Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2021, 12:39   #77
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Zmierzch; mieszkanie Archera


- Potrzebuję pomocy w bardzo delikatnej sprawie. - Inu przyjrzała się mężczyźnie starając się wybadać jak go podejść. - Ponieważ nie chcę by miał Pan kłopoty zadam pytania nie wyjaśniając ich, dobrze? John potwierdzi, że w tym przypadku lepiej wiedzieć mniej. Potrzebuję informacji o lokalizacji laboratoriów Agros. Jakich konkretnie, zaraz wyjaśni John, chciałabym jednak wyjaśnić, że sprawa jest bardzo ważna dla uniwersytetu, ze tak powiem… sprawa życia lub śmierci.

Okularnik przestał się uśmiechać i zamrugał oczami. Tego się widocznie nie spodziewał. Popatrzył na swojego kolegę z roku a ten mruknął coś niezbyt wyraźnie z niezbyt wyraźną miną.

- Ale… jak to? O co chodzi? - gospodarz w końcu wydusił z siebie jakiś głos nie bardzo widocznie wiedząc co począć w takiej sytuacji. Z kolei John chyba nie wiedział co powiedzieć bo też miał zakłopotaną minę i zerkał na przepatrywaczkę.

- Chodzi o laboratoria Archi. Takie chemiczne. Gdzie mógłby pracować chemik. - wydukał w końcu Branson z pewną dozą zakłopotania.

- No mamy całkiem sporo różnych badań. Niektóre przeprowadza się na farmach, inne w magazynach. Jest kilka wyspecjalizowanych laboratoriów do badań różnych próbek. No i w głównej siedzibie też prowadzimy badania. A chemicy są potrzebni do tych badań to mogą znaleźć pracę w każdym z tych miejsc. Ktoś szuka u nas pracy? Jakiś chemik? Jak tak to raczej chyba nie powinien mieć kłopotu ze zdobyciem miejsca, chemicy są bardzo potrzebni. Są jeszcze zakłady przetwórcze gdzie konserwuje się żywność tam też trzeba pilnować aparatury i składu mieszanek to też praca dla chemika się znajdzie. - Archer w końcu zaczął mówić ale widocznie nie wiedząc o co chodzi to mówił ogólnie i w ciemno. Trochę jakby sądził, że chodzi o jakieś miejsce pracy dla kolejnego absolwenta uniwerku.

- Nad czym dokładnie pracował profesor? - Inu zwróciła się do towarzyszącego jej mężczyzny. - Jakiego dokładnie laboratorium by potrzebował? Raczej musi pracować nocami by nie widzieli go inni pracownicy.

- Profesor pracował nad różnymi projektami. Jedne to prace teoretyczne to wystarczyłby sprawny komputer i programy liczące oraz do symulacji. A inne to wystarczyłoby zwykłe laboratorium chemiczne. Chemia to nie biologia, zwykle nie trzeba mikroskopów i innych takich urządzeń. - botanik nieco wyjaśnił jak to na co dzień wygląda praca naukowców w uniwerku.

- Jaki profesor? Jak to nocami? Dlaczego nocami? I dlaczego ktoś by miał go nie widzieć. - Archer słysząc to wszystko jeszcze raz zamrugał oczami jakby rozumiał jeszcze mniej niż przed chwilą.

- Profesor Fletcher. Zniknął. Myślimy, że został porwany. Przez ludzi z “Argosu”. - wyznał z zakłopotaniem magister botaniki. Reakcja kolegi była błyskawiczna. Otworzył szeroko oczy ze zgrozy i zdziwienia oraz przytknął dłoń do ust jakby chciał zablokować krzyk.

- Profesor Fletcher?! Porwany!? Znaczy słyszałem, że zniknął, widziałem plakaty z nagrodą… Ale porwany? Zaraz! Zaraz, zaraz! Uważacie, że to ja jestem w to zamieszany?! - naukowiec w okularach wyjaśnił szybko, że coś o losie profesora słyszał no ale pewnie nie więcej niż inni do tej pory. Dopiero teraz chyba przyszło mu do głowy, że może oboje biorą go za podejrzanego w tej sprawie bo zareagował oburzeniem, wręcz gniewem na taki pomysł.

- Nie, nie, Archi, spokojnie. Nic takiego nie chodzi. Po prostu jesteś od nas a pracujesz dla nich. To pomyśleliśmy o tobie aby zasięgnąć języka. Ryan też poparł ten pomysł. - John szybko uniósł dłonie w uspokajającym geście i szybko rozwiał jego obawy. Gospodarz spojrzał jeszcze na kobietę siedzącą po jego prawej stronie aby sprawdzić co ona ma w tej sprawie do powiedzenia.

- Właśnie nie chcemy cię mieszać. - Inu uśmiechnęła się starając się załagodzić sytuację. - Profesora porwano. Czy jest jakieś laboratorium, w którym mógłby pracować.

- No cóż… Tak… Całkiem sporo. W każdym mógłby pracować. Mówiłem, że wszędzie jest praca dla chemika no a dla kogoś tej klasy to już w ogóle. - powiedział już spokojniej i po chwili zastanowienia.

- No tak ale pewnie jego nie capnęli aby robił robotę zwykłego laboranta. To musiało by pewnie być coś wartego uwagi speca tej klasy. Coś trudnego. - John wyraził swoją opinię na ten temat aby jakoś pomóc koledze zawęzić pole poszukiwań.

- Tak, to prawda, do wymiany pożywek pod szkłem to by go raczej nie wzięli. - gospodarz przeczesał w zamyśleniu swoje brązowo - rude włosy i zamyślił się nad tym wszystkim. - Pewnie by go wzięli do jakiejś eksperymentalnej stacji badawczej. Ja nic nie słyszałem by nam przybył jakiś nowy naukowiec a zwłaszcza on. Więc jak się zdecydowali na porwanie to jakaś tajna sprawa. My, zwykłe, szare korposzczury nic o tym nie wiemy. - powiedział jak widzi daną sprawę.

- U nas w podziemiach są zamknięte sektory. Ja za słaby w uszach jestem by wiedzieć co tam się dzieje. Nie mam takiego dostępu. Może tam go trzymają. Albo na Bronxie jest jedna eskperymentalna stacja badawcza. Tam jest wszystko bradzo skażone więc dobre miejsce na eksperymenty jak wychodować coś zjadliwego w takich warunkach. Pewnie są i inne tajne miejsca no ale ich nie znam. - powiedział dawny absolwent uniwerku w ramach naukowej solidarności.

- Nie tym zajmował się profesor, gdy go porwano? Badaniami nad przystosowaniem roślin do trudnych warunków? - Inu spojrzała na obu mężczyzn. Wiedziała że nie ma dużo czasu ale ten Bronx… brzmiało jak coś wartego sprawdzenia.

- Profesor zajmował się wieloma projektami. Mieszankami nawozów i pożywek dla roślin i zwierząt również. - John odpowiedział jakby nie wykluczał takiej możliwości. Ale jak profesor miał tyle prac i projektów to trudno było zgadnąć czy któryś z nich był przyczyną jego porwania.

- W sumie to własnie chodzi mi o miejsca, gdzie przeciętny naukowiec nie ma dostępu. A tam na Bronxie… byłoby gdzie go nocować? Są obok jakieś zabudowania? - Inu zaczynała się poddawać w związku z całą tą sprawą. Nie wyrobi się do poniedziałku… ale w sumie na co liczyła? - Zna Pan może dokładny adres?

- Tak, mogę wam zapisać. - okularnik wstał, podszedł do lodówki, wyrwał przylepną karteczkę z przyklejonego do niej bloczka i wrócił do stołu pisząc coś na niej. W końcu przesunął ją w stronę Amandy. Był na niej adres stadionu na Bronxie ale jakiś sam w sobie nic więcej jej nie mówił.

- To stary stadion. Zamiast boiska są eksperymentalne pola uprawne a te zaplecze pod trybunami to teraz przestrzeń użytkowa. Nie byłem tam nigdy ale tak słyszałem. I pewnie jest tam gdzie mieszkać bo ci co tam jeżdżą i pracują muszą gdzieś mieszkać. Poza tym żadna farma nigdy nie jest całkiem pusta. Są jacyś dozorcy, ktoś od opieki nad zwierzętami no a jak taka większa to i zwykle inni pracownicy albo mieszkają na miejscu albo w pobliżu. Mnie się Bronx nie podoba to nawet nie składałem tam papierów. - gospodarz podzielił się tymi informacjami jakie miał o owej stacji urządzonej na starym stadionie. Widocznie dotąd nie bardzo przykuwała jego uwagę a okolica wypalonego atomówkami Bronxu rzeczywiście nie cieszyła się dobrą opinią. Epicentrum nuklearnego wybuchy i zeszklone budynki stanowiły jakby naturalną, północną granicę zamieszkałego miasta. A południowy Bronx był był prawie niezamieszkały.

- Dziękuję. Brzmi jak coś wartego sprawdzenia. - Inu uśmiechnęła się i schowała kartkę. Teraz musiała tylko złapać Kanmiego i powiedzieć mu, że wybrałaby się na Bronx.

Inu pożegnała się z Johnem i ruszyła szybkim krokiem w stronę swojego mieszkania, majac nadzieję, że zastanie tam swego partnera. Czas gonił.
 
Aiko jest offline