Zod oglądał rytuał przywołania demona z niekłamanym podziwem. Oznaką łaski bogów było pozwolić przywołać jednego z ich sług… co prawda dało się im też wyrywać i w swej wielkości i mocy nieskrępowania logiką potrafili nawet za to nagradzać… nie ważne. Nie było w nich słabości Materium i kto oczekiwał od nich ukazania jej nie był godnym sługom i wart był jedynie zmielenia w trybach by stać się paliwem sukcesu dla większych od siebie… Błękitny Horror Tzeentcha pojawił się gotowy odpowiadać na pytania
- Heretycy co przybyli tu przed nami. Ci z raportów o Fałszywych Prorokach. Co z nimi się stało?
Demon odpowiedział bez wahania, nagięty do tego mocą Szeng Canga. Pełne zdominowanie purtka przełożyło się też na jasność, klarowność wypowiedzi.
- Opuścili Kymeris. Udali się na Messię, za milczącym wezwaniem Pana Krwi i Czaszek, aby ujrzeć Czerwoną Jutrzenkę. Po nich przybyli inni, i przybył też Komarek, syn-ale-nie-syn Komara Barbarzyńcy. Oni spustoszyli Padlinę i zadali drugi cios Świątyni Kłamstw, a potem złączyli siły i ruszyli w pościg za tymi, na których chcieli się mścić.
Wyglądało na to, że ludzie chana nie musieli się już martwić pozaświatowymi rywalami… a przynajmniej innymi, aniżeli te znane kilka grup rekinów pragnących szarpać ranne, broczące krwią cielsko Kymeris pośród zimnych wód Próżni.
Ch’Lor był pod wrażeniem tego jak Szeng Cang przywołał demona i go spętał. Sam pomagał w tym rytuale i był bardzo zadowolony gdy w kręgu przywołania pojawiła się demoniczna maszkara.
- Co Sektoth Szeptacz Fałszów chce osiągnąć na Khymeris?
Poznanie zamiarów głównego rywala ich wodza było chyba najbardziej sensownym pytaniem na jakie mogli się zebrać.
- Szeptający Fałszywości pragnie przejąć zasoby i moce Chramu Gdzie Łżą. Jego mocodawca, imienia którego nie mogę powiedzieć, tego żąda.
Hełm skrywał twarz i myśli Narmer-Ra, który obserwował mamroczącego ponuro demona, magię materializującą się w trzewiach Demise w żelaznym uścisku czarownika… i, co ciekawsze, towarzysza Paktu, choć skoro to pomniejszy człowiek został uznany za jednego z najbardziej godnych zaufania najemników Chana, należało się spodziewać że Ch’Lor dysponować będzie niezgorszymi atutami. Stał z naładowanym miotaczem ognia, gotów zareagować na katastrofalny błąd w przywołaniu czy zdradę - jakiegokolwiek rodzaju.
- Kto z tych, których wymienię, jest nieprzejednanym wrogiem Ku’tan Chana, a kto jest skłonny zawrzeć z nim sojusz: Vorxec Calvarius, Theronsaen zwana Nęcącą, demon Khorne'a zwany Myśliwym, Elika Wieszczka? - zapytał głosem dudniącym i niskim, ciężkim od biologicznych modyfikacji właściwych Kosmicznym Marines. Wierzyć demonowi - kłamstwu obleczonemu w ciało - było głupotą, ale nawet jego łgarstwa mogły coś zdradzić.
Demon się roześmiał. Był to zaiste obrzydliwy dźwięk przywodzący na myśl rechot najpaskudniejszych, pomutowanych zwierząt. Zaraz jednak syknął z bólu, kiedy Cang przymusił go do “zachowania się”.
- Wszyscy oni są skazani na śmierć przez bogów. Bez znaczenia, któż ich zabije, kiedy to się stanie… i kogo pociągną ze sobą do grobu. - odpowiedział zarazem jakże wymijająco oraz jakże informująco.
Zod skrzywił się na wymijającą odpowiedź demona. Nie potrafił docenić kunsztu rytuału ani trudności jakie ze sobą niosły próby spętania demonów, więc w jego umyśle wyglądało to jakby demon był kiepsko spętany.
- Gdzie znajduje się najsłabszy punkt obrony Sektotha? - zapytał Zod.
- Jego żądze na Kymeris są jego najsłabszym punktem. Ten, kto włada ogniem skrycie boi się, by ten nie wymknął się spod kontroli. - zagadkowo wysyczał demon, chichocząc.
Zod obnażył zęby. Więcej wymijających odpowiedzi
- Czym jest “ogień” Sektotha? - drążył temat gdy cenne sekundy uciekały.
- Taki, jaki ma każdy. Albo więcej, niż każdy. Albo mniej. Tyle interpretacji. - zakpił demon. Widać było, że moc rytuału szybko słabła.
Seline przyglądała się przebiegowi rytuału z ukrywanym zainteresowaniem. Sama nigdy nie zdecydowała się iść tą ścieżką, nie mniej było to na swój sposób fascynujące. Przyzwanie demona i pozyskanie w ten sposób informacji mogło dać im przewagę, ale też niosło niebezpieczeństwo, że skrępowany demon wprowadzi ich w błąd. Pozostało zadać odpowiednie pytania i wyciągnąć z nich najwięcej jak się da. Zwłaszcza, że nie mieli zbyt dużo czasu. Pozwoliła jednak swoim towarzyszom przemówić przed nią. W ten sposób mogła choć trochę poznać ich sposób myślenia. Nie miała z nimi wcześniej do czynienia, a teraz, na rozkaz ich mocodawcy, musiała tą grupę trzymać razem. Skrzyżowała ręce na piersi i wyszła do przodu stając obok swoich towarzyszy. Następnie zwróciła się do przyzwanej istoty.
- Czy któryś z niżej wymienionych przeciwników Ku’tan Chana: Sektoth, Vorxec Calvarius, Theronsaen zwana Nęcącą, demon Khorne'a zwany Myśliwym i Elika Wieszczka, zawarli między sobą sojusz lub umowę przeciwko pozostałym?
- Jeszcze nie zawarli… ale niezbadane są koleje przyszłych wydarzeń. - purtk odrzekł psotliwym tonem.
Psotliwym, bo wiedział, że moc rytuału osłabła całkiem. Demon wymykał się spod kontroli czarnoksiężników… aż wreszcie zniknął w chmurze szybko rozwiewającego się, multikolorowego dymu. Z wrednym chichotem. Zaraz potem czarownicy usunęli ewentualne pozostałości po niebezpiecznych waporach i wygasili krąg. A Heretycy pozostali z odpowiedziami na swe pytania - niektórymi jasnymi i klarownymi, innymi pokrętnymi i wymijającymi.