzał się po otoczeniu trochę bardziej przytomnym wzrokiem.
- Dziwne, widzę, że trochę się pozmieniało od mojej ostatniej wizyty jak można kogoś uprowadzić podczas odrodzenia, albo uprowadzić trupa i odrodzić ludzi pod własną kontrolą. - stwierdził oceniając sytuację. - Jakbyśmy wiedzieli, że przyjdziemy w tak pechowym czasie dla waszego kapłana to byśmy trochę poszwendali sie po mieście żaby nie karmić waszej paranoi i mieć jeden problem mniej na głowie.
- Tak czy inaczej poza zapasami mamy problem z klerykiem. - skinął głową na Kiti - Od jakiegoś czasu ma jakieś halucynacje niby dające zadanie, ale jak spróbowaliśmy je zrobić, nie było w tamtym miejscu takiego zadania ani nic podobnego do tych halucynacji chimer ani zadania jakie dawały. Czyli stawiam na halucynacje, ale nie wiem, nie znam się na serwisowaniu kleryków. - wzruszył ramionami.
- I potrzebowali byśmy jaką ochronę przed promieniowaniem, w zasadzie każdym rodzajem promieniowania. Nie wiem czy to wy jesteście w stanie coś takiego zorganizować i sprzedać czy nie, ale to tyle z tego co potrzebujemy. Co do ceny można się dogadać. - zakończył ponownie spoglądając na zebranych starając się ocenić jak otaczające go towarzystwo reaguje na jego stwierdzenia.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline