Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2021, 14:06   #29
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Na wpół zamyśleni a w pozostałej części zniesmaczeni wizytą w dzielnicy biedy śledczy skierowali się na wschód. Pergunda zdążyła jeszcze zdecydowanym tonem poprosić o wysłanie Dagmary do ich karczmy zaraz po posiłku.

- Blisko już stąd, może poradzimy się tej morrytki? Skoro porywacze są niewidzialni to może ludzkie duchy będą w stanie nas wesprzeć w rozwiązaniu zagadki? - zaproponował Garil na skrzyżowaniu ulic.

- Nie zawadzi zapytać. Choć dusz raczej nie wezwie, może ktoś powiedział kapłance coś, czego śledczym nie powie - zgodził się Richter i ruszył razem z hrabianką w kierunku kaplicy Morra.

- Co udało się znaleźć u Durchów? - Pergunda przemilczała zwrot grzecznościowy i lokalizację poszukiwań. W słowach szlachty nic nie działo się przypadkiem.

- Kolejna drobnostka, nie wiadomo o jakim znaczeniu. Taka o, łuska - pokazał znaleziony przedmiot krasnolud wysupławszy go zza pazuchy.

- Później poszukamy kogoś by to zidentyfikować: aptekarza, czarodzieja lub co najmniej medyka czy hodowcy zwierząt. Też wam to przypomina gadzią skórę? - zapytał nieświadomy dwuznaczności zaimka.
Pergunda skinęła głową krótko.

- Zaiste. Jest trochę wskazówek, że w całość zamieszane są istoty nieludzkie. Musiałyby poruszać się po mieście w jakiś sposób nie zauważone.

- Na przykład dołem, pod naszymi stopami. Kanalizacja w takim miasteczku to znak dawnych dobrych czasów dla miasta i nieodległych złych dla nas, bo mam niedobre przeczucie, że będziemy musieli tam zejść.

- Nigdy tam nie byłam
- powiedziała hrabianka, pozwalając się domyślić, że nie była również w Costa Natura estalijskim kurorcie dla ekscentrycznej szlachty lub Schwetzingen na największym w Imperium święcie cebuli. Kanały były dla niej mniej więcej tak samo odległe.

Kapliczka poświęcona Morrowi, prosta i skromna, znajdowała się przy wschodnim murze. W nim widzieli nieduże wrota, zamknięte na wielką i ciężką kłódkę. Przypomniało im to o cmentarzu poza miejskimi murami, który mijali po drodze do Krassenburga. Wejście do budynku przypominało symboliczną bramę, ozdobioną motywami kruka i ludzkich kości. W środku spotkali kapłankę, dość młodą brunetkę w czarnej sukni.

- Pani… Panowie śledczy… Proszę, siadajcie. - Wskazała na drewniane ławy. - Co was do mnie sprowadza?

Wyglądało no to, że jak w większości miast również w Krassenburgu plotki roznosiły się szybciej niż zapach. W ramach nabywania ogłady krasnolud zrobił krok w tył ustępując Pergundzie drogi do siedziska.

- Bezradność. Nadzieja na rozmowę z kimś kto dla odmiany będzie z nami szczerze rozmawiał. Wiara. Niekoniecznie w tej kolejności - Gerhardt potraktował pytanie dosłownie - Dzieci giną już jakiś czas. Niemożliwe by żaden rodzic nie spodziewał się najgorszego i nie był skłonny porozmawiać. Być może też służka Pana Śmierci i Snów wie więcej od przeciętnego mieszkańca, nawet jeśli nie zawsze może zadziałać bezpośrednio.

- A skąd założenie, że wasi rozmówcy nie są szczerzy? Nieważne zresztą, jak mogę pomóc wam ja?


Krasnolud wychylił się zza Gerhardta.

- Coś szwenda się po mieście, wielebna. Łazi pośród ludzi dniem i nocą. Raz w miesiącu porywa ludzkie młode. Tymczasem gdziekolwiek się zjawimy tam nikt nic nie widział. Nic nie słyszał. I jeszcze te miejsca porwań, tak publiczne lub skrajnie niedostępne. Człowiek, krasnolud czy niziołek nie może być typowany na porywacza krassenburskich dzieci. Toteż, niezależnie od tego czy nasi rozmówcy grzeszą szczerością bądź zachowują pod tym względem paradoksalną czystość, potrzebna nam inna wskazówka. Chcemy prosić o pomoc przodków tutejszych mieszkańców: o informację z przeszłości czy takie porwania miały kiedykolwiek miejsce? Śladów takich wydarzeń można próżno szukać w archiwach miasta albo udać się do powiernika księgi zmarłych. Może jej zapisy pozwolą nam podjąć trop - zakończył Garil ukłonem.

- Z tego co mi wiadomo, wszystkie te nieszczęsne zdarzenia miały miejsce w nocy bądź późnym wieczorem. Nie dziwi mnie, że ludzie nie widzieli porwań. Jeśli chodzi o księgę zmarłych, to gdyby znaleźć w niej zapisy, traktowałyby one o morderstwach, nie zaginięciach. Ale nie, nie słyszałam nigdy o podobnych wydarzeniach w Krassenburgu, czy w jakimkolwiek innym miejscu.

Hrabianka nie była przekonana, że wiedza kapłanki, a w zasadzie jej brak może być wystarczającą rekomendacją.

- Żadne z nas nie słyszało… - zaczęła nie wypowiadając słowa "ale", ale chyba nawet krasnolud usłyszał je w swojej głowie.

- Porwania są błyskawiczne, albo znakomicie zaplanowane, choć sprawiają wrażenie przypadkowych. Brak kontaktu z porywaczami oznacza, że mają oni swoje własne tajemnicze cele. Nie wykluczając najgorszego - westchnęła.

- I nikt nie ma nawet żadnych domysłów?

- Jak zauważyłaś, pani, nikt nie zgłosił się po okup. Mieszkańcy mówią o kulcie, porywającym dzieci, by składać je w ofierze złym bogom. Byłabym w stanie się zgodzić, gdyby chodziło o Morrslieba, zazwyczaj łączonego z Chaosem. Tu jednak złe rzeczy dzieją się przy pełni Mannslieba, księżyca bardziej… naturalnego.

- Czy to może oznaczać, że możemy wykluczyć rytuały?

- Nie ja prowadzę śledztwo, by mówić co można wykluczyć. Dopóki nie ma konkretnych dowodów, pewnie każda opcja wydaje się możliwa. Ja mogę tylko mówić co wydaje mi się bardziej lub mniej prawdopodobne. I niestety wydaje mi się, że nie będzie tu szczęśliwego zakończenia, nie dla tych dzieci, które już zniknęły. Może tym bardziej trzeba rozwiązać tę sprawę, by im zapewnić odpowiedni pochówek, a ich rodzicom spokój.


Garil nieśmiało wtrącił się między dwa żeńskie autorytety.

- Niespokojne będą te najbliższe noce jeśli będziemy czekać na kolejne porwanie. Jak tutejsi ludzie zareagują, jeśli ktoś znaczący nakazałby im szczególną ostrożność podczas najbliższej pełni? Karnie zamkną się w domostwach gdy straż będzie patrolować miasto czy może w akcie paniki wylezą na ulice? Obserwujesz ich wielebna od wielu lat, prawda?

- Mam wrażenie, że co miesiąc stają się ostrożniejsi. Jeżeli włodarze miasta albo ojciec Teofil ogłoszą taką potrzebę, większość posłucha.

- Ostrożność, duża ostrożność w trakcie pełni wydaje się bardzo dobrym pomysłem
- dodała Pergunda - niemniej obawiam się, że ze względu na poprzednie porwania, na niewiele się zda.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline