Kolejny dzień nie był zbyt łaskawy dla Loftusa, zły sen który go męczył nie skończył się wcale po przebudzeniu, wyjątkowo zresztą brutalnym. Ritter w ustach czuł posmak krwi, zęby były jednak chyba całe. Cóż z tego jak do wieczora może wisieć. Czy mag odczuwał lęk i strach, oczywiście choć z całej siły woli starał się tego nie okazywać. Nie miał zamiaru zgrywać też pana sytuacji. Niestety nawet jeśli w przeszłości podejrzewał, że wszyscy Ostatni zawisną przez decyzję Barona, to nie przygotował się na taki proces. Skoro jednak proces odbywał się już teraz i na miejscu, to musiało też znaczyć, że kadetka jest w rękach tego oficera. - Pozwólcie więc Panie, że teraz go zdam, czym może wyjaśnię pewne kwestie. - Mag rozejrzał się za kubkiem wody w zasięgu, nie licząc jednak zbytnio na taki akt luksusu i troski. - Mniej więcej 6 Erntezeit, za Legau w potyczce udało się rozbić oddział Granicznych i uwolnić z niewoli Kristoffa von Rudger oraz Magrittę von Liebwitz, która wcześniej jeśli mnie pamięć nie myli przebywała incognito jako kadetka przy sztabie Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu. Jeśli słyszeliście o gryfach które pojawiły się w okolicy traktu, to właśnie tam powstała ich iluzja - Mag pozwolił sobie na mała dygresję, od tak żeby zyskać choćby dodatkową chwilę na zebranie myśli. - W toku dalszych działań, ucieczki przed pościgiem, oddział trafił do krasnoludzkiej kopalni. Tu musicie wiedzieć Panie, że po drodze sugerowałem swojemu dowódcy, aby zwolnił mnie wraz z innym członkiem Ostatnich, Olegiem Frietzem i oddelegował jako eskorta dla oficera von Rudger. Mam nadzieję, że fakt ten został odnotowany w raporcie mojego przełożonego. - Loftus nie chciał za bardzo przerywać swojej relacji, rzucił tylko okiem po zebranych szukając jakiegokolwiek potwierdzenia, lub zaprzeczenia.
- Tak się jednak nie stało, co gorsza Panienka von Liebwitz słysząc wymianę zdań pomiędzy oficerami przeraziła się wizji powrotu do Nuln i uciekła w ciemność kopalni. Nie byłem więc świadkiem śmierci Pana Kristoffa von Rudgera. W tym czasie z pomocą czarów i towarzysza odnalazłem dziewczynę w czeluści kopalni i odprowadziłem bezpieczną do naszego obozowiska. Oficer von Rudger w tym czasie już nie żył. A jego ciałem zajęła się akolitka Myrmydii Leonora de la Vega, zwana również dziewicą z Meissen. Niestety jej kruk sta się naczyniem dla Demona, tak jak ona sama później. Dlatego też współpracowałem z Mistrzem Markusem Tivioli, który wiele mnie nauczył i któremu też zdałem raport z wydarzeń. Mag trochę zasłaniał się magistrem magii, licząc po cichu, że nawet jeśli będzie źle to zostanie uznany za wartego przesłuchania przez Kolegium. - Uniżenie więc proszę was Panie o zrozumienie, że sprawy umyślnie nie zaniedbałem. A wręcz poczyniłem pewne starania w tej materii. Założyłem, że mój dowódca Gustaw von Grunnenberg zdał raport z tych wydarzeń, dodatkowo celem odciągnięcia uwagi panienki Magritty von Liebwitz od obrony przełęczy i schowania jej przed granicznymi oraz najemnikami Brocka przekazałem jej swoje przybory pisarskie i zleciłam spisanie raportu. Żywię nadzieję, że szlachetna panienka potwierdzi moje słowa o jej ratunku na trakcie, w kopalni czy raporcie. Ritter pozwolił na ponowny rzut okiem po zebranych, powoli zasychało mu w gardle. - Ponadto prosiłem zarówno waszego oficera wywiadu, jak znajdującego się tu Mistrza Hierofanta o pomoc w nawiązaniu kontaktu z Kolegium Cienia. Z racji swojego niskiego urodzenia ciężko mi rzucać jakimikolwiek oskarżeniami. Jednak mając na względzie swoje aspirację, nauki arkanów z ksiąg mistrza Tiavioli, współpracę z mistrzynią Idrą Ausburg z Kolegium Złota, która prosiłem swego czasu o pośrednictwo i wpłatę stosownej opłaty, a więc i moją wolę do zostania pełnoprawnym członkiem Kolegium nie śmiałem pozostawić sprawy samej sobie. Kolegium, Kapituła Cienia wydawało mi się jedynie najwłaściwszym organem, który mógł tą sprawę wyjaśnić, tak jak i sprawę demona. Również i pisma, które trzyma teraz w rękach Mistrz Kolegium Światła, miało trafić w moim zamyśle nienaruszone do Kolegium Cienia. Magister Piromanta zabezpieczył je swoją pieczęcią i magią, przedwczesne złamanie pieczęci miało spopielić ten dokument, na takie ryzyko odważyć się nie mogłem. Zapewne pozostały w nim jeszcze ślady wiatru Aqshy. Jego treść dotyczy magistrów magi i przez Kolegium w mojej ocenie powinno zostać ocenione. Czy inne wydarzenia takie jak potyczka z wampirem, wiedźmą, która rzuciła klątwę wilkołactwa na innego człowieka. Jej uczennicy która odmówiła odesłania na nauki do Kolegium, a władała telepatią i mocą dhar i sprowadziła manifestację chaosu. - Magowi wydawało się, że udzielił bardzo obszernych wyjaśnień, a szczególne okoliczności o których wspomniał spowodują, że nawet jeśli nie zostanie uwolniony, to przynajmniej przejdzie pod "opiekę" Hierofanta.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
Ostatnio edytowane przez pi0t : 16-02-2021 o 22:44.
|