Nabnu jak do tej pory stał i przyglądał się całej sytuacji, samemu nie włączając sie do przesłuchania. Stał, słuchał i spokojnie analizował to co słyszy. Nie odrywał wzroku od twarzy więźnia i jak do tej pory nie zobaczył na niej ani śladu strachu... Ten człowiek jest albo świetnym aktorem albo wierzy w to co mówi. Hmm w chwilowej ciszy odezwał się swoim niskim spokojnym głosem: -Możliwe że jest tak jak mówisz. Ale mamy pół godziny na osądzenie Ciebie i nie zdążymy w tym czasie sprawdzić czy twoje poszlaki nie są łgarstwem czy fantazja. Myślę że nie wywiniesz się dzisiaj śmierci ale przysięgam Ci dwie rzeczy. Ze zrobię wszystko co w mojej mocy by ta śmierć była szybka i jak najmniej bolesna. Oraz że sprawdzę czy mówiłeś prawdę, a jeśli okaże się że kłamstwo nie zagościło na twoich wargach będę pierwszym który pójdzie w twoje ślady. Powiedziałem.
Po czym zamilkł krzyżując ręce na piersiach, nawet nie rozejrzał sie jakie jego słowa wywołały wrażenie na reszcie zgromadzonych. Nie obchodziło go to.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |