- Dlatego droga Vesso, bo jaśnie oświecony dziedzic jeżeli ma się dobrze zaprezentować przed poddanymi musi jechać na czele gwardii. Tak mu wypada - podróżować w pełnej chwale, a nie jak jakiś skundlony, okryty kapturem złodziejaszek w obstawie awanturniczych drabów. - rzekł Galeb ochrypłym tonem uśmiechając się paskudnie, aż mu bandaże się trochę rozjechały i ukazały pokiereszowane przez ogień usta - Panicz jeżeli nie będzie się obnosić ze swoim pochodzeniem będzie mógł spokojnie uchodzić za kolejnego awanturnika, członka grupy a nie ochranianą przez nas osobę. Dziedzic ma głowę na karku, baronie? Rozumie niebezpieczeństwo? Nie będzie robił z siebie przedstawienia? - zapytał Runiarz.
Negocjowanie ceny pozostawił reszcie.
Sto na łeb to i tak była całkiem niezła kwota. Co do tego co czekało chłopaczka na miejscu, miał to głęboko w poważaniu. Znał Księstwa Graniczne na tyle dobrze by wiedzieć że panujący tam bezustanny zamęt czyni wszelkie kwestie szlachectwa, dziedzictwa, posiadania i tak dalej bardzo płynnymi.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 22-02-2021 o 17:09.
|