Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2021, 19:05   #19
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Klaus uchwycił potwierdzające spojrzenie Vessy, sam zresztą też nie miał zamiaru już dłużej upierać się przy wyższej kwocie. Baron płacił sowicie, a nie było sensu przeginać pały w drugą stronę.
- Sto dwadzieścia na głowę załatwia więc sprawę. Przynajmniej dla mnie. - Zerknął w przelocie na krasnoludy, niziołka i Felixa. - O której jutro wyruszamy i gdzie mamy się stawić?

Dowiedziawszy się wszystkiego, na czym mu zależało, pożegnał się z baronem i kompanami, po czym odszedł od stolika. Jeśli pojawi się jakaś kwestia, której nie dogadali, kompani na pewno się z nim tym podzielą później. Skoro wyruszali jutro, musiał jeszcze podejść do Kayi i się z nią pożegnać. Pewnie trochę czasu go nie będzie w mieście, a w jego ocenie nie po męsku byłoby zniknąć bez choćby zamienienia kilku słów, zwłaszcza, że kobieta była dla niego wyjątkowo dobra i sympatyczna. I chyba nawet trochę mu na niej zależało.

Nie miał zamiaru zasiedzieć się u zielarki, gdyż pozostała jeszcze kwestia spakowania się na wyprawę - wolałby wszystkie klamoty przygotować dzisiaj, niż robić wszystko na szybko jutro. Nie lubił się spieszyć, bo pośpiech oznaczał, że mógł czegoś zapomnieć. Dlatego postara się wyjść od Kayi przed północą, choć czasami dłużej im się schodziło na rozmowach…

* * *

Pod drzwi jej małej chatki na obrzeżach miasta dotarł, gdy było już całkiem ciemno. Żółte światło wylewające się przez okno na nierówny chodnik oznaczało, że jeszcze nie położyła się spać. Zapukał i czekał chwilę, aż drzwi uchyliły się nieznacznie, a potem szerzej, gdy na ładnej, choć bladej twarzyczce zagościł szczery uśmiech.
- Klaus? Ty tutaj? O tej porze? - zapytała zdziwiona.
- Jutro wyjeżdżam, a nie chciałem tego robić bez pożegnania - powiedział, przyglądając się jej.
- Och… a na długo?
- Nie wiem jeszcze, ale na pewno kilka tygodni mnie nie będzie.


To nie była dla niej miła wiadomość. Widział to po wyrazie jej twarzy, a przede wszystkim oczach.
- Szkoda… wejdź, proszę. - Odsunęła się od drzwi, wpuszczając go do środka.
Gdy znalazł się w środku, przeszli do niewielkiego salonu, gdzie w równie niewielkim kominku płonęły polana.
- Napijesz się czegoś? Herbata ziołowa? - zaproponowała.
- Nie trzeba, po prostu… - odchrząknął, jakby w gardle ugrzęzła mu ogromna klucha. Okazywanie jakiegokolwiek zainteresowania czy uczuć przychodziło mu z trudem. - chciałem się z tobą zobaczyć przed wyjazdem.
- Cieszę się, że o mnie pomyślałeś. Naprawdę
- uśmiechnęła się szeroko, nieco zawstydzona i wskazała na krzesło przy kominku. - Siadaj, porozmawiajmy. To gdzie wyjeżdżasz na tak długo?
- Dość daleko, tylko tyle mogę ci powiedzieć. Dostaliśmy z przyjaciółmi pewną robotę, która wymaga, byśmy wyjechali za granicę.
- Wyjaśnił.
- Rozumiem - odparła. Wyczuł w jej głosie smutek.
- Wrócę. Przecież wiesz - powiedział. - To nie jest pożegnanie na zawsze.
- Wiem
- odrzekła z udawanym, lekkim uśmiechem. - Gdybym mogła, to bym jednak rzuciła na ciebie jakiś urok, żebyś został.

Klaus uśmiechnął się spod wąsa.
- Wtedy, gdy już bym się z niego otrząsnął, musiałbym cię zabić - rzucił i odchrząknął. - Wybacz, skrzywienie zawodowe.
- Nic nie szkodzi, wiem, jakimi zasadami się kierujesz. I dobrze, że jednak nie jestem żadną wiedźmą.
- Zaśmiała się krótko.
- Dobrze. Nawet bardzo - odrzekł. Taak, w podtrzymywaniu rozmowy Weghorst był prawdziwym mistrzem.

Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie trzaskiem palących się drew w kominku. Patrzyli sobie w oczy i to wystarczało. To Kaya wykonała pierwszy krok, kładąc swoje dłonie na jego dłoni.
- Słuchaj… skoro jutro wyjeżdżasz i nie zobaczymy się przez tyle czasu… - Jej policzek drgnął. Pewnie dopuszczała do siebie możliwość, że mogą się nie zobaczyć już nigdy. Nie dziwił jej się. Takie było życie na tych ziemiach. - To... może zostaniesz na noc?

Nie spodziewał się tego, ale jej propozycja sprawiła mu jakąś wewnętrzną przyjemność. Chciał zostać, ale nie przyszedł tutaj w tym celu. A może podświadomie jednak tak?
- Zostanę, jeśli chcesz - odpowiedział.
- Gdybym nie chciała, to bym nie proponowała - rzuciła wesoło, po czym uniosła się z krzesła i podeszła do Klausa. Ujęła jego twarz w obie, ciepłe dłonie i złożyła gorący pocałunek na jego ustach. On szybko go odwzajemnił i już wiedział, że z rana będzie musiał jednak pakować się na szybko...
 
Ayoze jest offline