Przyznam bez bicia, że zajęty sprawami w pracy przeoczyłem ten ulotny moment, kiedy zawinęliście się spod pływalni bez dalszych konsekwencji oraz przeszkód i ruszyliście w drogę... ale co się odwlecze, to nie uciecze (w tle demoniczny śmiech).
Gdybyście mieli jakieś pytania odnośnie sytuacji taktycznej, to nie krępujcie się i piszcie, chociaż ja na Waszym miejscu nie marnowałbym czasu na pisanie, tylko wcisnął pedał gazu do podłogi!