Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2021, 13:27   #132
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Śpiew odzianych w karmazynowe habity brzmiał groźnie. Do chwili, kiedy naraz wtargnął w spokojną, monotonną nutę chorału głos Bombastusa. Wszyscy stojący w kręgu czciciele unieśli głowy ukazując skryte w kapturach, ludzkie twarze. Medykus aż zadrżał dostrzegając przepitą, ozdobioną guzowatym czerwonym nosem twarz brata Arona, starszego dzwonnika. I on rozpoznał Hohnsteina, wyraźnie rozszerzyły mu się oczy a głowa mimowolnie skinęła medykusowi na powitanie. Trzej inni czciciele też byli mnichami, Bombastusowi podczas częstych odwiedzin w klasztorze minęły gdzieś ich twarze. Piąty, odziany w habit „śpiewak”, był jakimś zbrojnym. Spoglądając na niego z góry widać było wyłażący spod habitu kołnierz kolczego pancerza. Ostatni, ten który zdawał się grupie czcicieli przewodzić, był wyraźnie najchudszy. I jego również Bombastus rozpoznał, bowiem cały czas miał przed oczyma obraz Doriana kroczącego przez klasztorny dziedziniec na spotkanie ze zrodzonymi z mrocznego koszmaru bestiami.

- To un! Ten nasz grajek co to nam kazał w jaskini tańce elfów odprawić! On! Ten myśliwiec! - krzyknął z galerii Gunter wskazując drżącym palcem na Doriana, którego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Nim jednak ktokolwiek zdołał powiedzieć cokolwiek więcej naraz rozległ się krzyk szarżującego krasnoluda a na kamiennej posadzce pękła szklana fiolka, sprytnie upuszczona przez medyka. Wybuch fiołkowej mgły był spory, większy niźli oczekiwał Bombastus, ale nie kolorowy dymek zrobił największe spustoszenie, a smród. Smród rozszedł się po pieczarze w ułamku chwili, falą niemożliwą do powstrzymania, przenikającą do szpiku kości. Odór gnijącego mięsa, fekaliów i diabli wiedzą czego jeszcze.

Jeden z akolitów zgiął się w pół w ułamku chwili przerywając rytuał i wymiotując sobie i kompanom pod nogi. Dwaj inni jego kompani, w tym i brat Aron, zbledli widocznie, ale nie przerwali śpiewu. Jak i pozostali, ale krąg został przerwany. Przygotowany na to co nastąpi medyk nawet nie skrzywił nosa. Hans nawykł do gorszego smrodu przez chwilę nawet rozważał źródło pochodzenia znajomej zgnilizny. Krasnolud odporny na tego typu mecyje, parł dalej i tylko Semen poczuł jak mu żołądek wykręcił fikołka. Na szczęście był na czczo, więc w biegu jedynie odciągnął w ustach zabarwioną żółcią plwocinę. I splunął. Nie zwalniając.

Dorian pierwszy spośród czcicieli odzyskał rezon. Bombastus i Semen pamiętali z potyczki na polanie przy menhirze, że szybki jest w reakcji. Uniósł w górę dłoń i zaczął mruczeć jakieś słowa, wykrzykując je w nieznanym języku. Biegnący w dół, po schodach krasnolud i kislevita, dostrzegli to, ale nie byli w stanie mu przeszkodzić. Przeciwko nim wyskoczył ostatni z mnichów z zakrzywionym rytualnym nożem i twarzą wykrzywioną wściekłością. Drugi, ten zbrojny, z kolczugą noszoną pod habitem, też skoczył im na spotkanie, tyle że on dobył miecza. Rycerskiej głowni, której klinga zalśniła w blasku pochodni. On z całą pewnością wiedział co robi. Hans, który ruszył za krasnoludem i Semenem, przeskoczył przez balustradę na samym dole i z nagim ostrzem ruszył w bok, pod ścianą, odcinając kultystom drogę ucieczki. Mimo wcześniejszej deklaracji nie miał zamiaru iść w bój licząc, że dwaj sprawni bojowo kompani dadzą sobie radę. Nie dbał o to. Ale też miał świadomość tego, że jego żywot, jego bezpieczeństwo, zależy od tego jak im się powiedzie. Kibicował im zupełnie szczerze. A i pomóc był gotów. Jak będzie trzeba. Jak będzie bardzo trzeba.

Bombastus, który na dole był pierwszy, w tej chwili odskoczył do tyłu dając miejsce swoim zbrojnym druhom na pokazanie wojennych przewag. Sam rozpaczliwie szukał sposobu by przeszkodzić Dorianowi. Widział go na dziedzińcu opactwa i wiedział na co tamtego stać. Musiał być biegły we władaniu magią a to oznaczało, że lada moment, lada chwila…

W wypalonym kręgu zalśniły znaki opisujące okultystyczny symbol. Dorian zaśmiał się histerycznie, ale wszystkim pozostałym nie było do śmiechu, bowiem naraz w komnacie zrobiło się przeraźliwie zimno. Z ust każdego buchnęła para, ale Bombastusa oblała fala gorąca. On dostrzegł, jak ciało spętanego w kręgu nieszczęśnika, wykrzywia się w niemożliwy sposób, wyłamując sobie ramiona i nogi ze stawów powstając, rozrywając więzy, ukazując w rozrywającym ubranie ciele coraz to nowe formy życia. Kończyny ludzkie i zwierzęce. I zyskując coraz więcej masy i mocy…

Krasnolud i Semen wpadli na dwóch przeciwników niemal równocześnie. Semen miał jednak większe wyzwanie, bo jego szabla skrzesała skry na mieczu spotykając go w paradzie. Odbite ostrze aż zaciążyło w ręku kozaka, ale nie powstrzymało go to od ponownego ciosu, tym razem na odlew. Wykorzystując okazję, że wzrost krasnoluda daje mu przestrzeń do szerokiego ataku z jego strony. Rycerz w habicie nie miał tyle miejsca, musiał się cofnąć. Zaklął. Po ludzku. Zwłaszcza, że dostrzegł, jak krasnolud błyskawicznym cięciem powalił akolitę odrąbując mu ramię. Ten wyjąc padł w tył tryskając fontanną krwi i gasnąc szybko, ale naraz krasnolud z Semenem społem zderzyli się z rycerzem. Tyle, że trafili na godnego siebie przeciwnika…


***

Statystyka nakazuje 5k100.

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon

Ostatnio edytowane przez Bielon : 22-02-2021 o 13:32.
Bielon jest offline