Ned poprawił kaptur nie tylko by osłonić wrażliwe oczy przed blaskiem, ale też ukryć twarz.
Nie lubił pokazywać twarzy, to nie kończyło się dobrze. A on chciał wypaść przecież jak najlepiej! Bo od tego tyle zależało! Przecież nagle niemal z dnia na dzień on Ned Northman, dostał niespodziewanie prawdziwą szansę na jakiś awans społeczny i godne życie! To nie było byle co! TO BYŁO WSZYSTKO!
Kiedy nagle… będąca z nim kobietę przemówiła… Przyjrzał jej się dokładnie. I... zaraz… Ona była podobna do niego... Tak! TAK! To był prawdziwy żeński Dhampir, drugi generalnie jakiego widział w życiu poza Erikiem!
Chciał zagadać, no bo byli przecież tacy sami! Tylko… nie no nie teraz. Teraz była misja.
Musi wypaść jak najlepiej. Zaraz jak to było? Nosz w dupę jeża przecież ćwiczył. -Ja, ja dziękuje, to zaszczyt tu być. Ja jestem zaszczycony. – wyksztusił w końcu chyba jakoś po niewczasie i zamilkł zdając sobie sprawę z tego że się powtarza,
Zaraz… Czy głos Sigardy zadrżał na wzmiankę o Liesę? Chyba… Chyba tak! Chyba… Powinien… Powinien powiedzieć coś miłego. Ludzie mówią sobie miłe rzeczy. -Przykro mi że straciłaś siostry śliczna anielico. Ta Liese musiała być naprawdę dobrą istotą. No i ta reszta rzecz jasna też. Przyprowadzę ci je wszystkie i znowu będziecie razem. Naprawdę nie ma problemu, nie. Nie, musisz się już tym martwić. To załatwione.
Ostatnio edytowane przez Rot : 17-02-2021 o 21:04.
|