Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2021, 09:19   #78
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Ostatecznie dotarła na miejsce, tuż przed zamykaniem bramy. I musiała do niej dobiec. Po przebyciu poganiana spojrzeniami pognała do pokojów swojej pani.
To był intensywny dzień. El czuła jak dopada ją zmęczenie, mimo to uniosła suknię i biegła w stronę domu profesorów. Dopadła do drzwi w końcu, zdyszana i zmęczona, w sukni będącej w nieładzie. Otworzyła je starając się uporządkować swój strój.
Chyba trafiła do niego tego mieszkania co powinna, bowiem zamiast Almais zobaczyła trzy zakapturzone sylwetki. Wprost wyjęte z centowej powieści grozy z mrocznymi kultami w roli antagonistów.
- och.. przepraszam… to pomyłka. - Elizabeth zaczęła się wycofywać.
- Elizabeth… zamknij za sobą drzwi.- rzekła jedna z zakapturzonych postaci, głosem Almais.
Morgan weszła do środka i zgodnie z życzeniem gospodyni zamknęła za sobą drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie. - Powiedziała niepewnie.
- I dobrze, że przepraszasz. Mieliśmy już zaczynać. Idź się przebrać do sypialni jeśli chcesz w tym uczestniczyć.- odparła władczo półelfka i zerknąła na jedną z zakapturzonych postaci. - Idź jej pomóc.
El przeszła szybko do sypialni już rozsznurowując po drodze górną część sukni. Przy okazji zetknęła na postać przydzieloną jej do pomocy.
Która to okazała się szczuplutką blondyneczką o kręconych loczkach, po zsunięciu kaptura.
- Allura de Galore.- przedstawiła się z uśmiechem bezwstydnie wodząc spojrzeniem po odsłanianych krągłościach El.
- Elizabeth Morgan. - czarodziejka zdjęła suknię, odsłaniając fakt nie ma na sobie bielizny. Złożyła ją i ułożyła na niej wisior od Mel nim rozejrzała się za strojem dla siebie.
Poza płaszczem czarnym Almais nie przewidziałą dla niej specjalnego stroju.
- Tak.. widzę, że owocny miałaś wieczór.- mruknęła blondynka wodząc spojrzeniem po pupie pokojówki i białych śladach na niej. Lubieżnie oblizała wargi.
- Widziałam się z kochankiem. - El założyła płaszcz na nagie ciało z zaciekawieniem zerknęła na Allurę. - Lubisz kobiety?
- To dość bezpośrednie pytanie… - zaśmiała się blondynka wodząc wzrokiem po Elizabeth i dodała. - Najlepiej jak sama spróbujesz się przekonać, a choć… kusząco wyglądasz, to może taki strój za bardzo rozpraszać, na pewno masz jakieś sukienki i inne ubrania? Czy może potrzebujesz przy nich pomocy?
- Ach… po prostu się spieszyłam. - El podeszła do skrzyni ze swoimi ubraniami i wyjęła z niej prostą sukienkę. Zdjęła płaszcz i zaczęła się ubierać. - A spytałam bo twój wzrok też jest bardzo bezpośredni.
Założyła sukienkę, zasznurowała ją i na to płaszcz.
- Dobra… więc to niech będzie odpowiedzią.- odparła blondynka podchodząc do Elizabeth, wsunęła dłoń pod płaszcz czarodziejki i bezczelnie zacisnęła palce na jej pośladku.
- Bardzo lubię… zwłaszcza w licznym gronie. Jeśli oczywiście takie towarzystwo ci nie przeszkadza. - tu język nachylonej blondynki przesunął się po uchu pokojówki. - To zapraszam i mam nadzieję, że nie czujesz się urażona. Bo nie wiem czy ty lubisz… inne kobiety.
- Lubię… ale co do licznego towarzystwa… nie mam jeszcze takich doświadczeń. - El schyliła się i nasunęła na pupę koronkowe majtki. - Taki strój będzie dobry?
- Zdecydowanie. - przyznała z lubieżnym uśmiechem blondynka wodząc palcami po bieliźnie panny Morgan na jej ciele. - A co do doświadczeń, jesteś zainteresowana ich nabyciem?
- Kusi… - El uśmiechnęła się do Allury. - To...wracamy do reszty?
- To zależy… jesteś gotowa ? - Allura podeszła do płaszcza który rzuciła na łóżko Almais. Nachyliła się by go podnieść, przy okazji dając El okazję do podziwiania kształtnej pupy w obcisłych czarnych spodniach. I okazję do rewanżu w kwestii obmacywania.
El przesunęła palcami po wyeksponowanych pośladkach.
- Nie do końca wiem na co mam być gotowa. - Z zaciekawieniem przesunęła palcem pomiędzy dwiema półkulami, dociskając go w newralgicznym miejscu.
- Wiesz co dobre… - zamruczała blondynka kręcąc pupą i prostując się. - Miło będzie mi się z tobą współpracowało Elizabeth.
- Je też z zainteresowaniem wyglądam tej współpracy. - Morgan puściła pupę kobiety i ruszyła w kierunku pokoju, w którym czekała Almais.

Almais w towarzystwie drugiej zakapturzonej osoby już czekała na Allurę i drugiego zamaskowanego maga.
- Spodziewałam się że wam to dłużej zajmie, ale też w takim przypadku spodziewałam się także gołych pup.- rzekła żartobliwie półelfka na powitanie. Po czym dodała poważniej.- Uniwersytet na planie cienia jest ekranowany, toteż nie powinno być w jego okolicy niebezpiecznych stworzeń, aczkolwiek… ekranowanie oznacza umieszczone tam pułapki magiczne i zaklęcia. Dlatego dopóki nie opuścimy murów uczelni trzymajcie się blisko mnie i niczego nie dotykajcie. Postaram się przenieść nas za mury uczelni, ale tego typu czary mają… margines błędu jeśli chodzi o ostateczną lokację.
- Może popełnię faux paux, ale… gdzie się udajemy? - Spytała stając tuż obok Almais.
- Na plan cienia.- odparła Almais poprawiając kaptur.- A tam poszukamy przejść na inne plany. Pamiętajcie o płaszczach, przynajmniej na obszarze uniwersytetu. Nie musimy być jedynymi podróżnikami z uniwersytetu na tym planie egzystencji i lepiej żeby was nikt nie rozpoznał. W razie czego ja będę gadała. Mam zezwolenie na prace badawcze na planie Cienia. A i nie wpadajcie na głupie pomysły… podglądanie pokojówek z Planu Cienia jest wykroczeniem.
El przytaknęła ruchem głowy i nasunęła na nią kaptur. Ją kusiło by podejrzeć kogoś zupełnie innego, wątpiła jednak by przechodzili obok pokoi Gregorego. Lub by dostrzegła tu poszukiwana nieznajomą.
- Weźcie się za dłonie i ustawcie dokoła mnie w kręgu.- rzekła Almais stając pośrodku. Allura zacisnęła palce na lewej dłoni czarodziejki, a drugi z pomocników półelfki na prawej. Jego delikatna i męska. Półelfka uderzyła czarnym kamertonem o podłogę. Przedmiot zawibrował i dookoła nich pociemniało. Kolory zaczęły szybko matowieć i szarzeć, a powietrze robiło się jakieś takie inne… gęste i duszne, mimo że El nie czuła towarzyszącemu zwykle temu wysokiej temperatury i wilgotności.
El zacisnęła mocniej palce trzymając się stojących obok osób. Czuła przyjemną ekscytację na myśl o odkrywaniu czegoś nowego. Kroku w nieznane. Bo co zobaczy po drugiej stronie? Gdzie się uda?
Kolory całkiem wyblakły, pozostał tylko mrok i szarość w różnych odcieniach. Światła przygasły, lampy ledwo się świeciły. Było tu ciszej i ciemniej i tak jakoś… ponuro. Pokój wydawał się teraz większy i wyższy i obcy. Ściany lekko się zakrzywiały nadając temu miejscu wrażenia celi więziennej.
Wszystko wydawało się nieco wypaczone, ale… to nadal była komnata Almais. Elizabeth nadal trzymała się kurczowo rąk towarzyszy, nie do końca wiedząc co ma teraz robić.
- No to jesteśmy. Uważajcie tutaj na wszystko. Plan Cienia potrafi być podstępny… a my planujemy iść w głęboki cień. A i możecie się już puścić.- rzekła na koniec Almais chowając kamerton pod płaszcz.
Elizabeth puściła pochwycone dłonie i z zaciekawieniem sięgnęła do pobliskiego mebla by go dotknąć.
Był realny, choć… jednocześnie wydawał się dziwny w dotyku, chłodny i nieco śliski.
Pozostali uczniowie poszli w jej ślady, bo również zaczęli dotykać ścian i mebli.
- Dobra, dobra… nie mamy na to czasu. Za mną.- rzekła cicho Almais i pokręciła palcem.- Nie dotykać dziwnych znaków. To magiczne zabezpieczenia uczelni.
- To.. gdzie zmierzamy? - Elizabeth podeszła do swojej gospodyni.
- Tak dokładnie to nie wiem. Martwi mnie to, że osłony uczelni nie pozwoliły nam przenieść poza mój pokój. Czeka nas długi spacer, więc chodźmy.- rzekła Almais ruszając ku drzwiom.
Morgan podążyła za gospodynią obserwując wszystko uważnie, a od czasu do czasu zerkając na swych towarzyszy. Ci zachowywali się jak uczniowie na wycieczce szkolnej, zwłaszcza Allura. Cała trójka ruszyła wraz z El korytarzami, które coraz mniej przypominały to co pokojówka znała. Im dłużej szli tym bardziej wypaczone stawało się to miejsce, bardziej mroczne i obce. A gdy opuścili budynek znaleźli się… w wypaczonej wersji New Heaven, pustej i cichej.
- Uważajcie na cienie.- rzekła Almais wyjmując kompas i zerkając na niego.
- Ekscytujące, nie?- szepnęła cicho Allura.
- A czym są cienie? - Elizabeth przytaknęła Allurze, choć mogło to nie być zauważone z uwagi na kaptur. Szła tuż obok Almais zerkając w kierunku dormitorium, w którym spotkała masażystkę.
- Najliczniejszymi stworzeniami zamieszkującymi ten system. Choć nie są… a przynajmniej większość z nich nie jest nieumarłymi w naszym rozumieniu to dzielą ich słabości. Wedle badaczy cienie są duszami, które zmarły w bolesny sposób gdzieś w mrocznych zaułkach… lub duszami zapomnianych przez wszystkich żebraków czy bezdomnych.- odparła półelfka.- Obie te teorie mają jedną wadę. Cieni jest zdecydowanie zbyt dużo, by te zgony ich głównym źródłem powstawania. -
Sięgnęła po pieczęć przy pasku, tą samą którą El przyniosła. Uniosłą ją w górę, a ta rozjarzyła się blado. Ale wystarczyło to, rzucić nieco “światła” na okolicę i wypłoszyć cienia, humanoidalną i bezcielesną istotę o “ciele” okrytym płaszczem który mógłby być jej częścią. Czaił się on wyraźnie czekając na okazję do ataku na nich.
- A skoro teorie nie pasują, to nikt nie podjął się próby sprawdzenia skąd pochodzą? - Elizabeth była pod wrażeniem działania pieczęci i teraz aż nadto rozumiała jej cenę.
- No cóż… paru próbowało. Są mniej popularne teorie i tablice pamiątkowe w hallu z imionami badaczy, którzy próbowali znaleźć na to odpowiedź. - odparła Almais.- Badanie Planu Cienia jest niebezpieczne.
- Rozumiem. - Elizabeth przytaknęła po raz kolejny. Szła powoli obserwując wszystko i zastanawiając się jakie ten plan ma przełożenie na ich rzeczywistość. Czy można doświadczyć obecności cieni, na ich planie? Setki pytań i najgorsze, że może nigdy nie pozna na nie odpowiedzi.
- Nie ma co… - wtrąciła Allura żartobliwie. -... ta wysoka śmiertelność wśród badaczy, zniechęca do podjęcia się takiego zadania. Lepiej pisać teoretyczne rozprawki na podstawie książek z biblioteki.
- Nigdy nie byłaś ambitna.- stwierdził zakapturzony mag.
- Po prostu mam ciekawsze plany na życie, niż drabinka do profesorskiego fotela.- odparła zadziornie blondynka, gdy przemierzali mroczne uliczki będące wypaczeniem idei miasta. Almais jeszcze kilka razy użyła pieczęci odstraszając cienie i inne kreatury… których nazw nawet półelfka nie znała.
Elizabeth posłała jednak zaciekawione spojrzenie magowi. Ona była ambitna. Co prawda ta droga kariery była dla niej odcięta, ale ciekawiły ją inne takie osoby. Almais, która szukała mimo ryzyka. Czy ten mag też taki był? Po co tu przybył?
Na to nie otrzymała odpowiedzi, za to wkrótce odkryła po co przybyli na Plan Cienia. Cała czwórka dotarła do jakiegoś budynku.
- Graham rozwal ten śmietnik.- zasugerowała magowi wskazując palcem gruzowisko drewna i cegieł blokujące wejście.
Mag skinął głową pod kapturem i zaczął mamrotać coś pod nosem. Sypnął pyłem miki i dmuchnął. Z tego podmuchu wyszła fala dźwiękowa, która uderzyła gruzowisko rozrzucając je i odsłaniając wejście.
- Za mną.- zarządziła Almais i ruszyła przodem.
W myślach El zapaliła się myśl, że też chce znać to zaklęcie ale bez słowa podążyła za gospodynią.
Powoli weszli do środka czegoś co mogło być piekarnią w prawdziwym świecie. Tu zaś było “mieszkaniem” ponurych widm, wykrzywionych szyderczo ludzkich postaci, których rysy były karykaturalnym wykrzywieniem oblicz ludzkich. I kupowali oni pieczywo. Ale na widok intruzów ruszyli ku nim, tylko po to stracić cielesność i rozpierzchnąć się na widok pieczęci dzierżonej przez Almais.
- Naszym celem jest piwnica.- rzekła półelfka i ruszyła w dół.
- Powrót bedzie tak samo wyglądał? - Elizabeth odezwała się nieco niepewnie podążając za półelfką.
- Niestety. - potwierdziła Almais, gdy zeszli do dużej i mrocznej piwnicy. W niej znajdowało się jednak coś niezwykłego. Świecąca słabym różowym blaskiem abstrakcyjna mozaika na ścianie.
- No to jesteśmy… teraz… cóż… trzeba będzie się trochę pomigdalić. Alluro… spodobała ci się moja pokojówka?- spytała Almais zsuwając kaptur.
- Tak.- odparła blondyneczka.
- Więc jest twoja… chyba że zamierza protestować.- stwierdziła z zadziornym uśmiechem rudowłosa i poprawiła okulary.- Graham jestem twoja… tylko bez rozbierania.
- A… wiecie, ja to jestem otwarta, ale wyjaśnijcie mi po co? - Elizabeth przyjrzała się pozostałym członkom wyprawy nie rozumiejąc zupełnie co się dzieje.
- To jest prywatny portal… - odparła Almais obejmowana w pasie od tyłu przez Grahama. Dotykał ją i pieścił, dłońmi wodząc po piersiach i całując ją po pasie. To był ten uczeń, którego już raz widziała. -... przejście do prywatnego półplanu. Klucz do niego… właśnie to jest kluczem. Jak dla mnie obiecujący początek… prawda?
- Yhym… - El spojrzała na Allurę. - To po co ja zakładałam te majtki? - Rzuciła żartobliwie do blondynki.
- Pokaż mi je…- zamruczała blondynka poprawiając kapelutek na głowie.- … szkoda, że tylko trochę migdalenia będzie.
Morgan odchyliłą płaszcz i uniosła sukienkę odsłaniając koronkową bieliznę. Spoglądała to na Allurę to na Almais i jej towarzysza. Tak jak oni patrzyli na nią.. Almais z uśmiechem, a Graham zerkał jedynie skupiony na pieszczocie prężącego się ciała mentorki. Allura kucnęła i przesunęła językiem po bieliźnie, palcami muskając uda pokojówki.
- Liczę na pomysłowy rewanż później.
Elizabeth zamruczała czując tą pieszczotę i wypięła się nieco mocniej.
- Coś.. spróbuję wymyślić. - Wyszeptała rozpalonym głosem.
- To dobrze…- zamruczała lubieżnie w odpowiedzi blondynka, napierając językiem na koronkowy materiał i z wprawą masując wilgotny zakątek El. Także i majtki Almais były dotykane, gdy filigranowa półelfka wiła się w objęciach wielbiącego jej ciało mężczyzny.
El musiała się oprzeć o ścianę czując jak jej nogi przyjemnie miękną od pieszczot języka blondynki. Nie tylko jej ciało pulsowało, także i różowa mozaika wydawała się pulsować i świecić coraz mocniej wraz z jękami obu niewiast. Allura nie przestając pieścić El… sięgnęła palcami na jej pośladki ściskając je mocno.
- Yhym… więcej. - Elizabeth naparła biodrami na ręce blondynki, zachęcając do mocniejszej zabawy.
- Mhmm…- odparła Allura, a jej palec wślizgnął się pod majtki i muskać poczuł obszar między pośladkami El, prowokując wizję szturmu… acz niestety…
- Ot.. otwiera się… - sapnęła rozpalonym głosem Almais.- Możemy… przestać… musimy… tu bezpiecznie nie jest.
Mozaika się rozstępowała odsłaniając płaszczyznę wirujących cieni.
Elizabeth westchnęła ciężko i obejrzała się na Allurę. - Wskakujmy.
Pierwsza ruszyła Almais, zerkając przez ramię na swoich podopiecznych rzekła.
- Bądźcie gotowi na wszystko, po czym przekroczyła portal, następnie był Graham, potem… El dostała klapsa w pośladek od Allury która rzekła.
- Twoja kolej… ja będę nas osłaniać.
- Yhym… - El ruszyła za Grahamem, czując wilgoć na swojej bieliźnie i udach.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline