Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2021, 21:06   #122
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Tymczasem poprzez potęgę swojego kapłan wezwał trupy do powstania. I jedne po drugim zwoki niemrawo podnosiły się z podłoża. Truposze ustawiły się w jednym rzędzie, jeden obok drugiego. Sześć słabiutkich zombi trudno co prawda było uznać, za imponujący oddział… ale to zawsze więcej celów dla wrogich ożywieńców. No i pewnie kapłan potrafił też karcić żywe trupy.
Khorsnak zaś ruszył ku awanturnikom rozmawiającym w odległości od reszty.
- No… rzucajcie swoje czary ochronne i ruszamy w mgłę.- rzekł wesoło.
- Zawsze cieszycie się na wejście w czarcią dupę? - Kvaser zaśmiał się w kierunku Khorsnaka.
- Kapłan pośle swoje oko na zwiedzanie obszaru przed nami, więc będziemy mieli odrobinę rozeznania w sytuacji. My jesteśmy profesjonalistami. - odparł zaczepnie duergar.
- Oko przejrzy mgłę? - zapytał Wędrowiec, po czym zwrócił się do druidki - Vaalu, dasz radę zmienić się tym razem w żywiołaka powietrza?
Druidka w odpowiedzi kiwnęła potakująco głową, po czym nad czymś najwyraźniej myślała...
- Cóż… eee…. tak. Gurom twierdzi że widzi przez nie jak przez własne oko. To taki jego latający niewidzialny szpieg, którym sprawdza otoczenie. - zakłopotał się Khorsnak i wzruszył ramionami. - O szczegóły mnie nie pytaj… bo to nie moja działka. Kapłan się na tym zna, nie ja… i Zakkara trochę.
- Ale ten żywiołak, to taki duży jak ten ziemi, zmieszczę się tam? No i z tym wiatrem, co do mgły… ja się mogę w taką jakby trąbę powietrzną na chwilę zmienić, to coś da? - Odezwała się ponownie Vaaala - A potem chwila odpoczynku, i mogę tak znowu wirować. No ale te wirowanie to tak… umm… jakby to liczyć… to tak do dziesięciu, i praaawie cztery razy. A odpoczynek to nawet nie do dziesięciu… - Zaczęła wyjaśniać po swojemu.
Automaton pokiwał głową.
- Spokojnie się zmieścisz, jaskinia ma setki metrów średnicy, mieści się w niej całe miasteczko. Wir będzie właśnie tym, czego nam trzeba. Mgła będzie powoli wracała na swoje miejsce, ale wydaje mi się, że będziesz od niej szybsza nawet odpoczywając. Zapewnisz nam w ten sposób strefę wolną od oparów i pomniejszych nieumarłych, oraz lepsze pole widzenia.
Po tych słowach spojrzał na Khorsnaka.
- Jeśli oczy Guroma nie przebijają mgły, to sensor na niewiele się zda. Ale pewnie nie tworzyłby go, gdyby tak miało być.
- To jest mgła… z bliskiej odległości widać majaczące w mgle sylwetki. A sam sens porusza się kilkanaście metrów przed nami, chyba że… wiesz o czymś, o czym ja nie wiem?- dopytał się podejrzliwie duergar, a kobieta z jego ludu nachyliła się i zaczęła szeptać mu do ucha o podejrzeniach Bezimiennego.
- No to… rzeczywiście problem… będziemy musieli się naradzić. - zakłopotał się Khorsnak.- Może coś na to poradzimy.
- Ale zostańcie z nami, skoro już idziemy razem, to i razem trzeba się dogadać - Imra “zachęciła” aby krasnoludy zostały.
- Obgadamy to na stronie… i zaraz wrócimy z odpowiedzią.- stwierdził pospiesznie Khorsnak i zaciągnął duergarkę do reszty swojej ekipy.
Wędrowiec stanął plecami do nich, gestem sugerując brak zainteresowania, a jednocześnie skoncentrował się, wytężając słuch. Nauka krasnoludzkiego po raz kolejny okazała się być dobrą decyzją…
- Kapłan może sprawiać problemy, nie chce współpracować - wyszeptał tak, by jedynie stojący najbliżej towarzysze mogli go usłyszeć. Żałował, że nie zdążył jeszcze opracować niczego do niewerbalnej komunikacji - Khorsnak przeciwnie, jest bardziej pragmatyczny, nie złamie umowy niesprowokowany. Są podzieleni, prawie jak my -

Duergary przez chwilę kłóciły się (zwłaszcza wyrośnięty kapłan i przywódca szaraków), a potem chyba doszły do konsensusu. Bo Khorsnak ruszył ku awanturnikom i gdy doszedł do nich, spojrzał na nich po kolei deklarując przy tym.
- Będziemy gotowi ruszyć za wami, jak tylko sami ruszycie przodem.
Kvaser zaśmiał się głośno prosto w twarz Khorsnakowi.
- Za taką formację to się płaci i to się nazywa eskorta. Jak eskortowany umie się bić, to płaci eksportującym mniej.
- Trzeba było zaproponować cenę wcześniej. - wzruszył ramionami duergar.- Teraz już na to trochę za późno.
- No tak - niziołek wyszczerzył zęby - to po co chcesz kupić? Chyba nie masz tutaj nikogo za ciula co za darmo daje dobrą usługę. Ktoś od was na przodzie ma być, nie lubię gdy gdy strona daje dyla bez poczucia, że zostawia towarzysza. Może być wasza dziewoja jeśli nadaje się do tego, chociaż ona raczej nie od walki wręcz - niziołek zawahał się mówiąc pod nosem - nieważne, ktoś powinien być.
- Ja pójdę…. i Gurom. - stwierdził w odpowiedzi Khorsnak wzruszając ramionami. - Poza tym, za duże tu są nagrody ukryte byśmy mieli uciekać.
Automaton kiwnął głową.
- Korytarz stworzony przez Vaalę pozwoli na wygodne poruszanie się w pojedynczym szyku, przy podwójnym może być ciasno. Proponuję Mmho w środku, razem z Harranem i magiczką Khorsnaka. Dwóch jego zbrojnych i jeden z naszych na tyle, ja będę bezpośrednio nad wami. Imra, dołączysz do mnie, czy zostajesz na poziomie gruntu?
- Mogę dołączyć - półelfka zgodziła się.
- Dobrze, w takim razie będziemy mogli pilnować całego szyku z góry. Kvaser, zajmiesz tył, czy zbrojni Khorsnaka wystarczą?
- Mogę zająć miejsce jak wam wygodniej - niziołek wzruszył ramionami - może być i tył.
- Zakkara zajmie w środku ochraniana przez moich… tam się najbardziej przyda. A co z resztą waszych milczków?- zapytał przywódca duergarów.
- Chyba nie gadasz o mnie? - Vaala spojrzała na niego "spode łba".
Krasnolud milcząc wskazał kciukiem na maga i półorczycę.
- Chyba słyszałeś, że pójdziemy w środku - odparł Harran. - Może trzeba mniej mówić, a bardziej nadstawiać uszu?
- Środek zaczyna być strasznie upchany… wy pójdziecie w środku, moi ludzie pójdą w środku z Zakkarą… strasznie tłoczny ten środek… a tyły będzie osłaniał jeden niziołek?- zapytał retorycznie duergar. - Strasznie niepraktyczny ten szyk.
Imra uniosła brew.
- Tak się boisz zostawić towarzyszki samej? Zadbamy o nią i jestem pewna, że ona sama też jest zdolna - półelfka być może niepotrzebnie, ale uderzyłą w taką nutę.
- Nie do końca podoba wystawianie moich ludzi z przodu, z tyłu… w najbardziej niebezpieczne miejsca. - wzruszył ramionami Khorsnak i dodał po namyśle.- Jeden zostanie przy Zakkarze.
- Mi to nie przeszkadza. Zabierajmy się do roboty. Trupy może nie staną się bardziej martwe, ale ciekawość mnie zżera - Imra odsunęła się lekko od pozostałych i przyzwała konia. Smolisto czarny wierzchowiec z ognistymi ślepiami i dymnymi kopytami nawet nie wydał parsknięcia stojąc niemal nieruchomo. Wskoczyła na niego.
- Vaala rozpoczynasz nasz pochód. Scena jest twoja. Em, znaczy proszę zamień się w żywiołaka - w ostatniej chwili półelfka upomniała się w duchu jak druidka łatwo przekręca znaczenie słów.

Vaala ruszyła na przód całego pochodu, po czym spojrzała jeszcze przelotnie na Khorsnaka.
- I kto tu dużo gada… - Mruknęła pod nosem, po czym nagle rozrosła się, i stała jakby mocno przezroczysta, przemieniając się w dziesięciometrowy żywioł powietrza, z lekka mający kobiece kształty…


- To idziemy - Powiedziała, i nie czekając na żadną reakcję, ani odpowiedź, ruszyła przed siebie, by po chwili zacząć i wirować wokół własnej osi, coraz szybciej i szybciej, aż w końcu osiągnęła zawrotne tempo, stając się żywym, cholernym, mini-tornado.

Po ustaleniu jako takiego szyku drużyna ruszyła. Wirujący żywiołak ciął swoimi podmuchami pasemka mgły odganiając je na boki. I czasami porywając jakiegoś truposza i rzucając nim niczym lalką. Dwa krasnoludy szły tuż za przemienioną Vaalą, reszta za nimi. Ich ożywione zombi osłaniały boki całej gromady… przez kilkanaście chwil.
Taki pochód przyciągał bowiem coraz większą uwagę. I nieumarli ruszyli ku niemu, z każdą chwilą coraz liczniej.
Truposze padły po krótkiej walce, ale sami awanturnicy… cóż… usuwanie zombie, było raczej męczącym obowiązkiem, niż wyzwaniem. A pozbywać się truposzy trzeba było.
Tych problemów nie mieli Bezimienny i Imra unoszący się nad resztą drużyny i obserwujący otoczenie, choć sama mgła raczej nie pozwalała im dojrzeć za wiele.






.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline