Czas: 2053.IV.19 sb, zmierzch
Miejsce: Nowy Jork, Dzielnica Gildii, kamienica (s.biała), wnętrze mieszkania Archera
Warunki: wnętrze kombi, jasno, chłodno, sucho na zewnątrz jasno, mroźno, d.si.wiatr, ulewa
Amanda, John i Archer
Wewnątrz panowało przyjemne ciepło i było jasno. Przyjemna odmiana po ulewie i zimnicy jakie dominowały za oknami. Aż tak to nie przeszkadzało w świecie podziemi gdzie był uniwersytet i metro. Ale gdy Amanda wyszła z Johnem na ulicę to się okazało, że w międzyczasie się rozpadało. A nawet zaczęła się regularna ulewa. Więc dalsza część drogi środkami naziemną kolejką i konnymi autobusami nie była zbyt przyjemna. Zmarzli i zmokli więc gdy w końcu John zadzwonił na domofon jednej z kamienic i wreszcie wylądowali we właściwym mieszkaniu no to zrobiło się całkiem przyjemnie.
- To proszę, tu jest cukier. - na oko to Archer okazał się rówieśnikiem gości. Rzeczywiście nosił okulary, brąz jego włosów miał nieco rudawy odcień a na twarzy miał nieco delikatnych piegów. No i co najważniejsze był w domu i od razu zaprosił gości do kuchni.
- W salonie mam remont. Dopiero na święta się wprowadziliśmy to jeszcze się urządzamy. - powiedział tonem wyjaśnienia dlaczego zaprosił ich do kuchni. Mieszkanie było podobne wielkością do tego jakie miała Amanda. Chociaż sama okolica i kamienica były lepiej utrzymane. Ale w końcu to była jedna z białych stref gdzie mieszkali zaufani władzy. A widocznie jak Archer pracował dla jednej z ważniejszych gildii w mieście to załapał się na taki pakiet mieszkaniowy. Z sąsiedniego pokoju dochodził nieco przytłumiony głos jego żony jaka śpiewała kołysankę ich małemu dziecku i nawet miała całkiem przyjemny, spokojny głos, w sam raz do śpiewania kołysanek. Słów nie było słychać ale sam melodyjny głos owszem. Pewnie dlatego też gospodarz przyjął ich w kuchni i mówił nieco przyciszonym głosem gdy podał im ciepłą herbatę na rozgrzewkę po tej słocie na zewnątrz. Gorący kubek przyjemnie grzał dłonie a herbata rozgrzewała od środka.
- To czemu zawdzięczam tą wizytę? - zapytał gospodarz gdy też usiadł przy stole patrząc na dwójkę gości. Wcześniej John krótko przedstawił Amandę z imienia ale do tej pory po tych wstępnych przywitaniach i relokacji do kuchni nie bardzo mieli okazję wyjaśnić po co te odwiedziny. Po drodze Branson mówił, że Archer już chyba drugi rok pracuje dla “Argos” gdzieś w dziale naukowym, zajmował się wdrażaniem nowych gleb, nawozów i roślin na firmowych farmach gildii lub tych które z nimi współpracowały. W końcu obecne warunki dość mocno się różniły od tych przedwojennych. Magister spojrzał na przepatrywaczkę chyba w nadziei, że ta przejmie teraz pałeczkę tej rozmowy.