Na kładkach robiło się coraz luźniej. Widząc, jak reszta pozbywa się swoich przeciwników, John zniknął, wychodząc z chmury cienia za ostatnim przydupasem, po czym bezceremonialnie skręcił mu kark.
Gdy zwłoki padły na ziemię nastała cisza. - Wybacz strój, ale nie mogliśmy odmówić Shao Khanowi. - odezwał się do Raydena. - Odbiliśmy Sonyę, ale jakiś zmiennokształtny dziadyga nam ją ukradł i teleportował się. - streścił pokrótce.
Zrzucił część "pancerza" od kwatermistrza i szybko ubrał się w swój standardowy strój. |