Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2021, 20:03   #121
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Lider jest zawsze samotny. Jak się Wędrowiec przekonał… czasami dosłownie. Ruszył w kierunku bramy przechodząc przez nią. Minął przewężenie przeznaczone zapewne do kontroli pojazdów przez miejscowych siedzących budkach tuż za nim, przy którym to leżało sześć nieco zmasakrowanych zwłok. Bezimienny nie potrafił rozróżnić które rany na ciałach były tymi śmiertelnymi, a które są efektem późniejszej rąbaniny Khorsnaka i jego drużyny.
Minął i wreszcie mógł się przyjrzeć olbrzymiej jaskini w której mogło się pomieścić zapewne spore miasto. I pewnie też mieściło. Trudno jednak to stwierdzić z pewnością, bo gęste kłęby chorobliwie purpurowej mgły wypełniały szczelnie dno jaskini, tak jakoś do jej połowy zasłaniając nawet najwyższe budynki. Opar się kłębił i wił, jakby żywe stworzenie i to mimo bezruchu w powietrzu. Konstrukt miał złe przeczucia i to miejsce budziło w nim nieprzyjemne wspomnienia. Mimo tego podszedł bliżej i zanurzył w mgle dłoń, po czym rozpostarł skrzydła i wzniósł się w powietrze, lecąc tuż nad jej powierzchnią. Próbując przypomnieć sobie jakiekolwiek informacje na temat podobnych zagrożeń, chociaż na myśl wciąż przychodziły mu pustkowia Cyre. Lecąc, próbował dopatrzeć się jakiegoś ruchu wśród oparów, a przy okazji sprawdzał, jak chmura reaguje na podmuchy powietrza.
Dotyk przypomniał mu podobne doznania, choć wtedy medium było nieco innym oparem. Jednakże to były tylko detale… Drobne różnice, które nie zmieniały faktu z czym miał do czynienia. Po raz drugi. Unosząc się nad oparami szczelnie ukrywającymi detale widział jedynie zarysy budynków przez mgłę. Gęsty opar ukrywał w sobie zagrożenia… tak jak i ostatnim razem. Zresztą największe zagrożenie było niemal częścią owej mgły. Jeśli oczywiście mieli takiego pecha. Sam opar nie reagował jak zwykła czy magiczna mgła. Dlatego że nim nie był. Choć nieprzyjemny i jedynie kłopotliwy opar był esencją zła… wolą zła powstałą pod wpływem tragedii lub zbrodni tak strasznej że naznaczyła swoim piętnem okolicę. Automaton pokręcił głową z niedowierzaniem. Miał nadzieję, że już nigdy ponownie nie natrafi na podobną emanację, ale najwyraźniej te okazały się płonne… Przez moment przeszła mu przez głowę myśl, że to też sprawka tego szaleńca Mendgelaha, ale szybko ją odrzucił - przecież osobiście dopilnowali, by mag został kompletnie zneutralizowany, tak jak i jego siedziba. Może Gudryk mógłby wiedzieć na ten temat coś więcej, ale on też już nie żył… Wędrowiec wzdrygnął się, chowając wspomnienia i skupiając się na tym, co miał przed sobą. Wykonał jeszcze parę okrążeń tuż nad powierzchnią mgły, nie prowokując przy tym żadnej reakcji, co było dobrą wiadomością. Przy okazji zlokalizował kilka miejsc, dachów najwyższych budynków, na których szczycie mgła sięgała zaledwie na pół metra - mogły się przydać jako miejsca na odpoczynek podczas eksploracji. Chociaż i tak mgła była prawdopodobnie tym mniejszym zagrożeniem… Automaton przysiadł na jednym z dachów, by przez chwilę przemyśleć ich sytuację i możliwe rozwiązania, po czym ruszył do obozowiska duergarów.
Docierając do bramy zobaczył szaraków wraz z ich kapłanem zbliżających się już od porzuconych zwłok zapewne w celu ich animacji, oraz swoją drużynę. Wylądował kilka metrów przed nimi, zadziwiająco cicho jak na ciężki pancerz i złożył skrzydła, po czym spojrzał na swoich towarzyszy.
- I jak, czego się dowiedzieliście? - zapytał z ciekawością w głosie.
- Z tego co wiem, to zwiad pierwszy mówi co widział zanim dostaje informacje od obozu - Kvaser stwierdził od niechcenia, zadowolony, że niebawem będą mogli wyruszyć.
- Czyli niewiele - skonstatował automaton - Mgła jest fizyczną manifestacją cierpienia i potworności, które zostały wyrządzone mieszkańcom tej jaskini. Miałem już z czymś takim do czynienia, opary i żywe trupy mogą być najmniejszym zagrożeniem.
- Czyli co jest głównym zagrożeniem, konkret - Kvaser zapytał poirytowany wymijająca odpowiedzią.
- To co może być największym zagrożeniem? - zapytała Imra.
- Wołający w Ciemnościach. Amalgamat dusz i umysłów o dużym potencjale psionicznym. Okoliczności ich powstawania mogą korelować ze zjawiskami takimi jak ta mgła. Jeśli mamy szczęście, to go nie spotkamy, ale lepiej być przygotowanym na tą ewentualność. Ostatnio… nie skończyło się dobrze. Co do mgły, mam parę pomysłów, ale przyda mi się więcej informacji, zanim coś zaproponuję. Lepiej mieć pełniejszy obraz.
- Trupy w tej mgle się zrastają - Kvaser stwierdził rzeczowo - to wiedziałeś? Trzeba będzie działać szybko, bo masą wezmą nas na zmęczenie.

Tymczasem duergary zabrały się za realizację swoich planów. Dwóch wojowników otwierało usta trupom i umieszczało w nich niewielkie polerowane onyksowe kamienie. One miały ogniskować negatywną energię, która kapłan zamierzał przywołać w celu animowania zwłok.
-Wspominali o tym - potwierdził Wędrowiec - Pełna anihilacja ciał powinna pomóc na ten problem
- Bez ognia, to może być problem, a we mgle słabo z nim - Kvaser wzruszył ramionami i wstał jakby niecierpliwią się do wymarszu.
- Słabo? Mgła utrudnia splatanie niektórych zaklęć, ale dla was nie powinien to być problem.
- Podobno ogień źle się pali we mgle - Kvaser spojrzał po tymczasowych towarzyszach.
- Dość łatwo to sprawdzić, ale nie mam aż tylu zaklęć opartych na ogniu, by móc spalić na popiół setkę truposzy - powiedział zaklinacz.
- Możemy to sprawdzić zwykłą pochodnią - potwierdził automaton - Mgła, jako piętno zła, wpływa bardziej na przebywających w niej niż na materię nieożywioną. Zresztą, ożywieńcy będą bardziej przeszkodą niż dużym zmartwieniem. Macie jakieś zaklęcia tworzące wiatr?
Harran pokręcił głową, więc Wędrowiec spojrzał na druidkę.
- Vaala, jesteś w stanie zmienić się w żywiołaka powietrza równie dużego, co twoje ostatnie formy? Potężniejszy wiatr będzie w stanie tymczasowo rozwiewać mgłę, więc teoretycznie moglibyśmy poruszać się w niewielkiej strefie jej pozbawionej. Sam opar nie jest niebezpieczny, ale poza ograniczeniem widoczności będzie rozpraszał tych nie posiadających zbliżonej aury. Nie wydaje się też reagować na obecność poza obszarem. Stałe jej rozproszenie wchodzi w grę, brak nam kapłanów, materiałów i czasu. Wiecie chociaż, gdzie mogą mieć jakieś magazyny? Udało mi się zlokalizować trzy punkty, dachy najwyższych budynków, gdzie mgła sięga ledwie na pół metra, mogą być dobrymi punktami zbornymi lub orientacyjnymi.
- No, konkretny - Kvaser mruknął widocznie zadowolony, iż nie trzeba było prosić zwiadu więcej razy o raport - widać więcej wiesz niż my o tym stworze i nasi tymczasowi towarzysze - podsumował celnie - jeśli namierzymy magazyny, mogę zrobić to co ostatnio z zasilaniem, wejdę, wezmę na plecy i wyjdę, Imra na koniu może chcieć osłaniać, jeśli rumak dotrzyma mi kroku - zaśmiał się.
- To może być więcej niż jedna paczka. Sposób wejścia możemy dogadać, jak już tam dotrzemy, na razie jest zbyt wiele możliwości.
Kvaser kiwnął głową myśląc o czymś.
- To się czai we mgle czy jest niematerialne? Pytam, bo mogę wykrywać niewidoczne - wyglądał na zamyślonego - ale to wygląda jakby było kompletnie wszędzie i nigdzie z tego co opowiadasz.
- Wołający w Ciemnościach jest oddzielnym bytem od mgły, ale dobrze się w niej maskuje. Coś jak żywiołak wody w morzu. Wykrywanie niewidzialności niekoniecznie pomoże. Gdybyś mógł wykrywać nieumarłych, byłoby łatwiej, chociaż inne truposzy by to utrudniały.
- Niestety… Mógłbym emocje, ale po tym co mówisz, to cała emanacja mgły przytłoczyły mnie. Swoją drogą, cholera, ciekawe co tam się odwaliło.
- Kiedy wcześniej napotkałem mniejszą jej wersję, była efektem działań maga. Osiedlił się w pobliżu niedużego plemienia i korzystał z nich jako zasobów do eksperymentów. Kilka lat badał, jak ciała i umysły humanoidów reagują na fizyczne, psychiczne i magiczne traumy. Próbował też tworzyć ulepszone cielesne golemy - z żyjących ciał.
***
Do dzielnej grupy awanturników, podeszła duergarka zerkając na nich ciekawie zza zawojów owijających jej głowę i twarz. Ona nie wydawała się podekscytowana całym tym budzeniem martwych do życia, jak kapłan i Khorsnak dopełniający przygotowań wraz pomocnikami. Odzywać się nie odzywała, tylko słuchała i gapiła się.
Półelfka nachyliła się do niej.
- Zakrywasz twarz z jakiegoś konkretnego powodu? - zapytała cicho aby nie przeszkadzać pozostałej trójce w rozważaniach na temat mgły.
- Tradycja nakazuje… zakrywać się trzeba podczas wyprawy, gdy większość drużyny to mężczyźni. - odparła cicho duergarka kręcąc przecząco głową.
- To jakaś forma bycia… skromnym? Nie ciągania swoim wyglądem swoich towarzyszy? Czy może źle się domyślam?
- Chodzi o to by nie rozpraszać myśli innych i swoich tylko skupić się na zadaniu.- wyjaśniła kobieta.
- Interesujące. Działa?
Wzruszyła ramionami dodając dwuznacznie. - Khorsnak niespecjalnie się przejmuje ideałami Laduguera. A ja noszę strój głównie ze względu na oranta… kapłana w naszej grupie.
Imra pokiwała głową.
- Dziękuję, że się tym ze mną podzieliłaś.
- Nie ma sprawy. Zresztą nie jesteście duergarami… jego nie obchodzą wasze zachowanie czy czyny. - wzruszyłą ramionami duergarka i dodała. - Zakkara Blackthorn.
- Imra Orirel - powtórzyła swoje miano skoro była to nieco inna sytuacja.
- Miło poznać - duergarka wyciągnęła dłoń w kierunku awanturniczki, a ta ją mocno uścisnęła.
Kvaser uśmiechnął się zadowolony widząc solidarność spódniczek (nawet gdy panie ich nie nosiły), ostatecznie niziołek, mimo wszystko wolał karczemne popijawy od karczemnych awantur, a co za tym idzie spokój. Nawet gdy jedno leżało obok drugiego.
 
Asderuki jest offline