Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2021, 07:14   #16
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- A to ci historia dopiero – Zachariasz bez skrępowania raczył się winem proponowanym przez barona von Schtauffena. Nie pogardził też drożdżowymi paluchami z kminkiem, które gospodarz postawił na stole w ramach przekąski. – Viborne – stwierdził z pełnymi ustami, ocierając okruchy z twarzy. – Historia niczym z bretońskiego poematu rycerskiego, prawie jak Bergolin Wielki albo Huiscent i Agmunda. Ja sobie jeszcze jednego zjem… Chociaż brzmi też trochę jak wiekopomne dzieło, nieznanego w szerokich kręgach pisarza dworskiego Jana Ulma z Bogenhaffen. On takie na kolanie pisał w karczmie Złote Ucho, gdzie doskonałą zupę rybną podawano. Zapłata brzmi godnie, zwłaszcza po tych poprawkach co je pan Weghorst przedstawił. Ale ja kilka pytań mam.

- Po pierwsze czy wina jeszcze dostać mogę, bo karafa już pusta, a u mnie i moich kompanionów szklanice wyschły… Drugie: po cóż tyle zachodu? Co takiego specjalnego jest w tej Vidacji, że Styrania chce ją przejąć? Czemuż to Panie baronie nie ugadasz się z bratem jaśnie pana Maksymiliana, któren zamiast rządzić swoim księstewkiem na zagraniczne wojaże sobie pozwala? Gdzież tu jest haczyk, co? Bo mnie to przypomina historię jaka przydarzyła się Ergbertowi von Vollenhaup, któren zamiast na ojcowiźnie siedzieć jak bogowie kazali zagraniczne podróże podejmował do Arabii i dalej jeszcze, a na miejscu zostawił młodą żonkę i młodszego brata, któren dzierżawy w Robitz i Małym Wale trzymał. I kiedy panicz u jakiegoś szejka gościł na piaskach pustyni, jego braciszek z żonką baraszkował i włości przejmował. Dobrze im było razem, gołąbeczkom, ale Herr Egbert w końcu z wojaży wrócił i gdy się zwiedział, co się na jego ziemiach wyrabia, w wielki gniew popadł. I słusznie, pravda? Po dobroci nie planował nic robić, krew w nim szlachecka wrzała, więc swój poczet jakimiś rabusiami i wywołańcami wzmocnił i na Vollenhaup uderzył. Ale nie spodziewał się, że braciszek ludność ma za sobą, bo o nich dba i dobrze z nimi żyje. I cóż się stało? Pan Ergbert z podkulonym ogonem uszedł pod próbie zajazdu, a brat sądownie go władzy pozbawił i przywilejów i ostatecznie jako Ergbert Oszukany wraz ze swoją bandą rabusiów śmierć na rynku w Kemperbadzie znalazł. Ciekawa opowiastka, prawda? I niech pan baron służbie rzeknie, żeby więcej tych paluchów kminkowych przynieśli, bo przednie.
 
xeper jest offline