Rada w radę uradzili, że chociaż informacji o potencjalnym zleceniodawcy zbyt dużo nie było, to wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, iż spotkać się można z nim było warto. Poza tym spotkanie miało się odbyć "Pod Żeglarzem", a to miejsce cieszyło się dobrą opinią.
Sam baron wywołał w Estalijczyku mieszane uczucia, a gdy padła nazwa Księstwa Graniczne, to i sam tytuł barona zdał się Felixowi nieco na wyrost. Plotki głosiły, iż wystarczy zająć kawałek ziemi i można ogłaszać się baronem, zaś trzy takie kawałki zrobią z człowieka hrabiego... a stąd do księcia bardzo blisko.
W takim przypadku trudno było się dziwić, iż takie nazwy jak Vidovdan czy Styracja nic Felixowi nie mówiły.
Nieco więcej mówiły do niego korony. Dwa razy po sto koron.
- Mało bezpieczne tereny - powiedział, wpatrując się w mapę. - Ale cel jest szczytny - dodał, po czym spojrzał na swoich towarzyszy, ciekaw, co oni powiedzą.