Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2007, 17:14   #29
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Exclamation UWAGA! Ważne ogłoszenie!

Kamisori Yoake Shiro, terytorium Klanu Kraba; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna.

- Herbata? Z przyjemnością, Bayushi-san. Dziękuję za zaproszenie - odpowiedział wdzięcznym, choć zmęczonym głosem Kuni. Ruszywszy w kierunku wskazanym przez Skorpiona, z namysłem począł mówić:

- Hida Akito jest dobrym bushi, to prawda, Mirumoto-san. Niemniej jednak mniemam, że będzie miał własną misję do wykonania, związaną z odniesieniem mieczy poległych Waszych towarzyszy. Zresztą, wydaje się dobre, abyście wszyscy ruszyli na taką wyprawę. To w końcu Wasi towarzysze, prawda, Mirumoto-san, Bayushi-san?

Spojrzawszy na nich uważnie, powstrzymał ich od udzielania odpowiedzi już teraz, kontynuując:

- Oczywiście, nie neguję innych obowiązków jakie niewątpliwie macie. Natomiast dla rodziców panów Kakita i Akodo kiedy Hida-san będzie przekazywać daisho, Wasza tam obecnośc będzie na pewno łagodzącym ból gestem. Jest oczekiwanym, że ktoś przybędzie z wieścią, najczęściej tym kimś jest oczywiście Krab ale jeśli Skorpion i Smok przybędą razem z nim, to będzie to znak, iż Ci, co odeszli, pozostali w pamięci nie tylko rodziny a powiadomienie o ich śmierci nie jest jedynie spełnieniem obowiązku.

Zatrzymawszy się, shugenja powolnym spojrzeniem zmierzył Smoka, a następnie Skorpiona. Temu ostatniemu patrzył tak intensywnie w oczy, że Manji zrozumiał dość szybko pewną prawdę. Kuni Satsumata wiedział, że maska nie jest całkowitą ochroną.

"Przy tylu ludziach biegających prawie cały czas w mempo łatwo się tego nauczyć...", uświadomił sobie Skorpion. Oczywiście, teraz było istotne czy i kiedy odwróci wzrok, oraz co będzie widać w jego oczach.

- To tutaj, prawda? - rzekł spokojnie shugenja, odwracając wzrok od Skorpiona nim ten zdołał cokolwiek wymyślić.

Faktycznie, byli już na miejscu.

Kamisori Yoake Shiro, kwatery kwatermistrzostwa, terytorium Klanu Kraba; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna.

Akito spoglądnął na młodego Kaiu nim rzekł powoli:

- Hai, jestem osobą, której szukasz. Natomiast nie znam Cię, Kaiu Saotome-san. Czemu mnie szukasz?

- Ano na! - rzucił poirytowany kwatermistrz - Nie widzę, byście skończyli robotę! Więc skąd ten czas na pogaduszki?

Westchnąwszy, dwu młodych bushi poczęło pracować, wyczekując chwili, gdy starszy samuraj Kaiu zagłębi się w swojej pracy.


Inari Mura, terytorium Klanu Lwa; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna.

- Hmmm... - chłopak przerwał pracę, by przyjrzeć się uważniej samurai-ko - Osą? Ech, wystaw ten mon klanu jakoś bardziej w takim razie, może tutaj? - poklepał miejsce na piersi. - Inaczej na pewno niejeden Lew, jak się już dowie co i jak, powie, że próbujesz za Lwa uchodzić będąc pomiotem zdrajcy czy inne takowe brednie i będziesz miała pojedynek na karku... a nie widzę katany za Twoim pasem pani, ani nie widzę też, by jaka chodziła za Tobą wabiąc się Twym dzielnym yojimbo, albo choćby konkurentem do ręki. Nie znaczy, że jakiegoś nie ma - rzekł przestając poważnie przypatrywać się kobiecie i wracając do roboty - ale jak nie ma go tu zaraz obok, to taki Lew-arogant będzie dla Cię pani nie lada kłopotem... - znowu znaczące spojrzenie, tym razem rzucone znad kopyta wałacha - jeśli się dowie o Twej osiej przynależności.

Słysząc słowa o kabuki, dzieciak roześmiał się wesoło, bijąc się po kolanach.

- Dobre dobre! Jestem Tsi Zutaka, trzeci syn mego ojca, Tsi Wenfu. Mój wielki ojciec mawia o mnie ten, co za dużo czyta, i niniejszym udzielam Ci pani pozwolenia by tak się do mnie zwracać. - z szelmowskim uśmiechem chłopak wyciągnął ostatni hufnal i zdjął podkowę, składając ją na bok. Zręcznie pracował, równie zręcznie, jak mielił ozorem. Keiko zauważyła też, że jak na swoje lata, wyraża się dość elokwentnie. - Choć jeśli wolisz wołać Tsetrung, pani, to się nie pogniewam - przeszedłszy do przodu, chłopak pochylił się nad kolejnym kopytem, tak że Keiko nie mogła dostrzec jego twarzy, musiała polegać jedynie na intonacji. Ta zaś z żartobliwej stała się śmiertelnie poważna - Ale jeśli usłyszę onnagata... to ten biedny wałach połamie nogi dziś wieczorem a spadającemu z takiego wierzchowca łatwo o skręcenie karku... - podnosząc się z hufnalem w dłoni, chłopak łysnął zębami w kolejnym uśmiechu mówiąc - Albo jakoś tak. Nie umiem jeszcze za dobrze imitować oj... - uśmiech znikł z jego twarzy jak zdmuchnięty, sam zaś chłopak błyskawicznie przepełzł pod koniem na drugą stronę.

Keiko zaś zdała sobie sprawę, że obok jej cienia, z werandy pada jeszcze jeden cień, z kuźni zaś nie słychać już uderzeń młota.

Obrzeża Inari Mura, terytorium Klanu Lwa; koniec miesiąca Onnotangu, wiosna.

Rolnicy pracujący na polu mają wiele zmartwień. W polach ryżowych są węże. Praca jest rutynowa, męcząca i szybko pozbawia koncentracji a pod koniec dnia plecy bolą tak, jakby miały pęknąć. Ręce są spierzchniałe od wody, ramiona bolą od nieustannego wbijania sai. Do tego dochodzi troska o ryż, troska, czy wystarczy, troska czy coś go nie zniszczy, czy coś go nie zje, nie stratuje. No i troska o pozostawionych w domu rodziców, często nie mających już sił i rozumu by poradzić sobie samemu. A i dzieci to nieustanne zmartwienie, w dodatku kręcące się wokół i wymagające stałej uwagi. Uwagi, o którą czasem trudno.

Drogi jednak mają służyć Cesarzowi, oraz jego ramieniu - samurajom. Kiedy więc słyszy się tętent kopyt i jest się rolnikiem, to sprawdza się, gdzie są dzieci. Opuszcza się drogę.

Czasem się nie zdąża. Dwu jeźdźców, którzy właśnie wyprysnęli z Kekkai Mori pędzili tak wspaniale, tak niesamowicie szybko, że wszyscy oderwali się od pracy, patrząc na nich. Było ich widać także z kuźni, gdzie trójka samurajów stała nieopodal nakrapianego wałacha. Tych dwu jeźdźców pędziło tak, że gdyby dziecko jakieś znajdowało się na drodze, żaden z dorosłych by do niego nie dobiegł. Szczęśliwie, droga była pusta.

W fioletowo-złotych barwach Klanu Jednorożca, na pięknych i groźnych bestiach wyższych od konii o dobrą głowę, dwaj bushi pędzili, przechylając się na zakrętach, napełniając serca patrzących podziwem dla swoich umiejętności.

Gdy zbliżali się do Inari Mura, zwolnili, jeden z nich zaś zadął w róg, przypięty do siodła. Wtedy też, drugi dostrzegł ludzi przed kuźnią. Trąciwszy towarzysza, wskazał na dziewczynę i wjechał na dziedziniec kuźni.

Jednorożec ciekawym wzrokiem omiótł podwórze oraz Keiko i tego kogoś stojącego za nią. Chłopaka przy wałachu zupełnie zignorował, tamten zaś od momentu zamilknięcia pozostawał cicho.

Mężczyzna na tańczącym wciąż koniu, prychającym z niecierpliwością i drobiącym nogami, jakby spiesząc się do dalszego biegu, miał raczej pospolitą twarz, skoncentrował się na Keiko. Zwracały uwagę jasnobrązowe oczy, pociągła twarz, delikatny wąs i równo przystrzyżona broda, podkreślająca męskie rysy podbródka i szczęki. Nie uśmiechał się. Poważnie przemówił:

- Przepraszam, lecz czy nie jesteś pani przypadkiem córką niejakiego Akodo Ichizo?

Jego drugi towarzysz, po zadęciu w róg, lekko przechylił się na drugą stronę konia, odpinając etui z łukiem. Wciąż stał na drodze, nie wjechał na podwórzec.


Rok 1113 wg Kalendarza Isawa; godzina jazdy od Shiro Tengu, terytorium Klanu Żurawia; 20 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna.

Pierwszy krok. Ptak przemknął nad Yuuki, nieco po lewej od niej, zawirował i przysiadł na ziemi, ciekawie przeskoczywszy po leżącej tam gałęzi.

"Wróbel.", mimowolnie rozpoznała go Yuuki, czując narastający strach.

Drugi krok. Bzyknęła strzała, przeszywając ptaka na wylot. Trochę pierza, mnóstwo krwi i kawałki kości wyrwane z małego ciałka przyozdobiły zieloną trawę i powietrze. Wróbel nie zdążył nawet rozłożyć skrzydeł.

- Żuraw to znakomicie większe cele, nieprawdaż? - drwiący głos poszybował z jaskini, by natychmiast niemal przybrać ton rozkazu - Jakbym był Żurawiem, tobym się teraz nie ruszał!! Ani na krok!! Zwłaszcza gdybym był tak głupim Żurawiem aby wyjść na polanę tak po prostu! Kim jesteś i czego tu szukasz?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 02-10-2007 o 14:45. Powód: dopisek
Tammo jest offline