Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2021, 22:53   #101
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Noc 27/28 czerwca 1996; po 21:00

Kordian wiedział jaką chwilę ma wytrwać bez słowa, by zaciągnąć przynętę ciekawości, a nie zniecierpliwić aparatczyka.

- Ciekawe Rysiek. Warto troszczyć się o beztroskę, którą uprawiasz. I wiesz co zazdroszczę ci. Mieliście fajną młodość, teraz wszystko staje się tak powielone. Te wasze czasy to było coś.
- Stary do ciebie nie dzwonił?! - dopytywał się Kosma - Ma nową dupę, jakąś skośną modelkę. Ten to się zawsze potrafił ustawić, kurwi syn.
- Nie - gładko skłamał Bleinert, bo Ołów wydzwaniał do niego od trzech dni. - Słuchaj, chciałbym pogadać z tymi dwom a przygłupami. Możesz mnie umówić jako adwokata, może sam byś wpadł, pogadalibyśmy. Zostaw mi wiadomość na sekretarce, laska dzwoni.
- Pojebało cię Blei.... - rozłączył się.

Wciąż w szlafroku, kąpał się w świetle, sztucznym i zduszonym, ale dla niego stanowiło spektrum nieprzeliczone. Zgasił światła, wyszedł na taras z bezprzewodową słuchawką. Chwila przyjemności. Wiatr, szum liści, pies, sowa, przechodnie, auto, ia zaraz drugie. Nie musiał widzieć, by wiedzieć. Wybrał do Lami.

- Kordek - odebrała entuzjastycznie jak zawsze, nawet jak pozbawiał ją cennej vitae.
- Cześć mądralo.
- To dzisiaj nie jestem piękna, tylko mądra?
- Jeśli się nie zmieniłaś od ostatniego spotkania to jesteś piękna. Dzisiaj wszak inspiruje mnie twoja główka.
- Więc jestem piękna, kiedy mnie widzisz, a kiedy nie widzisz przestaję? - nie poddawała się figlarka.
- Przeciwnie - podjął mężczyzna - moja wyobraźnie wciąż cię idealizuje. Mam zagadkę.
- Nie chcę zagadki, chcę twoje gatki - zachichotała
- Lalami, nikt nie pomoże jak ty. Mam taki pomysł, żebyśmy jutro wieczór się spotkali, poznasz moich przyjaciół.
- Ty masz przyjaciół, No, no nie sądziłam. Dawaj leszczu, bo czuję, że cię cos dręczy.
- Poszukaj ciągu, może się jakoś nazywa. 21,13,8.5...., zależność widoczna, ciąg malejący.
- Co to a bzdury, zająłeś się numeromancją?
- Nie wróżko, muszę kończyć.
- Coś cię trapi i to nie to o co pytałeś. Wiesz, zawsze możesz pogadać. Pa. - zakończyła miękko

Zdumiewała go za każdym razem jej wrażliwość i skupienie, niespożyte siły życiowe, nie mógł się znów otrząsnąć z wrażenia, że stał się wampirem tylko, żeby sprowadzić na ścieżkę nocy Lamię Karmę, chirurga estetycznego z fakultetem z psychologii.

- Bzdura! - zakrzyknął nagle we wzburzeniu - doskwiera mi samotność - już pomyślał.

Na rwetes przybiegła Soloawowa, starsza kobiecina, Bleinert wcisnął jej banknot, byle jak podziękował i wypchnął z domu. Z przerażeniem zobaczył w sobie majora Ołowia, korumpującego, manipulującego. Z przerażeniem zrzucił szlafrok i nago z telefonem wybiegł na taras. Maszyna wydając alarmujące dźwięki, natarczywie informowała o połączeniu. Bleinert uznał, że nadszedł czas.

- Słucham - zaczął zimno
- Cześć synek, co się nie odzywasz? - zabrzmiało obleśnie, jakby język starego ledwo oderwał się od rozkoszy między udami jego nowej partnerki. Jakoś obleśnie i chamsko, to Kordiana podnieciło, jakby powrócił do dialektyki dzieciństwa.
- Czego chcesz? Szpicli mi trzymasz na dzielni. Masz interes to dawaj!
- Synek, chłopaki cię chronią, martwię się, tyle tych szumowin się na stołki dostało, ktoś mógłby ci szkodzić.
- Weź przestań, dorosły jestem - i owe słowa niemalże wywróciły martwe wnętrzności wampira, bo z kim on rozmawiał, komu się tłumaczył, staremu ubekowi, który zwał się jego ojcem, a Kordian wolał od czasu przeistoczenia myśleć, że jego ojcem jest ktoś wiele bardziej elegancki i szarmancki, wampir, który ukształtował jednym gwałtem jego kręgosłup moralny. Ale zaraz wątpliwość, który kręgosłup lepszy, po czym poznać, bo przecież nie po statystykach, bo i te skąd wziąć?
- Tatuś zawsze się martwi - przelało czarę goryczy.
- Poważnie? Dobra, mów czego chcesz, to powiem ci czego chcę ja. - może wypowiedział zbyt wyrywnie.
- Są papiery do podpisania po twojej mamie. - swoboda zwiastowała przekręt
- Prześlij.
- Przesłałem.
- Zobaczę.
- Fajnie, tam trzeba tylko podpisać. Podobno miałeś kontakt z Ryśkiem?
- A ty skąd wiesz? - zapytał beztrosko
- Jak to skąd? Ja wszystko wiem - zmroziło wampira
- Dobra, zobaczę w papiery, ale nie za darmo. Odezwę się.
- Wiadomo - zabrzmiał jeszcze głos byłego ubeka w słuchawce, już nie ojca.

Miał dość. Wrócił do salonu, wreszcie doprowadzonego do ładu. Rozsiadł się wygodnie na sofie. Zapragnął krwi. Planował. Wybrał do Sovińskiej, tylko przez kalkulację, bo emocje śledztwa pchały go ku Craverowi, postanowił jednak pozostawić ptaszynę na koniec.

- Wieczór dobry Alicjo! czy dobrze słyszę, że nie jesteś sama?

 
Nanatar jest offline