Na ziemi śniegu płaty,
Plucha leci z nieba,
A ja marzę o wiośnie,
Wiosny mi potrzeba.
Choć bluszcz kurdybanek
Spod śniegu wygląda,
Ja czekam na sasanki,
Bratki chcę oglądać.
Czekam na krokusami
Nagłówki krzyczące,
I pranie na sznurku
Suszone przez słońce.
A choć wina za to
Nie ciąży na nikim,
Schły tam będą nie halki,
Majtki czy staniki.
Królować będą maseczki,
Bo pandemii plaga
Nawet w zakresie prania
Przemiany wymaga.
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. |