Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2021, 15:23   #12
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację


Delta zareagowała błyskawicznie. Prędko podkradła się do lewej łapy bestii i intonując słowa zaklęcia, zgrabnym ruchem zagnieździła swe zakrzywione ostrze w podbrzuszu potwora, celując w okolice serca. Broń wraziła się głęboko w pozbawiony pancerza fragment muskularnego ciała, czemu zawtórował sunący z trzaskiem po ostrzu silny ładunek elektryczny wyzwolony z mistycznego czaru. Potworny przeciwnik ryknął rozpaczliwie tknięty dojmującym bólem z poważnej rany, zadanej mu podstępnie pchnięciem i piorunem wprost we wrażliwe miejsce. Z kolei tygrys, dotychczas kroczący na końcu grupy, mruknął złowrogo, ale nie mógł się przebić przez tłum przed nim. Wyglądało na to, że Ulfgar zawadzał mu i nie mógł doskoczyć do potwora. Zaś Thoer, widząc, że Ulfgar jest w opałach, zaczęła intonować zaklęcie, a kiedy skończyła, dotknęła Ulfgara, którego pancerz i skóra pokryły się warstwą twardej kory. Gnom wyciągnął zza paska różdżkę i… nie czynił nic. W tej chwili z pistoletu równie dobrze mógłby postrzelić sojusznika. A tak, to w razie czego pomoże.
Chociaż potężne pazury bulette poszarpały pancerz i ciało Ulfgara, ten jednak tylko wyszczerzył się.
- Teraz ja - warknął, po czym skoczył w stronę ściany, odbił się od niej i z ogromnym impetem uderzył rannego już stwora prosto w pysk. Siła ciosu była tak wielka, że kilkutonową bestię odrzuciło na przeciwległą ścianę, a jej nogi rozjechały się na boki. Nim zdołała wstać, krasnolud dopadł do niej i ciął dwukrotnie zaostrzonymi rantami tarcz, rozrywając jej gardło. I w ten sposób walka została zakończona niemal tak szybko, jak się rozpoczęła. Potwór wydał z siebie tylko niski gulgot, by wreszcie paść na kamiennej posadzce w rozszerzającej się kałuży krwi. Thoer wzruszyła ramionami, wyciągając tak jak wcześniej Justice, różdżkę leczenia ran.
- Być może warto sprawdzić, co jest w środku - rzekła, wskazując na obrzydliwy kształt potwora. - Bulette żrą wiele rzeczy. Być może moglibyśmy znaleźć… Jakieś artefakty nieszczęśników, których pożarła.

Monstrualny rozmiar nie nosi w sobie żadnej istotnej wartości. No, chyba że zdolność do nadmiernego krwawienia uznać za cnotę” pomyślała Delta po błyskawicznym starciu. Następnie spojrzała z pewnym uznaniem na Ulfgara, krasnolud wytrzymał atak, który rozerwałby na sztuki wołu. I popisał się niezgorszym kunsztem wojennym w kontrataku. Co stwierdziwszy, skinęła mu głową i zgrabnym ruchem schowała swój miecz do pochwy. Nie odniosła się jednak do sugestii Thoer. Jeśli drużyna chciała grzebać w trzewiach potwora, ich wola. Jej nie interesowały ewentualne łupy skryte wewnątrz wątpi monstrum. Ulfgar przyjął niemy wyraz aprobaty kiwnięciem głowy, po czym odpiął jedną z tarcz i usiadł na zewłoku. Obejrzał swoją wzmocnioną magią skórę i spojrzał na Thoer.
- Konkretna robota, może się przydać. Długa wytrzyma? - powiedział, starając się nie okazywać bólu. Obejrzał rozerwany fragment pancerza i jęknął - Cholera, żona mi przez tydzień głowę będzie o to suszyć… Ugh… - stęknął z bólu, po czym sięgnął do plecaka, wyjmując zalakowaną butelkę z symbolem fireheimskiego browaru. Zerwał pieczęć, z bandoliera na piersi wyciągnął fiolkę z miksturą leczącą i wlał zawartość do butli, a następnie pociągnął solidnego łyka. Jego rany zmniejszyły się, a na twarzy pojawiło się zadowolenie.
- Nie wiem, czy w bebechach coś będzie, ale sama skóra jest sporo warta. Może nic go nie zeżre do naszego powrotu.
- Jeśli umiesz oprawiać… to tak, może być coś warta.- stwierdził Justice chowając różdżkę, a następnie dodał. - Jeśli nie, to lepiej ostawić. Mój oręż niespecjalnie nadaje się do rozpruwania brzuchów. Raczej ich dziurawieniu.
Thoer odparła, przybliżając się z różdżką do Ulfgara i rzucając zaklęcie:
- Około dwóch godzin.
W istocie, różdżka leczyła rany, zrastała połamane kości i tamowała krwawienie. Zdawało się, że mikstura Ulfgara nie wyleczyła go do końca z ran, które zadała bulette. Potem, niezrażona komentarzami towarzyszy o tym, żeby zostawić ścierwo potwora w spokoju, podeszła i wyciągnęła sejmitar. Skóra bulette była gruba, ale być może mogła dostać się do wnętrzności. Cięcie skóry olbrzymiej bestii w za ciasnym dla niej korytarzu wymagało czasu. Z pomocą tygrysa jakoś obrócili bestię tak, aby dobrać się do brzucha. Potem już było zwykłe i brutalne rąbanie. Nie było mowy o pięknym cięciu. W końcu soki trawienne wylały się wraz z ich zawartością na okolicę. Zaśmierdziało. Druidka jednak od razu mogła zobaczyć, że bestia dawno nie miała w zębach nikogo żywego. Dużo kamieni i kruszca było przede wszystkim jej posiłkiem… ale nie tylko. Ciało mocno strawionego krasnoluda również jakimś cudem trafiło do jadłospisu buletty. Nieszczęśnik miał zaciśniętą w kościstej dłoni różdżkę. Dalsze przeszukiwanie go zaskutkowało zdobyciem adamantowego łańcucha, który był w resztkach plecaka, oraz kilku mikstur. Podczas sprawdzania kruszcu okazało się, że poza mniej wartościowymi kamieniami był też jeden, który zwrócił uwagę przede wszystkim Justica. Miał dokładnie taki sam znak jak ten, na którym wręczyła mu jego siostra.


Kiedy druidka skończyła, zwróciła się ponownie do pozostałych członków drużyny:
- Mogę iść pierwsza na zwiady - zaproponowała, mając w pamięci żywo zasadzkę bulette. - Inne formy Thoer mogą być lepsze od krasnoludzkich oczu i uszu i nie będą zwracać tak dużo uwagi jak krasnolud w zbroi idący przez tunel.
Mówiąc to, myślała oczywiście o formie nietoperza.
Delta skinęła druidce głową, bowiem nie miała nic przeciwko.
- Tooo... poczekamy, aż wróci. - gnom usiadł pod ścianą i spojrzała na nowo przybyłą.
- Pozwolisz, że zapytam, skąd jesteś i czym skuszono cię do dołączenia do naszej wyprawy. Wybacz moją wścibskość, ale… mamy czas do zabicia.
Fiołkowooka zawahała się przez dłuższy moment, aż wydawało się, że nie wyrzuci z siebie ani słowa. W końcu rzuciła zdawkowo, patrząc w nieznaną dal korytarza.
- Z Westingvale… Złoto i zwykła bezczynność.
- To tak jak ja… jeśli chodzi o to drugie, dodając do tego jeszcze marudnego szwagra.- odparł z uśmiechem gnom.
- Przyszywana rodzina bywa utrapieniem... - powiedziała zabójczyni, choć wydawało się, że bardziej mówiła o sobie, niż empatyzowała z Justicano.
- W zasadzie ja byłem dla nich… nikt nie lubi darmozjadów, poza najbliższą rodziną.- stwierdził rubasznie gnom.

W czasie, gdy Justicano i Delta rozmawiali, druidka zwróciła się do swojego podopiecznego.
- Freki, broń Ulfgara, jakby znalazła się tutaj jeszcze jedna z tych bestii - rzekła Thoer do tygrysa, który podszedł bliżej Ulfgara i począł się intensywnie wpatrywać w krasnoluda, jakby miała spaść na niego kolejna bulette.
-Nie potrzeba mi obrońcy - prychnął ten gniewnie, wpatrując się z irytacją w kocisko - Wychodziłem ze znacznie gorszych ran.
Zanim Thoer przemieniła się, dotknęła jednego z bursztynów w swoim naszyjniku i wyszeptała melodyjnie parę słów, a także wyciągnęła pojedyncze ciemne ziarno schowane za pazuchą i połknęła je. Nie było żadnej widocznej zmiany, poza rozszerzonymi źrenicami Thoer. Po czym druidka skłoniła się i odwróciła w stronę mrocznego korytarza. Nagle, jej skóra ściemniała, ściągnęła się i z pleców wyrosły dwa błoniaste skrzydła, by wreszcie zmniejszyć się do formy nietoperza. Thoer poleciała w mrok korytarza.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 10-03-2021 o 15:29.
Alex Tyler jest offline