Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2021, 06:48   #80
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Decyzja została podjęta, choć Aleen nie mógł pozbyć się wrażeniu, że towarzysze wysłali go by szedł przodem na stracenie. Ku zbitej z bali chacie sterczącej pośrodku żalnika. Obawa przed wszystkim co obce narastała w każdym z nich na inny sposób, ale jeden mianownik był wspólny - nikt już nie chciał się wychylać. Nikt nie miał w sobie chęci samodzielnego działania. Jakby leśny żarłacz poza ciałami pożerał również wolę. Odwagę. Po trochu zjadając każdego z nich.

Elf ruszył w kierunku chatki z najwyższą czujnością na jaką było go stać. Jego śladem, w szyku bojowym i z obnażonym żelazem, szła reszta. Miał świadomość tego jak wielką siłą bojową dysponują uruk i pozostali, ale miał również pewność, że jeśli cokolwiek stanie się jemu, oni przybędą na pomoc za późno. Za późno, by go ocalić. Za późno, by…

Dalsze rozmyślania przerwał mu widok kota leniwie wylegującego się w słonku poranka na dębowej ławie przy ścianie chatki. Jakby świat cały nie istniał, zwierzak leżał z brzuchem do góry przeciągając łapki raz w jedną, raz w drugą stronę. Pies, którego wielka głowa wystawała z budy, drzemał nie zwracając uwagi ani na wybryki kota, ani na skradających się przybyszy. Elf wiedział, że zwierzęta powinny były go usłyszeć i wyczuć. Ale nie reagowały, jakby było im to zupełnie obojętne kto nachodzi gospodarza w tej kniei. Albo jakby czuły się zupełnie bezpiecznie.

Był już na tyle blisko, by dostrzec obejście w którym kręciło się kilka kur i kaczek a dwie kozy na postronku wyżerały resztki trawy spomiędzy lichych szczebelków płotka z patyków. By dostrzec suszące się na tym płocie gliniane garnki i by…

Drewniane drzwi chatki uchyliły się nagle i stanął w nich … elf. Stary nawet jak na elfa, siwowłosy, o długich włosach rozpuszczonych na chude ramiona. Odziany w jakąś lnianą sukmanę, która zupełnie nie kryła chudej konstrukcji gospodarza. Dłonie, najlepszy znacznik wieku, miał bladosine, usiane plamkami starości. Jednak wzrok, przenikliwe niebieskie oczy, służył mu dobrze bowiem od razu dostrzegł skradającego się zwiadowcę a wnet i postępujących jego śladem pozostałych. Przez chwilę zdawało się, że mierzy ich uważnym spojrzeniem, po czym jego starą twarz rozjaśnił uśmiech ukazujący równe, zadbane uzębienie.

- Witajcie w imię Dagonina! Mój dom waszym domem! Jesteście tu bezpieczni! Zapraszam, czym chata bogata, tym gościom miłym rada! - odezwał się głośno, by usłyszeli go wszyscy. Pies uniósł łeb i profilaktycznie, służbowo warknął, ale nie włożył w ten manifest ni krztyny wrogości. Kury rozbiegły się na boki, pod płotek, do kózek. A kot, jak się przeciągał i lizał sobie jaja, tak lizał sobie dalej, za nic mając wymogi elementarnej gościnności…


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline