Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2021, 13:28   #25
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Z Darrington na północ prowadziła jedna główna droga. Jeśli wieźli Nicole i planowali przejechać przez miasto, z którego najemnicy wyjechali, spotkanie ich powinno być pewnikiem. Co innego jeśli chcieli przetransportować ją do jakiegoś ukrytego miejsca po drodze, do którego dojeżdżało się polną drogą. Scrap obserwowała w kamerach drona jak kobieta wsadzana jest do wojskowego ambulansu i tam zostawiana. Mężczyźni ruszyli z powrotem w stronę domu. Jeden z patrolujących okolicę zbliżył się za to do samochodu, unosząc broń w pogotowiu. Nie podszedł zbyt blisko.
Po może dwóch minutach jazdy drogą oznaczoną jako State Road 530 NE, zobaczyli przed sobą zbliżające się reflektory samochodu. Nie było większych szans rozpoznać czy to ten z Nicole, ale nie mieli dużo czasu na reakcję. Droga była wąska, jednopasmowa bez pobocza, wokół jedynie ciemność i las.
Zgodnie z tym co zapowiadała, zwiadowczyni pozostała z tyłu. Zatrzymała motor i wprowadziła go na skraj lasu, by nie był widoczny z drogi. Potem włączyła kamuflaż i ruszyła na piechotę za resztą pojazdów.
- Gdyby się nie zatrzymali, przepuszczamy - rzucił do komunikatora Kane, gdy zobaczyli pierwszy blask świateł, jeszcze przez drzewa.. - Scrap postaraj się zostawić im pluskwę.
Rozumował prosto: zatrzymanie pędzącego samochodu bez ranienia Nicole byłoby trudne. Uniknięcie alarmu prawie niemożliwe. Najpierw potrzebowali Noaha. Stanął w poprzek drogi i wyciągnął latarkę, nie gasząc też świateł motoru. Był gotowy do natychmiastowego ruszenia i zjechania z drogi samochodu. Wyciągnął latarkę i kiedy zbliżający się byli na ostatniej prostej, uniósł ją i zaczął migać kierowcy.
Scrap zatrzymała motor kilkanaście metrów przed Irlandczykiem, na własnym pasie. Wyjęła Tik-Taka, jedyną szansę na podłożenie czegokolwiek kiedy tamci postanowią przyspieszyć zamiast się zatrzymać. Wtedy mogła nim rzucić, a magnesy same przylepią się do karoserii. Pojedzie co prawda z nimi, lecz każdy z jej dronów miał lokalizator.
Fox nie usunął się z drogi jak Valerie, ani nie rozdzielił z Irishmanem jak Scrap, tylko bez wyłączania silnika stanął niedaleko za nim, tak by w razie czego bez problemu odczytać sygnał dany ręką, jak ostatnio. Póki co nie zdjął nawet rąk z kierownicy motoru, nie zamierzał bowiem stać na środku, jeśli kierowca samochodu się nie zatrzyma.
Samochód zbliżał się ze stałą prędkością, przez chwilę nie dając zupełnie informacji odnośnie reakcji. Po chwili, kiedy już Kane szykował się do ruszenia z kopyta, zaczął zwalniać. Nie zatrzymał do końca, lecz toczył powoli. Albo tamci mieli dużo zaufania, albo najemnicy zostali rozpoznani na swoich motorach. Zobaczyli jak otwiera się szyba kierowcy.
- Co jest?! - krzyknął ten ze środka.
Dawn zeszła z motoru jak tylko zbliżający się zaczęli zwalniać. W jednej wyciągniętej wzdłuż tułowia ręce trzymała drona, w drugiej małą pluskwę. Gdyby udało się ich zatrzymać mogła podłożyć tą drugą, gdyby nie, rzucić Tik-Takiem. Bardziej się przydać póki co nie mogła z tej pozycji.
Zwiadowczyni maszerowała szybkim krokiem, by jak najszybciej dotrzeć do reszty pojazdów.
Kane nie ruszył się z miejsca. Najpierw odezwał się cicho do komunikatora.
- Shade, daj znać jak będziesz blisko drzwi pasażera - następnie krzyknął głośno, aby ci w wozie mogli go usłyszeć. - Szef obawia się spalonego kanału komunikacji, mamy dla was nowy cel podróży!
Postanowił zagrać z grubej rury, bo pierdoły mogły nie zatrzymać ich na wystarczająco długi czas - albo wręcz wcale.
Rusht szybko zorientowała się, że będzie musiała zacząć biec. I to szybko.
- To gadaj, mamy się nie zatrzymywać - krzyknął ten ze środka, zaledwie kilka metrów przed motorem Irlandczyka. Pojazd toczył się na jałowym biegu. Fox dostrzegł twarz Nicole w tylnej szybie, ale twarz wyrażała jak dla niego zbyt wiele emocji na raz, aby dało się coś z niej odczytać. Scrap przy tej prędkości samochodu mogła do niego dobiec, zapewne ściągając na siebie uwagę. Wyglądało na to, że jeśli chcieli przez zaskoczenie wziąć tamtych bez walki to musieli się spieszyć i skoordynować działania. Kane widział przygotowany do strzału karabinek w rękach pasażera, jego uwaga podobnie jak kierowcy była skierowana jednakże na blokujących im przejazd najemników.
Zwiadowczyni przyspieszyła gwałtownie. W biegu wyciągnęła pistolet. Zdawała sobie sprawę, że ich komedia właśnie się kończyła. Musiała strzelić gdy tylko znajdzie się w odległości, która pozwoli jej na pewne zdjęcie tego, który celował do Irlandczyka. Scrap przeszła na drugą stronę jezdni i ruszyła biegiem za samochodem, starając się pozostać poza zasięgiem lusterka kierowcy. Resztę ułatawiała ciemność, powinno wystarczyć do zostawienia na samochodzie pluskwy.
- Dziewczyna jest w środku - Raver mruknął pod nosem do komunikatora. Poza tym nawet nie drgnął. Sygnału od Shade nie było, a wykonywanie gwałtownych ruchów mogłoby zostać pochopnie zinterpretowane przez pasażera ze spluwą. W obecnym układzie, gdy był czujny i miał dwóch najemników na widoku, w razie czego pewnie byłby w stanie strzelić szybko. Potencjalnie za szybko, jak na gust Foxa, przynajmniej póki się czymś nie rozproszył. O’Hara ani myślał się odsuwać. Włączył holofon, a potem mapę satelitarną.
- Zatrzymaj się, kurwa! - krzyknął. - Nie wiem jak nazywa się to miejsce, muszę wam pokazać! - i ruszył w stronę okna kierowcy, cicho rzucając przez komunikator. - Shade?
Valerie miała jeszcze kilkanaście metrów do tego, aby zbić szybę pasażera i przystawić mu broń do głowy zamiast zabijać z odległości, kiedy Fox dojrzał jak siedząca z tyłu Nicole odzywa się i po chwili samochód stanął. Dawn podbiegła do niego oczywiście bez najmniejszego teraz trudu, kiedy kierowca machał na O'Harę.
- Dawaj, tylko szybko!
Scrap zatrzymała się za samochodem, teraz z mniejszym pośpiechem. Zamiast przyczepić Tik-Taka, wsunęła go do kieszeni i zamiast tego sięgnęła po pistolet. Skoro stanęli to było mało prawdopodobne, że jeszcze ruszą ponownie.
Kiedy się zatrzymali. Zwiadowczyni zwolniła, by odgłos jej kroków nie zaniepokoił ludzi w samochodzie.
- Już prawie jestem. - Powiedziała cicho do komunikatora. - Zlikwiduję tego z bronią. - Dodała jeszcze.
- Nie strzelaj, daj mu szansę się poddać - syknął Kane do komunikatora. Z jakiegoś powodu nie chciał rozlewu krwi dopóki dało się go uniknąć, pewnie przez tych poznanych najemników. Powiększył mapę i zaznaczył jakiś punkt wzdłuż jednej z dróg, zbliżając się do okna kierowcy.
- Macie jechać tu... - zaczął mu podsuwać hologram bliżej, drugą rękę mając blisko spluwy.
Z O’Harą tak blisko i Shade niemal gotową do akcji, sytuacja tych dwóch pogorszyła się diametralnie, nawet jeśli tego nie wiedzieli. Fox celowo nie uciekał wzrokiem poza front wozu, tak by nie zwracać uwagi gościa ze spluwą na ich flanki i tyły. Sam zaś był gotów do wyciągnięcia i wycelowania w niego pistoletu w każdej chwili.
- Scrap, nie daj się zauważyć zanim zadziała Shade - Anglik powiedział cicho do komunikatora, wiedząc, że najemniczka miała podrzucić tym tutaj pluskwę. - Jeszcze nie wiedzą, że są otoczeni.
Zwiadowczyni stanęła przy oknie od strony pasażera i wycelowała w jego głowę:
- Celuję w niego przez zamknięte okno i w każdej chwili mogę strzelić. Ta szyba raczej nie jest pancerna. Możesz mu to powiedzieć. Mogę też się ujawnić jeśli mamy ich oszczędzać. - Odezwała się cicho do komunikatora.
To było jedno z dziwniejszych zleceń w jakich brała udział. Skoro Kane wolał nie zostawiać trupów po drodze mogła się dostosować, choć według jej szacunków zabić ich byłoby o wiele łatwiej. Z drugiej strony nie wiadomo jak pozwalałoby to na siedzącą z tyłu pannę. Może miał rację. Trudno było to ocenić. Miała jednak przeczucie, że i tak ostatecznie nie obejdzie się bez zabijania.
To był ułamek sekundy. Obaj wyciągnęli szyje ku pokazanemu fragmentowi mapy, a po chwili już kierowca czuł na skroni lufę pistoletu. Podobnie jak większość "sił zbrojnych" Republiki, ci tutaj też musieli być najemnikami. Kiedy okazało się, że są otoczeni, naciśnięcie spustu nie było pierwszą reakcją. Doskonale zdawali sobie sprawę, że motocykliści mogliby ich poszatkować znacznie wcześniej, jeśli tylko to byłoby ich celem. Kane miał swój plan, coś co ostatnio za wszelką cenę mówiło mu, żeby nie zabijać, ale póki co to działało. Nicole krzyknęła, co tu w środku lasu nie miało znaczenia. Kierowca i pasażer unieśli w górę ręce, kiedy dziewczyna otworzyła drzwi i rzuciła się do ucieczki w stronę lasu.
Scrap w tym czasie dostała powiadomienie, Frugo przekazał kolejny obraz. Z budynku wynoszono drugie nosze, na których leżał brat próbującej właśnie za wszelką cenę uciec dziewczyny.
Widząc, że zagrożenie zostało wyeliminowane, a Nicole zwiewa, Fox zadziałał szybko. Przestawił motor obok samochodu, zszedł z niego i podbiegł do dziewczyny.
- Tylko bez paniki - powiedział, łapiąc Nicole i odwracając ją do siebie. Wiedział, że może być spanikowana i się wierzgać, reagować bardziej instynktownie niż racjonalnie. Pewnym ruchem potrząsnął dziewczyną, próbując ją wybić z wstępnego szoku. - Mówiłem, że coś wykombinujemy - najemnik starał się utrzymać kontakt wzrokowy. - Odzyskamy Noah i zwijamy się stąd.
- Wychodzić z wozu, rączki w górze. Bez kombinacji. Chcemy tylko dziewczynę i nie chcemy tu wrogów, aye? - Kane mówił zdecydowanie, wyraźnie, ale spokojnym tonem. Na razie miał szczęście, ale kto wie jak długo to potrwa. Wierzył, że Fox poradzi sobie z dziewczyną. - Scrap chodź tu, zabierz im elektronikę.
Sam zamierzał ich skrępować. Samochód chciał zabrać lub unieszkodliwić, więc bez holofonów i innych możliwości komunikacji, nawet jak dobiegną do innych ludzi, to Republika i tak będzie już dawno powiadomiona. Irlandczyk nie miał złudzeń co do tego.
Jak tylko trzymani na muszce ludzie wyszli z samochodu, Scrap podbiegła i chowając pistolet uruchomiła skaner, pobieżnie przesuwając nim po obu mężczyznach. Skupiała się na dobrze rozpoznawalnych sygnaturach holofonów oraz ewentualnych komunikatorach w uszach. I na broni, przy okazji ich rozbrajając. Wyciągani mężczyźni nie opierali się. Obaj mieli broń i holofony, których najemnicy pozbawili ich szybko. Scrap nie znalazła przy nich nic więcej z interesujących ich rzeczy. Pozwolili też prowizorycznie się skrępować - nikt nie miał bowiem profesjonalnego sprzętu, lecz przecież też nikt nie liczył na to, że to zatrzyma tych tu na wieki. Znacznie więcej problemów miał Fox.
- Kim wy jesteście, czego chcecie?! - krzyknęła mu w twarz, kompletnie ignorując jego "bez paniki". Szarpnęła się zaskakująco mocno i wyrwała z jego uścisku sprawnie, zsuwając w przydrożny rów i wbiegając między pierwsze drzewa. Porzuciła przy okazji swój plecak. - Zostawcie mnie!
Jakoś Raverowi ten podryw kompletnie nie szedł.
Shade pokręciła głową obserwując wyniki działań Ravera. Zawsze kiedy widziała go z kobietą było to co najmniej dziwne:
- Fox zajmij się mężczyznami, ja pobiegnę za dziewczyną. - Powiedziała ruszając dalej w kamuflażu w pościg za uciekinierką. Z doświadczenia wiedziała, że ucieczka przed niewidzialnym wrogiem jest zawsze dużo trudniejsza. Po za tym, w przeciwieństwie do Anglika, nie miała oporów by zastosować skuteczne środki unieruchamiające, jakie, postanowiła zdecydować gdy dopadnie do Nicole.
Dawn zabrała i schowała wszystko co znalazła, nie bawiąc się w dokładniejsze przeszukiwanie. Wiązanie zostawiła Irlandczykowi.
- Bierzemy samochód? - zapytała, pilnując jednego kiedy O’Hara krępował drugiego. I tak musieli poczekać aż Nicole zostanie złapana i przyprowadzona. Scrap uważnie zerkała na kamerę Frugo, planując go posłać za samochodem z Noahem. Nie mówiła o tym głośno, przezorny zawsze ubezpieczony, a nie wiadomo kiedy ci tutaj skomunikują się ze swoimi.
Jeżeli Shade chciała sama dorwać dziewczynę, Raver nie miał zamiaru jej w tym przeszkadzać, tym bardziej że miała zarówno swoją czapkę-niewidkę, jak i "pożyczone" z przychodni środki uspokajające. Fox widział w bliźniakach tylko źródło kasy, nie był agentem-walentynką. Nie mieli też czasu na próby przekonywania spanikowanej Nicole. Najemnik zatrzymał się zatem i zagarnął porzucony przez dziewczynę plecak. Wracając do wozu, sprawdził, co w nim jest.
- Przyda się - odpowiedział na pytanie Scrap. Z Nicole w takim stanie nie widział zresztą innego wyjścia. Nie wydawało się, by wożenie jej na motorze obecnie wchodziło w grę. - Jak tam twoja skrzynka? Puściutko? - zapytał cicho Dawn, podchodząc do niej bliżej. Nie wiadomo jakie możliwości kontaktu miał obecnie Alker, jednak bez zabijania tych dwóch prowizorycznie skrępowanych ludzi i przy wyczerpanym źródełku o nazwie "Nicole", ewentualne uganianie się za wynikami badań, co do którego Fox już wcześniej był bardzo sceptyczny, stawało się kurewsko trudne. Zwłaszcza, że będą musieli jeszcze stąd nawiać.
Kane skrępował mężczyzn tym czym miał pod ręką. Ręce i nogi, zakneblował i przywiązał każdego do innego drzewa. Widoczni z drogi prawie na pewno zostaną całkiem szybko zauważeni. Czy nie robienie sobie wrogów wśród tych ludzi coś zmieni? Trudno powiedzieć, Irlandczyk zamierzał zaryzykować.
- Pomóż Shade ją przynieść! - rzucił do ociągającego się Foxa, samemu będąc ciągle zajętym. - Bierzemy samochód. Najlepiej gdybyś pojechała w nim razem z Foxem, będziesz mogła sprawnie operować dronami będąc w ruchu. Motory uszkodzimy i do rowu. Zawsze też ktoś dodatkowy przyda się do pilnowania dziewczyny.
Uciekająca dziewczyna, po ciemku, pomiędzy drzewami, nie miała szans z niewidoczną i zaopatrzoną w noktowizję najemniczką, pomimo przewagi tej pierwszej. Shade dopadła uciekinierkę i powaliła ją bez większego problemu. Ten pojawił się dopiero kiedy przyszło do przeniesienia szamoczącej się i krzyczącej Nicole do samochodu. Kane za to nie miał problemu z przywiązaniem swoich jeńców, trzymanych na muszce przez Dawn, widzącej jednocześnie jak do ambulansu wkładany jest Noah i wkrótce samochód w asyście jeszcze jednej terenówki rusza, zakręcając i kierując się na północ.
Fox rzucił plecak Nicole do wozu, a następnie pobiegł pomóc Shade w przeniesieniu dziewczyny. Krzyki i szamotanie się powinny ustąpić po zastosowaniu sprokurowanych przez najemniczkę środków. Zaraz po powrocie Anglik przeniósł swoje pozostałe rzeczy z motoru do samochodu, gotów zasiąść za kółkiem.
- Zgoda - Dawn krótko odpowiedziała Irlandczykowi. - Wzięli Noaha, kierują się na północ. Ambulans i jedna terenówka. Frugo ich śledzi - powiedziała do komunikatora, biegnąc po motor i przyprowadzając go pod samochód. - Pomóż mi przełożyć sakwy! - krzyknęła do O’Hary, gdy już skończył się upewniać, że tamci są dobrze przywiązani.
Zwiadowczyni nie miała zamiaru szamotać się z uciekinierką, tym bardziej, że skoro wcześniej była mężczyzną mogła nadal mieć sporo siły. Dobrze wymierzony cios w głowę powinien spowodować utratę przytomności przynajmniej do czasu, aż zostanie związana. To, że będzie ją potem bolała głowa nie stanowiło większego problemu, a może będzie bardziej skłonna do łykania pigułek, pomyślała w przypływie wisielczego humoru.
Samo noszenie delikwentki pozostawiła natomiast Anglikowi i szybko wróciła do krzątających się przy samochodzie towarzyszy..
- Idę po swój motor i pojadę za wami. Na wszelki wypadek, będę się trzymała nieco z tyłu, gdyby znowu potrzebne było moje niespodziewane pojawienie się przy przeciwnikach. - Powiedziała do Kane'a, a potem odwracając się do drugiej najemniczki dodała:
- Dawn melduj mi o trasie jaką jedziecie i kiedy zobaczycie konwój.
- Ja jadę z przodu, Scrap zdawaj raport z kamer drona na bieżąco. Jedziemy, straciliśmy dość czasu - zdecydował Kane, kiedy po przełożeniu rzeczy Dawn do samochodu podziurawili i zrzucili jej motor do rowu. Wsiadł na swój własny, poprawiając pancerz i upewniając się, że tarcza jest włączona. - Jazda! - warknął i ruszył. Zamierzał wycisnąć trochę z tej maszyny.

Ruszyli z kopyta, z nieprzytomną Nicole na tylnym siedzeniu samochodu. Obok niej musiała usiąść Bailey, w próbie złożenia Boba leżącego na przednim siedzeniu. Tylko tak się wszystko mieściło, a i tak z dużym prawdopodobieństwem będzie musiał rozwalić drzwi, aby wylecieć na zewnątrz. Jechali szybko, ale ci wiozący Noaha również wcale nie oszczędzali silników, mając najwidoczniej gdzieś wygodę przywiązanej do noszy dwójki. Dogonienie ich wydawało się bardzo trudne, przynajmniej dopóki się nie zatrzymają.
Wtedy kamery Frugo uchwyciły pierwszą przeszkodę. Przy Rockport tamci pokonali most i prowizoryczną barykadę z dwóch samochodów bez zatrzymywania się. Te jednak zaraz zamknęły przejazd, a posterunek Republiki sam w sobie wyglądał tu o wiele mniej prowizorycznie niż wcześniej. Kamery naliczyły co najmniej dziesięciu uzbrojonych ludzi i karabin maszynowy na statywie. "Uciekinierzy" skręcili w lewo, kierując się na zachód. Najemnicy musieli znaleźć sposób na pokonanie tej bariery. Lub zawrócić, bowiem według posiadanych przez nich satelitarnych map, ostatni zjazd na mniejszą, prawdopodobnie leśną drogę minęli dosłownie przed chwilą. Prowadziła także na północ, a potem wzdłuż rzeki, z mostem w okolicach Concrete - miejscowości, w której według szefa Republiki, znajdował się najbardziej wysunięty przyczółek tego pseudo państwowego tworu. Bez wątpienia tam też mieli posterunki.
- W Rockport silne posterunki - poinformowała Scrap ze stęknięciem, kiedy w dziwnej pozycji próbowała wcisnąć element Boba na swoje miejsce. - Albo się przebijemy albo zawrócimy albo potrzebujemy wyjątkowo dobrych cycków!
- Nawet najbardziej rewelacyjne cycki raczej nic nie pomogą z nieprzytomna Nicole z tyłu samochodu. - Stwierdziła Shade - Inne miejsca też mogą mieć posterunki i nie wiadomo gdzie nas to zaprowadzi.Ja bym była za likwidacja posterunku, ale może zaczęłabym po cichu?
- Zawracamy - zdecydował Kane po chwili, analizując w głowie mapę. - Ten Concrete to ostatni przyczółek, albo się tam zatrzymają albo pojadą na południe. Rockport nie ma znaczenia, mamy szansę utrzymać efekt zaskoczenia dzięki temu i stracimy mniej czasu.
Stosując się do swojej własnej decyzji zwolnił i zaczął wykręcać na wąskiej drodze. Na motorze nie było z tym wielkiego problemu. Oby tylko ta druga droga nie okazała się nieprzejezdna.
Fox zatrzymał pojazd, a następnie cofnął, wykręcając. Porywanie się na ten posterunek wydawało się ryzykowne, więc jeżeli jest szansa na znalezienie innego wyjścia, to należy z niej skorzystać. Pytanie, czy nie trafią z deszczu pod rynnę. Tego w tej chwili przewidzieć się nie dało, w końcu dron Scrap nie mógł być w każdym miejscu jednocześnie.
Okazało się, że droga na szczęście istniała. Stary asfalt pokruszył się, w kilku miejscach to była wręcz żwirowa ulica, lecz dało się przejechać. Nie tak szybko, nie tak wygodnie, lecz z dala od posterunków. Z jednej strony mieli rzekę, z drugiej las i byli dopiero w połowie trasy, kiedy Scrap zameldowała, że Noah dotarł do Concrete. Samochody zatrzymały się tam przy jakimś większym budynku, niedaleko małego lotniska, gdzie przy pasie stały przynajmniej dwie gotowe do startu spore awionetki oraz helikopter. Nie był to samotny posterunek przy niepozornym domu. W całym miasteczku kręcili się ludzie, w wielu domach świeciło się światło.
Kiedy najemnicy zbliżyli się do jedynego mostu w okolicy, mając po prawej zabudowania tej strony rzeki - w przeciwieństwie do tych w Concrete zupełnie ciemne - ambulans z Noahem i kobietą nie ruszył się z miejsca, lecz Frugo bez trudu wyłapywał przemieszczanie się ludzi. Za dużo, aby wyłowić z tego jakiś sens - może oprócz tych kręcących się po lotnisku. Co więcej, latający wysoko dron Dawn uchwycił też swoich małych kuzynów patrolujących miejscowość i jej okolicę. Przy każdej drodze stały posterunki, jak również barykady. Tak samo było na moście. Na jego początku ustawiono zaporę z drutu kolczastego i czegoś ciężkiego umożliwiającego zatrzymanie nawet rozpędzonego samochodu. Stała tu też budka i dwa samochody, łącznie naliczyli pięciu ludzi. Podobnie było na końcu mostu, choć tu drogę blokowały już tylko ustawione w poprzek terenówki. To była jedyna przeprawa przez rzekę w okolicy i Republika zdecydowanie spodziewała się tu ataków.
- Jak w mrowisku - zameldowała Scrap, gdy zbliżali się już do Concrete. - Ruch też na lotnisku, jeśli to po to tu przyjechali to musimy się spieszyć. Mają też drony, boję się obniżyć lot Frugo. Most obstawiony, jeśli z niego skorzystamy to nie widzę możliwości zrobienia tego po cichu. Już łatwiej przepłynąć rzekę wpław.
- Trzeba było załatwić posterunek w Rockport. - Stwierdziła Shade. - Może przepłynięcie to nie taki zły pomysł. Wróćmy się nieco na wschód. Tam przy rzece jest sporo domów. Tu jest tak mało mostów, bo mieszkańcy często używali wody jako głównego środka transportu. Może ktoś pozostawił coś nadającego się do jej przepłynięcia.
Z każdą chwilą przechwycenie Noaha stawało się trudniejsze. Po meldunku Dawn, Irlandczyk zaklął niewyraźnie pod nosem, następnie odezwał się już głośno.
- Nie sądzę, by wiedzieli już o nas, cały ten pośpiech wygląda na związany z tym atakiem do którego pobiegła Eve. Pomysł z łódkami dobry, ale niech załatwią to drony Scrap. Nawet przy tej pogodzie warkot naszych motorów słychać zajebiście daleko. Gdybyśmy załatwili posterunek W Rockport to prawie na pewno by już o nas wiedzieli. Shade, dasz radę się tam przekraść zanim zrobimy to z Foxem za pomocą łódki? Scrap podjedziesz blisko wody i zostaniesz z Nicole w samochodzie. Zwiążemy ją i zakneblujemy porządnie. Bob poleci z nami. Chyba się kurwa jednak nie obejdzie bez strzelaniny, aye? - w jego głosie zabrzmiał wisielczy humor.
- Muszę dokładnie zobaczyć jak wyglądają zabezpieczenia. - Odpowiedziała zwiadowczyni - Dawn czy twój dron może dokładniej przeskanować most? Jakie mają tam zabezpieczenia z którymi mogłabym mieć problem?
- Skoro tutejsi spodziewają się ataku i miejsce aż kipi od aktywności, to może lepiej od razu się nie rozdzielać? - zasugerował Raver. - Wiemy, że na efekt zaskoczenia nie ma co liczyć, ale nie wiemy, na jaki dokładnie opór trafimy po przeprawie przez rzekę. Samodzielne przekradanie się przez most i posterunki to przede wszystkim ryzyko izolacji, a to by nas osłabiło jako grupę w momencie, gdy wzajemne wsparcie będzie kluczowe.
- Frugo na tej wysokości może zliczyć ludzi, niewiele więcej - przyznała Scrap na pytanie drugiej najemniczki. - Nie wiem jak wrażliwe są sensory ich dronów, w tym momecie nie widzą naszego zwiadowcy, ale jak obniżę lot to może się szybko zmienić.
Na razie wykonała wcześniejsze polecenie O'Hary, kierując drona nad rzekę i wzdłuż niej, szukając czegoś czym dałoby się przekroczyć wodę i przy okazji także nowych zagrożeń. Gdyby tu nie było już dronów, to mogła nawet obniżyć lot. Nie musiała szukać bardzo daleko - tuż za rzeką, na południe od Concrete, znajdowała się dalsza część tej miejscowości. Co prawda wybrzeże wydawało się czyste, podobnie jak nieco dalej w zasięgu kamer drona, ale przy kilku pogrążonych w ciemności budynków widać było kształty przypominające przykryte brezentem łodzie czy motorówki. Jeśli miały silniki, prawie na pewno nie działały, ale skoro mieli tu łodzie to mieli i wiosła. Było tu zbyt blisko ich celu, aby mogła obniżyć lot. A kiedy zrobiła to dalej, okazało się, że niewiele tam ludzkiej bytności nad rzeką. A do Rockport daleko było się wracać.
- Nie wiadomo czy jeszcze pływają, ale przy budynkach Frugo znalazł kilka łódek - poinformowała kompanów Dawn, przypominając sobie, że nie widzą przecież tego co ona. - Jak mnie też tu zostawicie to powinnam mieć doskonały zasięg na wspieranie was. Tylko nie mam pojęcia co zrobić z tymi dronami, na pewno zobaczą łódkę na rzece. Dywersja?
- Jedźmy szukać - Zdecydował O'Hara. - Shade, podjedziemy do pierwszego, potem zostawiamy motory. Robią dużo hałasu, będzie się niósł rzeką. Samochodem bezpieczniej, nie używajcie świateł. - Ruszył pierwszy we wskazanym przez Dawn kierunku. - Jak zauważą łódkę to po ptakach, nie ma szans na wykradnięcie Noaha i powrót tą samą drogą. Najważniejsze to odwrócić uwagę dronów. Scrap, mogłabyś to zrobić? Gdyby je na przykład zacząć strącać po drugiej stronie Concrete to może skierują tam te z naszej strony też.

Okazało się, że efekt zaskoczenia wystarczył. Republika nie spodziewała się ataku tak daleko od wcześniej zgłoszonych problemów i prosta dywersja skierowała całą uwagę na inną stronę miasta. Nie spodziewali się też, że całość akcji skupi się na porwaniu nieprzytomnego, nafaszerowanego lekami chłopaka, którego to Kane mógł sobie przerzucić przez ramię. Niewidzialna Shade zneutralizowała wszystkich, którzy mogliby coś zobaczyć i zanim ktoś zerknął do środka wojskowego ambulansu i wszczął alarm, najemnicy byli już na łódce. Fox mógł zabawić się w strzelanie do kaczek, z jego umiejętnościami standardowe drony Republiki nie miały szans.
A dalej już tylko na zachód. Do najbliższej przystani, gdzie jak się okazało Alker załatwił im już drogę ucieczki.
Misja nie poszła jak należy i nie otrzymali takiej zapłaty, na jaką liczyli przed jej rozpoczęciem. Ale pomimo tego, że byli w Republice krótko, każde z nich nienawidziło tego czasu na swój sposób. Sami nawet, może oprócz Rusht, nie mieli do końca pewności dlaczego tak się stało. Kilka dni później już wymazywali to z pamięci, każde z nich na swój sposób, co zwykle nie znaczyło, że samotnie.

..::Koniec::..
 
Sekal jest offline