6 lipca 2050, Szwajcaria, dom nad jeziorem Michał, Anna
Weszliście do domu, przed wami rozpościerał się długi korytarz, po prawej mieliście drzwi do garażu, w którym Paweł parkował wasze Poloneziątko. Naprzeciwko drzwi do garażu był pokój, stała tam kanapa, biurko, krzesło obrotowe i szafa.
Dalej po prawej stronie mieliście salon w którym stał: telewizor, kanapa narożna, segment, szafa, dwa fotele. Naprzeciwko salonu była kuchnia, ot kuchenka gazowa, lodówka, piekarnik i mikrofala. Do tego stolik i dwa krzesła. Korytarz był zwieńczony łazienką wyłożoną białymi kafelkami, na szczęście była wanna a nie tylko kabina prysznicowa. Schody na górę zaprowadziły was do czterech identycznych pokoi (kanapa, biurko, komoda, krzesło), na tym piętrze również była łazienka ale mniejsza z kabiną prysznicową zamiast wanny. Na piętrze była klapa na strych i drabina. Na strychu było ciemno i nie było tam niczego. Paweł
Rozsiadłeś się na fotelu, to jest życie! Włączyłeś telewizor, właśnie były wiadomości. Prezenterka nawijała coś po szwabsku z dziwnym akcentem charakterystycznym dla rejonów Genewy.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |