Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2021, 14:44   #78
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 25 2053.IV.19 sb, zmierzch, NYC

Czas: 2053.IV.19 sb, zmierzch
Miejsce: Nowy Jork, Wschodni Pas, Dzielnica Koi (s.błękitna), mieszkanie Amandy
Warunki: wnętrze mieszkania, jasno, umiarkowanie, sucho na zewnątrz jasno, mroźno, d.si.wiatr, ulewa


Amanda i Kanmi



Pogoda była paskudna. Zimno i pochmurno a do tego z tych chmur padał zimny deszcz. Więc na ziemi przelwały się potoki kałuż i błota oraz śmieci które w nich pływały albo uktwiły. Do tego jeszcze dzień się kończył, na ziemi już było prawie ciemno jak w nocy ale niebo jeszcze było granatowe a nie czarne jak w nocy. Tam gdzie mieszkali ludzie ściany budynków rozświetlały się prostokątami okien. Tam gdzie ich nie było całe sektory miasta wyglądały jak morze, ciemnych, bezludnych ruin. Miała to okazję sprawdzić aż za dobrze podczas powrotu na północ Manhattanu gdy wróciła na powierzchnię po wyjściu z metra. A John pojechał dalej do uniwerku.

- To będziesz tam jechać? Do tego Bronxu? Myślisz, że tam trzymają profesora? - zapytał gdy jeszcze siedzieli obok siebie w wagonie metra. Teraz jak sprawa się rypła wydawał się niewłaściwym człowiekiem w niewłaściwym miejscu co dał się zaplątać w jakieś ciemne sprawki. I z tego powodu próbował się jakoś zrehabilitować pomagając w skontaktowaniu się z Archerem czy mówiąc co wie powiązaniach profesora z “Argos”. Ale wiedział dość niewiele. Wyglądało jakby ci z gildii rolniczej wyciągali od niego informacje ale nie wtajemniczali go w swoje plany. Może nie ufali mu aż na tyle aby mu o nich mówić. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie gdy się z nim rozmawiało. Samym zniknięciem profesora też był tak samo zaskoczony jak i reszta uniwersytetu.

- Mówiłaś, że będziesz wyjeżdżać z miasta? To może wpadnij przed wyjazdem. Nawet jak nie uda wam się wrócić z profesorem. - zaproponował gdy już zbliżali się do stacji na jakiem przepatrywaczka zamierzała wysiąść. No i w końcu ona wstała i wysiadła a on pojechał dalej. Uniwerek był dalej na północ niż enklawa Koi.

A jak tylko wyszła ze stacji na powierzchnię przywitała ją ta nowojorska plucha. Jeszcze trochę musiała przemęczyć się konnymi furgonetkami wśród innych pasażerów zakrytych od stóp do głów w mokre kurtki i płaszcze. Było dość tłoczno jak spora część kończyła swój dzień roboczy i wracali do swoich domów. A część pewnie z wieczornych i nocnych zmian jechała do pracy. W końcu znów wysiadła na swoim przystanku razem z kilkoma innymi osobami. Tam trafiła rozwieszanie ooficjalnych plakatów pod wiatą przystanku. Tym razem w ramach wsparcia obywatelskiego policji i porządku publicznego.

Cytat:
“Jeśli rozpoznajesz którąś z tych osób natychmiast zgłoś to na najlbiższym posterunku policji! Zatajanie informacji jest podlega karze i jest współudziałem w przestępstwie!”
Głosił standardowy napis nad plakatem jaki przedstawiał kilka zdjęć. Często je rozwieszano i póki były nowe to nawet przykuwały uwagę kogo aktualnie poszukuje policja. Dla łowców nagród to była prawie lektura obowiązkowa. Amanda mogła rzucić okiem na ten plakat i iść dalej ale niespodziewanie na jednym ze zdjęć dostrzegła jakby znajomą twarz.

Zdjęcie przedstawiało grupkę osób jakie w jakiejś alejce rozwieszają własne plakaty antyrządowe wzywające do walki z tyranią. Dwóch mężczyzn przyklejało w pośpiechu plakat do ściany, trzeci klęczał przy plecaku z którego pewnie wyjęto ten plakat. I była jeszcze kobieta. Pewnie stała na czujce bo była najbliżej wylotu alejki a więc na zdjęciu wyszła na pierwszym miejscu. Do tego pechowo dla siebie albo dojrzała fotografującego albo akurat spojrzała w tą stronę bo patrzyła się prosto w obiektyw. Blondynka i chociaż zdjęcie nie było całkiem wyraźnie to jednak dość mocno przypominała Julie. Tylko w jakiejś bluzie i spodniach. No ale może tylko przypadkowe podobieństwo i to mimo wszystko był ktoś inny.

A po przystanku to był jeszcze kawałek polewanej ulewą ulicą. Podchodząc już do swojej kamienicy zorientowała się, że nie wygląda zbyt gościnnie. Nie widziała kombiaka Seana tam gdzie zwykle Kanmi parkował jak do niej przyjeżdżał a i okna w swoim mieszkaniu były ciemne. Weszła do środka, na klatkę schodową, na swoje piętro i zapukała do drzwi. Ale nikt jej nie otworzył. Musiała użyć wytrychów aby wejść do własnego mieszkania a te powitało ją ciemnością, ciszą i chłodem. Jak zapaliła światło potwierdziło się, że jest puste.

Ale z kwadrans później usłyszała dźwięk silnika na ulicy. I jak wyjrzała rozpoznała parkujący kombi Seana. Kanmi wyszedł z samochodu i przebiegł przez ulicę. Ale spojrzał do góry i machnął do niej dłonią na powitanie gdy widocznie dostrzegł ją stojącą w oknie. Chwile potem już był na górze. Wbrew zimnej i ponurej aurze jaka panowała na zewnątrz był całkiem radosny i ozywiony.

- Widziałaś jaka pogoda? - zapytał ledwo władował się do koryarza. Wskazał kciukiem za siebie jakby zostawił tą pogodę na klatce za sobą. I pytał jakby dało się przegapić tą paskudną pogodę. Objął ją i pocałował na powitanie a potem prawie jednym ruchem zgarnął do środka salonu.

- Jest super! Idealna na załatwianie interesów! Wszystkie gliny się pochowają w swoich grajdołach! - oznajmił z satysfakcją wskazując na zalane ulewą okna. Mówił jakby dostrzegał w tym szansę a nie zawalidrogę.

- Posłuchaj bo potem pojechałem jeszcze raz tą trasą na tą paczkę. Znaczy po Agrosie. Dobra no to po kolei. Masz jakąś herbatę czy co? Trochę kosta na zewnątrz. - zaczął z w taką werwą jakby chciał zbyt wiele rzeczy powiedzieć w zbyt krótkim czasie. No i dopiero jak robiła mu coś na ciepło to zaczął opowiadać co tam się z nim działo odkąd się rozstali przy salonie tatuażu.

- Znaczy najpierw pojechałem za tym Kylem. Nic ciekawego. Wrócił do firmy, posiedział tam z godzinę, może nawet nie a potem pojechał do domu. Nie chciało mi się tam czekać bez sensu bo jakoś nigdzie więcej się nie wybierał. - skwitował to co działo się najpierw po tym jak się rozstali. I to mówił szybko jakby nie było dla niego zbyt ekscytujące i chciał załatwić jak najszybciej w tym streszczeniu.

- No to póki jeszcze było widno to pojechałem po tą paczkę. Znaczy sprawdzić trasę. Czy da się jakoś przejechać. I chyba coś mam. Zwłaszcza teraz jak jest taka piękna pogoda i jest już ciemno. - wyszczerzył się radośnie widocznie te nowiny uznając za ciekawsze i znacznie lepsze.

- Znalazłem inną trasę. No ale jest z nią pewien myk. - poinformował ją radośnie po czym zaczął opowiadać o co chodzi. Większość trasy od tego adresu gdzie miała być paczka aż tam do mety co Ryan podał niedaleko uniwerku Kanmi uznał za dość prostą. Mogły się trafić jakieś przypadkowe patrole i kontrole no ale na to nie mieli wpływu i to mogło się przytrafić wszędzie w tym mieście. Większość tej trasy dało się przejechać bezludnymi ruinami. Co prawda trzeba było znacznie nadłozyć drogi aby ominąć zamieszkałe enklawy no ale zdaniem blondyna było to do zrobienia. No mogli trafić na ten przypadkowy patrol ale właśnie w taką pogode jak teraz szanse na to były znacznie mniejsze. Przynajmniej na to liczył kierowca.

- No ale jest to wąskie gardło co ci mówiłem. Tam co zamontowali ten posterunek. - przypomniał o tym jednym miejscu jakie niedawno odkrył, że może stanowić problem dla przemytu paczki. - Ale można pojechać inaczej. Ominąć ich. Tylko no jest pewne ryzyko. - zaznaczył i zaczął relacjonować co właśnie odkrył dzisiaj po tym jak dał sobie spokój z siedzeniem w wozie pod kamienicą ochroniarza “Argos”.

Była inna trasa. Bliżej rzeki Hudson. Taki mocno podtopiony ale jeszcze dało się przejechać jak się wiedziało którędy. No a Kanmi właśnie wiedział a nawet przejechał tamtędy. Więc dało się. No ale tą okolice nazywano “małpim gajem” ze względu na zrujnowany, dziki i zapuszczony charakter. I miała nieciekawą reputację. Podobno była to kryjówka różnych gangów albo i czegoś gorszego gdzie i patrole policji raczej się nie zapuszczały.

- No więc wiesz. Jakby się udało przejechać tak jak teraz mnie no to git. Możemy olać tych gliniarzy i jechać dalej aż do uniwerku. No ale możemy się na coś napatoczyć. A nie wiadomo czy samo odpalenie doli wystarczy. Mogą zacząć od wywalenia w nas serii z ckm. - przyznał, że ta opcja wiąże się z dość poważnym ryzykiem gdyby napatoczyli się na tych co tam urzędują. Z tego co Amanda słyszała o tym miejscu to nie był nieprawdopodobny scenariusz. Z drugiej strony Kanmi dopiero co przejechał cało przez ten małpi gaj. Trudno było powiedzieć jakby to miało wyglądać gdyby starali się powtórzyć ten numer.

- No a jak nie to przez tych gliniarzy. Może w taki deszcz to by im się nie chciało sprawdzać zbyt dokładnie co wieziemy. Może tylko papiery a te mamy w porządku. Albo może byśmy mieli fart to wziąłby taki w łapę z pięćdziesiątka i by puścił dalej. Cholera wie kto by się trafił. - powiedział kręcąc głową. Przy optymistycznym wariancie to by taki gliniarz do nich wyszedł, rzucił okiem na dokumenty i puścił dalej. To byłoby najprostsze ze wszystkiego. Ale też jakby jednak trafił się jakiś gorliwy co by odkrył trefny towar na pace wozu to by była wtopa na całego.

- Myślałem o tej twojej gliniarze. Sama pomyśl, podjechała by radiowozem, powiedziała, że wieziemy coś dla niej czy tam dla posterunku i by nas pewnie puścili bez sprawdzania. Ale kurde trochę mało czasu zostało. I nie wiem czy ona by poszła na taki układ. Jak myślisz? Dałoby się ją zbajerować, że wieziemy coś ważnego albo co? Sam nie wiem. - przyznał, że chociaż za Janet nie przepadał jak i za wszystkimi gliniarzami to dostrzegał pewną pozytywną rolę jaka by mogła pełnić w tej przemytniczej operacji. Gdyby radiowóz ich pilotował i niejako firmował ich przejazd to na pewno wszystko byłoby znacznie prostsze. Ale blondynowi po jednym, dość krótkim i niezbyt przyjemnym spotkaniu z sierżant Swanson trudno było wyczuć czy ta poszłaby im na rękę w tej sprawie. Więc tutaj zdał się raczej na opinię swojej brązowowłosej partnerki. Z drugiej strony jakby udało się załatwić to tego wieczoru albo nocy to by byli bogatsi o całkiem pokaźną sumkę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline