Dom Sowińskich, noc 27-28 czerwca 1996
Przez całą drogę powrotną do domu Alicja milczała. Co więcej, przez całą drogę ani razu nie spojrzała na Cravera, w przypadku zaś Kordiana ograniczyła się do kilku spojrzeń pełnych niechęci i złości. Wciąż zachowując posągowe oblicze, w środku dosłownie się gotowała od nadmiaru emocji, których źródłem i powodem nie były wcale kompletnie zniszczone buty od Gucciego.
Czarodziej był odporny na działanie Dyscyplin - a przynajmniej tych znanych Alicji. Ventrue nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkała, chociaż wiedziała, że istnieją Spokewnieni obdarzeni tym rzadkim talentem. Jej mesmeryczna moc spłynęła po nim jak perfumowana woda po Nosferatu, a co gorsza, w jakiś sposób odbita powróciła do samej Arystokratki czyniąc ją ofiarą własnego daru.
Zrobiła się z siebie kompletną idiotkę. Wdzięczyła się do Tremere jak jakaś plastikowa lalka gotowa wepchąć mu się do łóżka na pierwsze skinienie głowy! Już od dawna nie czuła się równie mocno upokorzona i goryczy tego uczucia nie łagodziła świadomość, że Philip nie uczynił tego z premedytacją.
Kompletna idiotka. Ratował ją jedynie fakt, że teraz znała już jedną z tajemnic Czarodzieja, a taka wiedza bywała bezcenna. Tak, przekonała niechętnie samą siebie przekraczając próg domu, taka wiedza była warta upokorzenia na oczach nie tylko koterii, ale i miejscowych Szczurów.
Zasnęła zaraz po kąpieli, pogrążając się w bezkresnej czerni pozbawionej jakichkolwiek obrazów czy dźwięków... jakichkolwiek z wyjątkiem jednego. Pojawił się na granicy jej percepcji i stopniowo narastał, coraz bardziej uporczywym zgrzytem wybudzającym ją z codziennej śpiączki.
Telefon.
Odebrała nie sprawdzając numeru. Istniała bardzo wąska grupa istot, które ten numer znały, więc musiał to być ktoś, na którego relacjach jej z różnych powodów zależało.
- Wieczór dobry Alicjo – usłyszała głos Kordiana – Czy dobrze słyszę, że nie jesteś sama?
- Powinieneś uzupełnić zasób vitae, receptory słuchu zaczynają cię zawodzić – odpowiedziała nieuprzejmym tonem, momentalnie zła sama na siebie za ową nietaktowną uwagę – Zapomnij o mojej sugestii. O co chodzi?