Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2021, 13:38   #123
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Karty wyciągane z kapelusza, królik, wąż… i parę innych rzeczy wyciąganych z kieszeni. To były oczywiste sztuczki, ale Magdalena miała bardziej subtelne sztuczki. Lewitacje, drobne iluzje… tłumaczone hologramami przez siedzących w pobliżu sceptyków. I mogli mieć rację, jeśli Magdalena używała magii podczas występu to ciężko to było dostrzec. Wszak kreowała się na iluzjonistkę, jedną z wielu żyjących i działających w tej branży osób. Nie mogła sobie pozwolić na zwykłe oderwanie się od realiów rzeczywistości. Perka wchodząc do sali rozejrzała się za pozostałymi magami i dostrzegła, że siedzą razem przy jednym ze stolików. Przyjrzała się też zgromadzonej publiczności. Ci, poza miejscowymi, składała się z całkiem sporej ilości mieszczuchów którzy musieli tu dojechać z pomniejszych miasteczek. Starzy, młodzi, rodzice i dużo dzieci. Nic niezwykłego. Miejscowej czarownicy tu nie było. Przysiadła się do ich stolika i popijając piwo Zosia już odruchowo zaczepiała Roberta nogą pod stołem. Rozglądała się też z zaciekawieniem, czy gdzieś nie pojawiają się szpiedzy Burej.
Kocura tu nie widziała, ale też Bura mogła mieć tu innych o których nie wiedziała. Robert uśmiechnął się łobuzersko w odpowiedzi na te zaczepki, podczas gdy Emmerich był wgapiony w Magdalenę. Do nogi Zosi dołączyła jej dłoń, która spoczęła na udzie maga i poczęła wodzić po nim palcami. Perka przyglądała się nieprzerwanie sztuczkom iluzjonistki.
- Nie chcesz chyba żebym cię zaciągnął do miejscowej ubikacji podczas występu Magdaleny, co ?- zapytał ją żartobliwie Robert podciągając jednak dłoń Zosi wyżej… do swojego krocza.
- Myślisz, że się obrazi? - Perka uśmiechnęła się do Maga sięgając dłonią do jego krocza.
- Myślę… w tej… chwili ciężko mi myśleć. Myślę, że jest zajęta.- odparł Robert cicho.
- I nie zauważy, że wyszliśmy? - Zosia pozwoliła sobie na żartobliwy ton rozpinając rozporek spodni mężczyzny.
- Nie ma czasu na zauważanie. Ty idź pierwsza.- zaproponował mężczyzna.
Perka dopiła piwo i wstała od stolika ruszając w kierunku toalet.
Dla kobiet, czy dla mężczyzn? Zofia miała świadomość, że Robert ją obserwuje. Co prawda przy toaletach nikogo nie było, ale w żeńskiej ktoś był, a męska… pachniała dziwnie. Perka rozejrzała się czy nie ma w tej okolicy żadnego pomieszczenia gospodarczego, jeśli nie postanowiła, że woli mieć przyjemne zapachy.
Niestety… nie było. Należało więc wejść do damskiej. Poczuła w nim znajomy zapaszek marychy. Dziewczyna w kiblu (bo kobiety dojrzałe raczej nie korzystają z takich tanich używek) paliła skręta. Perka zostawiła uchylone drzwi, czekając na Roberta. Miała nadzieję, że niebawem kochanek przyjdzie, zamkną się w kabinie, a dziewczyna uzna całe zajście za zwidy.
Na razie Perce towarzyszył narkotyczny dymek. Dopiero po chwili usłyszała kroki i ostrożne skrzypienie zawiasów. Jej kochanek nadchodził. Perka wyjrzała zza drzwi jednej z kabin ciekawa czy to rzeczywiście Mag przyszedł.
Robert przyszedł rozglądając się nerwowo i zauważywszy młodą czarownicę ostrożnie ruszył w jej kierunku. Zosia wpuściłą go do kabiny, po czym zamknęła za mężczyzną drzwi. Objęła Roberta i pocałowała go w usta.
- Cia… sno… tu..- odparł tuż po pocałunku mężczyzna napierając na nią całym ciałem i na oślep wodząc dłońmi po jej ciele. A następnie znów ją pocałował. Perka sięgnęła do jego spodni dobierając się od razu do rozporka mężczyzny.
Jej kochanek zadrżał czując jej dotyk, a jego dłonie szukały rozporka by pozbawić ją spódnicy. Perka wydobyła oręż kochanka i zaczęła go pieścić palcami.
Kaszlnięcie przypomniało dziewczynie, że nie są tu sami. Delikatne ukąszenie Roberta w szyję, że on nie zwraca na to uwagi. Nieco gorzej sobie radził z rozbieraniem jej w tych warunkach… właściwie w ogóle. Nie udało mu się pozbawić jej ni kawałka stroju… za to był w pełni gotów i rozgrzany pod jej palcami. Perka sięgnęła do swojej spódnicy, rozpięła ja i zsunęła ją z nóg. Nie założyła majtek po spotkaniu z Magdaleną, pozostało im więc tylko zadecydować o sposobie.
Na razie wylądowała plecami na ścianie… całujący ją po szyi mężczyzna sięgnął między uda pieszcząc palcami jej spragniony dotyku zakątek. Planował jednak coś innego, bo męskość wyślizgiwała się z palców Zofii, gdy zaczął kucać. Perka puściła go, dłońmi powoli przesuwając po ciele kochanka gdy ten klękał przed nią.
Wkrótce poczuła jej dłonie władczo rozchylające jej nogi, jego język sięgający do jej kwiatu, smakujący go, pieszczący, sięgający jak najdalej i zachłannie. Poczuła palce wbijające się jej uda… by nie mogła uciec. Zosia zasłoniła dłońmi usta, chcąc zdławić własne jęki. Czuła jak jej ciało zalewają fale dreszczy, jak biodra napierają na usta maga.
Nie wiedziała czy tamta ją słyszy… ale z pewnością jeszcze tam była. Upojony pożądaniem kochanek nie zwracał na to uwagi, smakując i pieszcząc językiem rozpalone ciało Zofii w jej najbardziej wrażliwym obszarze. Zosi też coraz trudniej zapanować nad własnymi odgłosami. Wiła się od pieszczot Roberta czując jak zbliża się do szczytu.
Teraz na pewno była słyszana… jej jęk wyrwał się z pomiędzy palców zakrywających jej usta, gdy próbowała go stłumić, gdy dochodziła. A to przecież nie był koniec… berło kochanka było spragnione miękkości jej ciała. Perka starała się złapać oddech intensywnie drżąc po niedawnym szczycie. Wpatrywała się rozpalonym wzrokiem w kochanka ciekawa co ten teraz uczyni.
A on oparł jedną nogę na swoim ramieniu wstając i unosząc ją w górę zmuszając przypartą do ściany łazienki dziewczynę do coraz bardziej baletmistrzowskiej pozy i bezwstydnego odsłonięcia swojej intymności przed mającym ją przeszyć orężem. Perka chwyciła się jego ramion by się nie wywrócić, czuła że ledwo dotyka drugą stopą podłogi.
Naparł na nią przy pierwszym ruchu bioder. Drewniana ścianka niebezpiecznie zaskrzypiała. To była zwykła płyta wiórowa, ale Robert nie zwracał na to uwagi pochłonięty przez pożądanie. Perka jęknęła głośno nim udało się jej zasłonić usta dłonią. Jej druga ręka zacisnęła się boleśnie na ramieniu kochanka gdy starała się utrzymać równowagę.
Robert nie przerywał kolejnych szturmów, całując Perkę po szyi i druga dłonią ściskając krągłość jej piersi przez ubranie. Raz po raz… nieustępliwie i niecierpliwie. Ta druga nie miała już wątpliwości co się działo w kabinie obok. Zupełnie już nie panując nad swym głosem, Perka darowała sobie zasłanianie ust. Uwiesiła się na ramionach Roberta i owinęła nogi wokół jego bioder. Po kilku kolejnych łupnięciach pośladkami o ściankę działową Zosia poczuła jak zbliża się do szczytu… i że jej kochanek też. Jeszcze dwa lub trzy, jeszcze raz… i ciało czarownicy zadrżało czując żądzę kochanka, a potem doszło. Perka wtuliła się w maga z trudem łapiąc oddech. No to dali swojej sąsiadce pokaz.
- Chyba… powinnyśmy…. wracać. - wyszeptał cicho mężczyzna wprost do ucha kochanki. Zawstydzony tym, że pozwolili się porwać namiętności.
- Yhym.. - Zosia puściła kochanka stając na podłodze. - Ty pierwszy?
- No… chyba tak. - odparł mężczyzna cofając i biorąc się za podciągając spodnie. Perka w tym czasie sięgnęła po leżącą na podłodze spódnicę, ocierając się policzkiem o udo kochanka i nasłuchując odgłosów z łazienki.
Pomruki… i ciche westchnienia… lubieżne mlaśnięcia. To było słychać z ubikacji obok. Robert wyszedł po cichu i powoli… rozglądając się ostrożnie, nim całkiem wymknął z łazienki.
- Dołączyć do ciebie? - Perka odezwała się cicho, jednak na tyle by dziewczyna w ubikacji obok go usłyszała.
Pomruki i westchnienia trudno było uznać za odpowiedź. Jak i cichy chichot… najwyraźniej upaliła się tym ziółkiem. Perka ubrała się i przeszła do sąsiedniej kabiny sprawdzić, czy dziewczyna siedzi z otwartymi drzwiami.
Te wyglądały na zamknięte, co miało sens… bo wszak posiadanie narkotyków było czynem karalnym. Perka zapukała do kabiny sąsiadki.
- Co?- pytanie było połączone było z nerwowym i rozbawionym chichotem.
- Pomóc, czy chesz pobawić się z sobą sama? - Perka mimo woli uśmiechnęła się. Ciekawe ile lat miała laska w środku.
- Mhmmm… kim jesteś? - zamruczał kobiecy głos. - Duszku?
- Trochę jakby sukkubem. - Zosia zaśmiała się. - To wychodzi, że jestem bardziej diabłem niż duszkiem, nie?
- Masz rogi sukkbubku… diabełku… i ogon? - zachichotała kobieta zapewne obecnie pod wpływem narkotyku i o mocno zaburzonym procesie postrzegania rzeczywistości.
- Nie.. tylko bardzo sprawne paluszki. - Perka oparła się bokiem o ściankę.
- To twoje paluszki sprawiły, że moje… mnie dotykają?- wymruczała cicho dziewczyna.
- Raczej moje jęki za ścianą. - Zosia była coraz bardziej rozbawiona całą tą sytuacją.
- A co tam robiłaś duszku….- wymruczała rozpalonym głosem dziewczyna, a dźwięki dochodzące z ubikacji świadczyły że zwiększyła aktywność swoich pieszczot.
- Posilałam się na pewnym sympatycznym jegomościu. Był pyszniutki. - Perka kontynuowała tą zabawę nasłuchując odgłosów z ubikacji.
- Zjadłaś go całego… jego… kiełbaskę…- zaśmiała głośno kobieta i powróciła do wydawania głośnych odgłosów lubieżnej przyjemności za pomocą palców.
- Nie… jedynie jej zawartość, nie zjada się pojemniczków. - Perka pozwoliła sobie na lubieżny ton.
- I taaak… wchodzisz.. do ubikacji duszku?- zamruczała w odpowiedzi dziewczyna dysząc głośno.
- Tylko jak się mnie wpuści. - Perka przesunęła paznokciami po drzwiach, za którymi była druga kobieta.
- Drzwi nie są zamknięte.- odparła dziewczyna.
Perka spróbowała otworzyć drzwi i zajrzeć do środka. Nie miała z tym żadnego kłopotu i po otwarciu zobaczyła wśród oparów narkotycznego dymku…młodą biuściastą dziewczynę w białym topie… i szortach i majtkach.. obecnie na kostkach. Wyraźnie rozbawiona w jednej dłoni trzymała skręta, drugą zaś wyraźnie masowała swoją kobiecość… która już mlaskała.
- No… duszki.. czy sukkuby… nie powinny być bardziej seksowne… znaczy… mniej ubrane?- zapytała rozbawionym spojrzeniem taksując postać Zosi.
- Sprawdzone.. rozbieranie się mocno nakręca ofiarę. - Perka zamknęła za sobą drzwi przyglądając się temu jak dziewczyna się sobą zajmuje.
- Tooo będziesz się teraz… rozbierać?- jej stopa obuta w adidasa wysunęła się z szortów i bielizny by musnąć czarownicę po łydce, gdy jej palce zanurzały się głęboko w rozpalonym wilgotnym niczym dżungla wnętrzu. Także jej zapach podniecenia mieszał się z narkotycznym dymkiem.- I… co dalej?
- Kusi mnie by cię najpierw wykorzystać, co ty na to? - Zosia zsunęła spódnicę odsłaniając swoją naga kobiecość.
- To ty tu jesteś…. sukkubem…- zamruczała dziewczyna nie zaprzestając pieszczot i nie odrywając oczu, od tego co niespodziewana kochanka odsłaniała.
- Yhym… i żeruję na ludzkim podnieceniu. - Perka ściągnęła koszulkę, zawieszając ją na klamce. Przybliżyła się do dziewczyny, stając przed nią i kładąc dłoń na jej włosach.
- Mhh… skoro tak twierdzisz…- odparła zachrypiałym z podniecenia głosem dziewczyna. Nachyliła się i zaczęła ząbkami skubać skórę piersi Perki.- … jak na omam… wydajesz się bardzo… realna.
- A miałoby to inaczej sens? - Perka chwyciła mocniej włosy kochanki i skierowała jej głowę na swoją kobiecość. - Tutaj, masz smakołyk.
- Raczej powinno być.. odwrotnie, co?- zamruczała z chichotem kochanka, ale Perka poczuła ciepły oddech pomieszany z narkotycznego dymu na swojej kobiecości. A potem język ciepły i wilgotny, przesuwający się po ciele… smakujący i delektujący się.
-Tak jest… idealnie. - Zosia docisnęła delikatnie głowę kochanki do swojego podbrzusza.
- Mhmm…- mruczała w odpowiedzi kochanka ustami całując podbrzusze i wodząc językiem czasem delikatnie czasem mocniej.
Perka zasłoniła dłonią usta czując jak zbliża się do szczytu. Gdy zaś doń dotarła z cichym jękiem, popchnęła kochankę do tyłu, zaatakowała jej wargi swymi ustami łącząc je w gorącym pocałunku i wbiła palce w kobiecość dziewczyny.
-H...e..- potem jej słowa urwały się i zaczęły się pomruki. - Wola…
I powrót do pocałunków. Chwyciła mocno za krągłość piersi czarownicy i ścisnęła gwałtownie.
Zosia nie dała się dziewczynie wypowiedzieć planując ją doprowadzić. Odpowiadała na pocałunki pomrukując czasem w odpowiedzi na pieszczoty kochanki. Jej działania przynosiły efekt, ale nie tak szybki jak powinien co było odrobinę frustrujące. W końcu jednak kolejny ruch palców doprowadził miłośniczkę zioła na szczyt.
Perka odsunęła się nieco i na oczach dziewczyny oblizała palce.
- Było… miło. - Mruknęła i sięgnęła po upuszczoną spódnicę.
- Taa… to był… jest mocny towar…- zachichotała dziewczyna zaciągając się dopalającym skrętem. I uznając że Zofia jest tylko efektem narkotycznego “snu”.
- Yhym… - Perka ubrała się i postanowiła wrócić do swoich magicznych towarzyszy.
Przegapiła cały występ. Magdalena już się kłaniała, goście bili brawo. Jej towarzysze zresztą też. Przyłączyła się do oklasków bo co nieco jednak na początku widziała i bardzo się jej podobało.
- Długo tam utknęłaś.- mruknął Robert, gdy siadała do stolika. - Miałaś jakieś kłopoty w łazience?
- Chciałam się upewnić w jakim stanie była nasza towarzyszka. - Zosia uśmiechnęła się do Maga.
- I co z nią? - zapytał czarownik cicho, podczas gdy Magdalena schodziła ze sceny.
- Zakochana parko… pamiętajcie, że musimy się przygotować do zadania. Dalsze rozpraszanie zostawcie sobie na świętowanie misji.- wtrącił się Emmerich.
- Zjarana i chyba uzna to wszystko za majaki narkotyczne. - Perka odpowiedziała Robertowi i spojrzała na Emmericha. - To może nie będę wam przeszkadzać i się zdrzemnę. Obudźcie mnie jak będziecie gotowi, postaram się dopilnować by lokalna czarownica się wokół was nie kręciła.
- Dobrze… postaramy się ci nie przeszkadzać w drzemce.- odparł ciepło Robert, a po kilkunastu minutach dołączyła sama Magdalena.
- Gotowi?- zapytała.
- Gdzie będziecie się przygotowywać? - Perka przyjrzała się swoim towarzyszom z zaciekawieniem.
- W pokoju obok. Zaklinanie demonów, przygotowywanie ochronnych glifów i takie tam… - odparł cicho Robert.
- Trochę tego jest.- przyznała Magdalena.
- To obudźcie mnie jak skończycie. - Perka podniosła się z krzesełka.

Sen jaki śnił się czarownicy nie należał do najprzyjemniejszych. Ciemność otaczająca ze wszystkich stron. Odgłosy pazurów i szponów drapiące niewidzialną szklaną barierę. I głosy… te głosy… niektóre ludzkie… niektóre nieziemsko piękne… inne warczące i zwierzęce… bełkotliwe. Opisujące wszelkie nagrody i przyjemności jakie sobie zamarzy… jeśli je tylko wpuści do siebie. Dość obrazowo i dokładnie opisujące sadystyczne kary jeśli sama ich nie wpuści. Niech tylko przełamią ścianę… głosy.. szepty krzyki… kakofonia dźwięków. I nie mogła się wyrwać z tego snu.
Dopiero przyłożona dłoń do jej czoła sprawiła, że Zofia się ocknęła. Robert uśmiechnął się do niej.
- Zły sen?
- Tak… jakby. - Perka usiadła przytulając do siebie kołdrę. Położyła się spać nago bo i tak nie wzięła z sobą piżamy. Teraz przetarła nieco spocone czoło. - Nie wiem… czy to był sen. Czułam jakby wielkie ilości różnych istot chciały się dostać do mojej głowy.
- Domyślam się. Przepraszam z tego powodu. Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że nikomu nic złego się nie stało poza ewentualnym koszmarami. Niemniej tylko wyjątkowo wrażliwe osoby mogły je mieć. Niestety wszystkie czarownice są bardzo wrażliwe. Więc nie dziwi cię chyba ta wiekowa animozja między nami. - westchnął Robert starając się ignorować pokusy, które wywoływały te widoki.
- Nadal… dziwi, ale to chyba nie czas na filozoficzne pogadanki, co? - Perka nachyliła się, przytrzymując kołdrę okrywającą jej piersi i pocałowała maga delikatnie. - Już jesteście gotowi? Zbieramy się?
- Jesteśmy gotowi. Dwadzieścia minut wystarczy ci na ubranie się?- zapytał Robert.
- Na ubranie się potrzebuję pięciu. - Perka zaśmiała się. - Zaraz do was dołączę.
- Dobrze. Gdzie cię potem podwieźć?- zapytał ciepło Robert.
- W sensie po tym jak już uda ci się pokonać te demony? - Perka wstała z łóżka i nago podeszła do swoich ubrań. - Znajoma miała mi przesłać do ciebie mój portfel i telefon.
- I pewnie już na ciebie czeka w domu. - westchnął smętnie Robert.- Moja demonica zaopiekowała się już pewnie przesyłką.
- Wiesz… jak chcesz ze mna jeszcze spędzić czas, to możemy po tym gdzieś wyskoczyć. - Perka wcisnęła się w obcisłą spódnicę i założyła koszulę.
- Raczej wrócimy do domu… sprawdzić czy moja “gosposia” rozwaliła mojego domu.- zaśmiał się Robert i dodał.- Ale potem możemy gdzieś wyskoczyć.
- Mi się raczej nigdzie nie śpieszy… moja znajoma nie wydawała się być spanikowana, moją nieobecnością. - Peka podeszła z powrotem do mężczyzny. - Ale chyba moja matka nieco panikuje.
- Zobaczymy…- odparł z uśmiechem Robert otwierając przed nią.- … na miejscu. A póki co, gdzie cię podrzucić?
- Po prostu pojadę z wami i ruszę sobie z tamtego miejsca w kierunku domu lokalnej wiedźmy. - Perka wyszła na korytarz.
- Dobrze.- odparł z uśmiechem Robert prowadząc ją do pojazdu.
 
Aiko jest offline