Nicollo z rezygnacją spojrzał na idiotę, rozrywanego na strzępy przez potwora. Nie była już dla niego ratunku, wszystko na marne...Ale przynajmniej spróbował. Mimo, że bestie były w przewadze ruszył na nie z furią. Zamachnął się zasadzając zimne ostrze stali w łepetynie kudłacza, który właśnie pożerał golasa. Cios był precyzyjny i śmiertelny. Karaluch w ferworze walki nie zamierzał się wycofać. Jedną ręką złapał włochate truchło, jakby było jego zakładnikiem i żywą tarczą, w drugiej, wciąż trzymając tasak ruszył na pozostałe dwa potwory. Przed jednym zamierzał się kryć za zwłokami jego kudłatego bliźniaka, drugiego poczęstować żelazem.