Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2021, 11:56   #10
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

- Poczekaj no, mistrzu, nie tak prędko - rzekła Thoer z ironią w głosie, podchodząc, żeby zbadać, w jakim stanie wyglądała masa gruzu znajdująca się przed nimi. - Rzeknij no, dokąd chciałeś nas zaprowadzić? I czemu tą odnogę brałeś?

Być może w obecnym stanie zawalony tunel był problemem dla drużyny, jednak niekoniecznie mogło to być prawdziwe dla innych form Thoer. Druidka zlustrowała ścianę gruzu znajdującą się przed nimi w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby dać wskazówkę co do szerokości odcinka, na którym zawalił się korytarz. Dołączył do niej Ulfgar, próbując ocenić, jak dawno doszło do zablokowania tunelu - ciężko mu było uwierzyć, że było to naturalny efekt ruchu skał, wtedy usłyszeliby to z większej odległości.
Gnom przyłożył ucho do skały i wyraził swoje podejrzenia.
- Po drugiej stronie może być woda… dużo wody. Albo lawa. Ale obstawiam wodę.
Dosłownie moment po tym jak gnom się wypowiedział szum ustał. Jak ucięty nożem.
Tymczasem derro wybełkotał coś co musiało być przekleństwami.
- No powiedzieliście, że nie przejdziecie przez tamten tunel to tędy druga droga do serca ciemności. Dłuższa. Pozabijałbym was za takie traktowanie, ale jesteście zbyt skuteczni! No i podoba mi się z jaką zapalczywością mordujecie potwory - dodał znowu kuląc się i szczerząc zęby w podłym uśmiechu skierowanym do absolutnie nikogo.
Druidka skoncentrowała się jeszcze i zaczęła wyczuwać okoliczne magiczne aury. Wpierw wyczuła, że tak jak i ona jej towarzysze byli obwieszeni magicznymi przedmiotami. Nim się jednak dobrze skoncentrowała wyczuła jedną, znacznie potężniejszą aurę - za ścianą, która się pokruszyła. Silna nekrotyczna energia pulsowała. Właśnie nabrała na sile.
Justice na nowo usłyszał szum.

Thoer potarła swoją brodę w zamyśleniu, wyczuwając aurę nekromancji.
- Zdaje się, że nasze nadejście nie pozostało bez echa - rzekła, myśląc o płonących trupach spotkanych uprzednio, które mogły być sprawką tego samego, co stało przed nimi. - Magia przed nami, śmierdzi śmiercią.

Po chwili dodała:

- Tunel, błaha sprawa. Thoer zna przejście, wydrąży się go szponami brata borsuka - krasnoludka zakrzywiła palce w szpony. - Gorzej, co może być przed nami? Śmierć, paskudna magia.

Spojrzała wymownie na derro, który zdawał ich prowadzić w kierunku kolejnego wyzwania. Zastanowiła się, czym mogło być to “serce ciemności”, o którym mówił.
- Pewnie coś, co i tak będzie trzeba zabić - wtrąciła magini.
- Nie jestem specjalistą… ale kopanie w miejscu zawału to ryzyko kolejnego zawału.- zamyślił się gnom drapiąc po siwej brodzie. - Może… może… powinniśmy spróbować się przebić obok, obejść rumowisko i zajść wroga od tyłu? Nie ma lepszego rozpoczęcia walki od wbicia noża w plecy nieświadomemu zagrożenia przeciwnikowi. -
Udowadniając że choć koncept fair play był Justice’owi znany, to pewnie uważał go za jakąś głupią fanaberię.
- Podoba mi się to rozumowanie - fiołkowooka zgodziła się z gnomem.

- Woda po prawej. Po lewej aura śmierci. Zawał przed nami - zamyśliła się Thoer. - Możemy zaryzykować i kopać po lewej, wolałabym nie zalać tunelu - wzdrygnęła się na samą myśl. - Zawał, zdaje się, nie uszkodził posadzki tunelu. Można przekopać się pod korytarzem.

Thoer skrzyżowała ręce na piersiach.

- Zdecydujmy.
- Lewo - stwierdził Ulfgar - Pływanie w tych tunelach nie brzmi zachęcająco.
- Lewo wydaje się sensowną opcją.- zgodził się z krasnoludem Justice.
Delta nie odezwała się. Obojętny był jej kierunek wędrówki. Dopóki prowadził do jakiegoś celu.

Druidka skinęła głową.

Przeczuwając najgorsze co do tego, co znajduje się za ścianą po lewej, Thoer wyciągnęła różdżkę zza pazuchy i kolejno rzuciła zaklęcie Pancerz Maga na każdego z członków drużyny, wliczając siebie. Freki miał na sobie to samo zaklęcie z poprzedniej walki, które powinno działać jeszcze przez parę godzin.

Schowawszy różdżkę, Thoer zwróciła się w stronę ściany, która była najdogodniejsza. Bez żadnego ostrzeżenia, jej forma zaczęła się zmieniać: jej twarz wydłużyła się, ręce zamieniły się w spore szpony, a ciało pokryło się gęstym futrem z charakterystycznym białym podbiciem na grzbiecie. Był to złowieszczy borsuk.

Thoer, bez zwlekania, poczęła drążyć tunel w litej skale po lewej stronie, tak, żeby zmieściła się w nim reszta drużyny. Co prawda pierwszym instynktem było wybicie tunelu na lewą, jednak jeśli miało okazać się, że nie będzie szybkiego przejścia do sąsiedniej odnogi, to zamierzała drążyć tak, żeby ominąć zawał.

Jak się okazało wcale wiele Thoer robić nie musiała. Wyczuła nekrotyczną aurę bo ściana była cienka. Ostre i twarde pazury rozryły skałę bez większych problemów ukazując pustą przestrzeń po drugiej stronie. Powoli wchodząc do środka grupa wraz z Izhkinen (który strategicznie trzymał się na tyłach reszty) zobaczyła duże pomieszczenie. Ich miejsce wejścia było w jednego z rogów. Przez środek przechodziła szczelina, a podłoga była uniesiona i skruszona jeszcze w kilku miejscach czyniąc ją mocno nierówną.
- Nie pamiętam tego miejsca - Derro mruknął tym razem z przygotowana kuszą. Nagle z szczeliny w podłodze podniosła się ściana mrocznej energii szumiąc i i zakrzywiając obraz tego co było po drugiej stronie było.
Ametystowowłosa zadumała się przez chwilę, próbując pojąć naturę tego fenomenu.

Thoer postanowiła nie zmieniać swojej postaci, jeśli wkrótce miało się okazać, że pazury borsuka będą mogły się jeszcze przydać.

Podeszła nieco dalej od wyłomu, który zrobiła, węsząc. Skupiła się na kształcie tego pomieszczenia - czy były stąd jakieś wyjścia? Szum, który słyszeli wcześniej, był zapewne szumem energii śmierci. Ale skąd przychodziła? I w jaki sposób mogli ją ominąć?

Spojrzała na pulsującą falę energii. Zapewne lepiej nie było się zbliżać. Jak wysokie było to pomieszczenie? Czy fala sięgała aż do sklepienia? Jak wielka była ta szczelina i czy zawalisko lub jego ślady było widoczne stąd? Co mogło spowodować zawalenie się korytarza?
Ulfgar zbliżył się ostrożnie do szczeliny - nie miał zamiaru jej dotykać, ale wolał być pierwszym na drodze czegokolwiek, co mogłoby stamtąd wyleźć.
- Wiecie, co to może być? -zapytał cicho towarzyszy.
Gnom zamiast tracić czas na odpowiedź, schował pistolet i zamiast tego sięgnął po rapier. Cokolwiek to było, jeśli wrogie, posmakuje Rosy acidum. Trzymał się pomiędzy Thoer a Deltą, by osłonić obie “magiczki” ewentualnym przed atakiem. Niewątpliwie były największymi atutami w ich małej drużynie, a więc… potencjalnym celem dla wroga.

Thoer czuła przede wszystkim zapach ziemi i skał. Wyjście, albo coś co mogło nim być było po drugiej stronie ściany wysokiej i szerokiej na całość pomieszczenia. Wraz z pozostałymi dostrzegła, że po drugiej stronie są jakieś istoty. Ulfgar najbliżej znajdujący się energii był w stanie dostrzec za nią resztę pomieszczenia i coś w rodzaju drzwi. Przy nim stała grupka wychudzonych cienistych istot które coś próbowały robić. Były różnego wzrostu i budowy. Była ich w sumie szóstka i póki co zdawały się nie zauważać skradających się.
- Sześciu nieznajomych na końcu pomieszczenia, pod drzwiami - wyszeptał tak, by nie zostać usłyszanym przez obcych.
- No to mamy okazję… do zaskoczenia. - zasugerował cicho gnom zerkając na pozostałą trójkę i czekając na ich decyzję.

Thoer, widząc, że forma złowieszczego borsuka nie przyda się już na nic, zmieniła swoją formę ponownie: szpony zmieniły się w dłonie, a futro zniknęło. Forma borsuka mogła okazać się mniej niż idealna do tego, co wkrótce ich miało spotkać.

- Szum ustał wcześniej - rzekła cicho. - Podejdźmy do szczeliny i poczekajmy chwilę, może znowu tak się stanie, a ściana energii przestanie istnieć, a wtedy przeskoczymy - rzekła, próbując przebić wzrokiem wiązkę energii.

Oczywiście, istniała możliwość wydrążenia kolejnego tunelu, ale zniszczyłaby element zaskoczenia, który mają. Skinęła na tygrysa, aby także przysunął się bliżej.

Zlustrowała szerokość szczeliny. Być może istniała możliwość zasypania jej czymś?
Ulfgar podniósł dłoń w geście, który miał znaczyć “ostrożnie”, i przyjrzał się dokładnie istotom po drugiej stronie, próbując dojrzeć jakieś szczegóły ich samych i tego, co robiły. Napiął mięśnie, gotów skoczyć do przodu, kiedy tylko ściana energii zniknie, jak zasugerowała to Thoer.
Delta podjęła zamysł towarzyszy i również ustała na granicy rozpadliny, oczekując w napięciu na okazję do jej pokonania.
Gnom zajął strategiczną pozycję, z rapierem w jednej a z płaszczem w drugiej dłoni, gotów popis… eee… wykaza… no… wykonać napaść na niczego niespodziewających się wrogów, gdy tylko nadarzy się okazja do skoku.

Wszyscy się przygotowali w oczekiwaniu aż ściana zniknie. Nikt jednak nie przypilnował derro, który miał swoje własne plany. Parskając śmiechem wystrzelił bełt z kuszy trafiając jedną z istot po drugiej strony. Te jak na zawołanie się odwróciły ukazując, że każda z nich miała parę świetlistych oczu i upiorne oblicze. Niemal od razu jedna wystrzeliła jakimś cienistym pociskiem, który drasnął policzek Thoer. Wtedy ściana opadła…
… a po drugiej stronie nikogo nie było. Tylko reszta sali jarzyła się delikatnie od porastających ściany grzybów i porostów. Drzwi ciągle były zamknięte.
Ulfgar zrobił krok w stronę derro i palnął go otwartą dłonią w potylicę, tak, jak zwykł to robić rekrutom, którzy nie dopinali pasków w zbrojach albo łapali topór nie tą stroną co trzeba.
- W spodnie se łapy wsadź, jak cię świerzbią - mruknął rozeźlony, po czym spojrzał na Thoer. Rana nie wyglądała na poważną, ale z magią nigdy nie wiadomo.
- Wszystko w porządku? Macie pojęcie, czemu te cosie zniknęły razem ze ścianą? Nie zostawiły żadnych śladów, jakby ich tu w ogóle nie było - mówił, zbliżając się ostrożnie do drzwi i rozglądając się uważnie. Lepiej było się upewnić, że nie ma tu żadnych pułapek.

- Bywało gorzej - wzruszyła ramionami Thoer i otarła krew z twarzy. Skoncentrowała się na zadaniu, które przed nimi stało. Powstrzymała narastający na derro gniew. Nie czas teraz na to, pomyślała.
Wyglądało na to, że mieli kłopoty. Istoty znajdujące się po drugiej stronie szczeliny zostały zaalarmowane przez derro. Kiedy tylko nastąpi kolejna erupcja energii, zapewne zaatakują jeszcze raz.
- Niewidzialni? Upiory? Hmm. - rzekła Thoer, ponownie rzucając wykrycie magii, tym razem będąc pewna, że negatywna energia nie przeszkodzi jej w wykryciu magicznej niewidzialności, jeśli taka się okaże.
Spojrzała nieco dalej - z czego były wykonane kamienne wrota? Grzyby wyglądały jak jedne z tych, które widziała kiedyś. Spróbowała sobie przypomnieć, czym były.
Istniała również możliwość, że ściana negatywnej energii była swojego rodzaju portalem. Jeśli miało okazać się, że po drugiej stronie nie ma nikogo, pozostało przeskoczyć i, być może, wyważyć drzwi.

Gnom w przeciwieństwie do krasnoludów nie wybuchł gniewem na derro. Nie dlatego, że nie był na niego zły, ale… to był derro. Oczekiwanie po szaleńcu, że zrozumie ich słuszne pretensje było naiwnym podejściem w jego mniemaniu. Izkhin był w tej grupie dziką kartą.
- Może lepiej rozważyć, czy zamierzamy czekać aż tu wrócą, czy może pospiesznie udać się dalej?- zasugerował gnom wzorem krasnoludzkiego księcia rozglądając się poszukiwaniu pułapek lub skrytek.
- Mam ze sobą zaklęte zimne żelazo. Jedynie nieliczne monstra mogą oprzeć się takiej kombinacji - rzekła zabójczyni. - Jeśli nie damy się zaskoczyć, to nie powinno być powodów do obaw.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline