Bradiaga Mamidlany | Sakramencka czereda -horror sarmacki Pieczara piekielna smolarzy
Ogień pod wielkim, miedzianym kotłem płonął z wielgą siłą. Kondziołek i Grzdylis sumiennie smołę mieszali, jako obyczaj każe. Szychta ich ku końcowi się miała, ale zmienników jakoś ni słychu, ni widu.
- Cusik mi się zdaje, że Wielgusz i ten, jego daremny braciszek, pewnikiem znowu śpią w przedpieklu - rzekł Grzdylis przebijając pazurem pęczniejący bąbel na powierzchni, czarnej brei.
- Oj, Grzdylisie. Oj, jak ja bym teraz z lubością gnaty wyprostował. Złożył głowę na chłodnym kamieniu i z lubością w sen zapadł. Dość mam już tego machania chochlą. Coby jeszcze, jakieś gładkolice duszyczki się tutaj taplały. To insza rzecz. A tak po próżnicy łychą mieszać, to przecież iście piekielna tortura.
- Kondziołku drogi, taki to już nasz diabelski los. DIabły my z plebsu, to nam właśnie najpodlejsza robota przystoi.
- Pluwam na hierarchię, tfu. Pluwam na książęta i hrabiów, pluwam na cały świat szlachecki, czy to na ziemi, czy w piekle. W rzyci mam te ich wszystkie tytuły i przywileje, psia ich mać.
Na te słowa do pieczary wszedł Hejdarz, podwojewodzi trzeciego kręgu, nadzorca smoalrzy i widlarzy. Diabeł surowy i ze wszech miar nieznoszący gderaczy, brękotów i obiboków.
Grymas złości wykrzywił mu facjatę, a morderczy wzrok wbił w dwóch dibelsich posługaczy.
Oburącz chwyciwszy stalowe widły dziabnął nimi najpierw Kondziołka, a potem dla równowagi i sprawiedliwości Grzdylisa.
- A co wy tu nicponie sakramenckie wyprawiacie. Bunty się wam tu marzą. Szlachty rzezanie, co? Oj ja wam dam! Popamiętacie szychtę z Hejdarzem na długo.
I znowu widłami po rzyci zaczął dźgać jednego i drugiego niepokornego diabełka.
- Mieszać mi tu, coby się nam smoła nie zważyła.
- Litości, panie podwojewodzi - zaczął skomleć Grzdylis - My nic takiego nie mówili… znaczy się, jeno że nasza szychta skończona. A te gamonie Wielgosz i Kusy, znowu pewnikiem zaspali.
Hejdarz otwartą łapą palnął Grzdylisa w potylicę i ryknął z wielką złością.
- Nie wasza to sprawa, gdzie i co Wilgosz z Kusym robią. Do innych spraw odesłani zostali, a wasza rzecz smołę mieszać Jasne?
- Tak jest, panie podwojewodzi - odrzekli chórem Kondziołek z Grzdylisem. Widząc, że lepiej z pryncypałem nie dyskutować, zacisnęli tylko wargi i z mozołem dalej mieszać smołę.
Tymczasem Wielgosz z Kusym na karych ogierach gnali przez step. Bezgwiezdne niebo skrywało ich diabelskie oblicza i jedynie ich płonące żywym ogniem ślepia, jarzyły się w mroku.
***
Świeca przy ikonie Matki Przenajświętszej dopalała się z wolna. Urszula Duniewicz i jej ciotka Rozalia, jak co wieczór modły żarliwe o nawróceniu ojca i brat wznosiły. Rzec od razu należy, że obie niewiasty z wielkiej pobożliwości i dobroczynności w całym powiecie pińskim słynęły. Wielu nawet w młodej Urszuli świętą widzieli, co nie tylko powodem niejednej pielgrzymki było, ale też wielu kandydatów na męża trwogą napawało. Wszak jakże to za żonę świętą i pobożną niewiastę sobie brać. Nie przystoi to i tyle, nawet jeśli owa niewiasta zamożna i anielsko piękna.
Wiele przymiotów i zalet Urszula posiadał. Niestety tego samego o jej ojcu rzec nie można.
Adam Duniewicz herbu Dulęba, to nie tylko okrutnik, raptus i pijanica, którego imię postrach wzbudza od Prypeci do Dniepru, ale także a może przede wszystkim człek, które duszę samemu Asmodeuszowi zaprzedał. Tak przynajmniej ludzie gadają, a powodów by w to wierzyć doprawdy mają wiela. Jeden pop na własne oczy widział, jak Duniewicz na Biblię pluje i cerkiew z ogniem puścił. Powiadają, że waćpan Adam nie tylko z ladacznicami przystaje, ale jeszcze je na sabaty sprasza, coby Lucypera czciły. Wielką ponoć moc diabelską ma acan Duniewicz, i kulę się go nie imają i szablą macha tak, że człeka na pół przerżnąć potrafi , a wilki i niedźwiedzie na sam jego widok łby w pokorze skłaniają. Jednym słowem, wielki to swawolnik i charakternik na dodatek.
I to właśnie za ocalenie jego duszy, córka jego Urszula, co wieczór wespół z ciotką wznoszą.
Takoż samo było w tę noc listopadową, gdy wielka jasność dwór Duniewiczów nawiedziła. Czeladź cała na kolana padła, posłańca bożego ujrzawszy, jeno stary Anzelm trzeźwość umysłu zachował i w te pędy wiadomość panience pobiegł przekazać.
Gdy panienka Urszula wraz ciotuchną ukochaną z dworu wyszła, anioł w te słowa do niej przemówił.
- Duszko najmilejsza, wielce miłe są twe modlitwy Bogu Najwyższemu. W swej dobroci i miłosierdziu natchnął on ducha ojca twego i do nawróceniu go skłonił. Wiedzieć musisz jednak, że grzech wielki ojciec twój popełnił. Duszę swą nieśmiertelną samemu diabłu on zaprzedał i na wieczną służbę mu się oddał. Cyrograf podpisany w skarbcu Asmodeusza tkwi i gwarancją jest, że dusza ojca twego do niego należy. Bez walki piekielnik ów duszy nie odda. Musisz zatem duszeczko najmilsza do boju się przygotować. Droga długa i ciężka cię czeka. Do pielgrzymki się szykuj, coby grób świętej Olgi, wielkiej księżnej kijowskiej odwiedzić. Miej jednak baczenie na siebie, wszak Asmodeusz i piekielniki jego uż niecny plan knują, coby duszy ojca twego nie stracić. Miej jednak wiarę, wszak Bóg Najwyższy jest z tobą. Wiary i póki przy nim trwasz krzywda ci się nie stanie. A gdyby trwoga twym sercem zawładnęła, do Maryi, Matki Przenajświętszej swe myśli skieruj i w jej róż wieńcu nadzieję odnajdź. Błogosławieństwo boże przyjmij w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego….
Ledwo słowa błogosławieństwa wybrzmiały, mrok dwór Duniewiczów ogarnął, a w oddali wycie wilków słyszeć się dało. Przepełnione bożą miłością serce ciotki Rozalii, nie ulękło się jednak. Pewnym głosem do starego Anzelma rzekła:
- Szykujcie konie, Anzelmie. Pora w drogę ruszać. Prowiant i broń narychtuj, a i wici po okolicy roześlij, kto w zbożnej misji wsparcie chce nam okazać.
Anzelm, co niejedno już w swoim długim życiu widział, skinął w milczeniu głową i do wypełniania rozkazów ruszył.
***
Ezechiel od dwóch dni spać nie mógł. Mimo, że ciało umęczone miał całodzienną pracą, to w nocy spokoju zaznać nie potrafił. Kręcił się z boku na bok i z zazdrością na swą żoną Rachelę spoglądał, która w najlepsze snu zażywała. A on za nic w świecie nie mógł zaznać owego błogiego stanu. NIepokój wielki duszę i umysł mu mącił. Przyczyny nie znał, ale czuł, że coś strasznego się ku niemu zbliża.
Kolejną godzinę wpatrywał się bezmyślnie w okno i próbował zasnąć. Policzyłby gwiazdy, coby umysł zmęczyć i odpłynąć w krainę morfeusza, le niebo czarne nad nim było jako wieko trumny. Chłód nieziemski przeszył całego jego ciało, gdy myśl ta przez umysł mu przebiegła.
I właśnie w tym momencie walenie do drzwi posłyszał. Nim krzyk z podwórza się rozległ Ezechiel już wiedział, że Zły w jego progi zawitał.
- Otwieraj Żydzie! - darł się wniebogłosy Wielgusz - Piwa i strawę szykuj, bo gości zacnych mieć będziesz.
Diabły dwa, ogiery swe do pala uwiązawszy, do drzwi karczmy walić poczęły. Oba w kontusze szlacheckie odziane i pasem słuckim przewiązane za ludzi mogły uchodzić, gdyby tylko im rogi spod bujnych czupryn nie wystawały i gdyby kopytami ziemi w zniecierpliwieniu nie rozgrzebywały.
Ezechiel drzwi otworzył i nisko się skłonił.
- Ileż można czekać warknął Kusy - Piwa i miodu dawaj gospodarzu, bośmy po podróży spragnieni.
- I wieczerzę zacną szykuj, bo goście lada chwila się tu stawią, a z gołymi rękami to ich witać nie wypada. Wszak to same znamienite postacie - dorzucił Wielgusz próg karczmy przekraczając.
- Dobrze prawisz bracie. Sami możni i charakterni lada chwila się tu zjawią. Jak się dobrze sprawisz Żydzie, to nagroda cię nie minie. Zatem nie żałuj ni jadła, ni napitku i na stół dawaj, to co masz w piwnicy najlepsze - rzekł Kusy przy kominku stając.
Wdech wziął głęboki i w palenisko z całej siły dmuchnął i w mig ogień wielgi polana rozpalił.
***
Iście sakramencka czereda w karczmie Żyda Ezechiela się zebrała Charakternicy, wąpierze, wiedźmy plugawe i biesy poślednie przy jednym stole się zebrały. Natura, jakby dla uczczenia tego infernalnego sabatu o odpowiedni nastrój zadbała,
Niebo bezgwiezdne nad karczmą się rozpościerało, a luna za gęstymi skryta została. Zimny, porywisty wiatr po polach hulał, drzewa do ziemi giąć. Jeno ulewnego deszczu, co strugami obfitymi, by glebę chłostał i świetlistych piorunów brakowało.
Nastrój iście grobowy wszystkim zawładnął. Nic zatem dziwnego, że Ezechiel i jego najmłodszy syn, Izaak, co to piekielnym gościom usługiwali twarze mieli blade i oczy pełne strachu.
- Salutem diabolus! - krzyknął Kusy, wznosząc w górę kielich pełny najprzedniejszego miodu z piwny Ezechiela.
- Salutem diabolus! - odkrzyknęło całe zebrane towarzystwo.
Złocisty trunek spłynął w gardziel i wnętrzności miłym ogniem rozgrzał. Panowie bracia i reszta czeredy, bigos pałaszować poczęli. Jeno siedzący w kącie wychudzony szlachcic, oczy wbił w diablęta i w te słowa się odezwał.
- Doprawdy cudne okoliczności przyrody naszemu spotkaniu towarzyszą. Mówcie lepiej jednak braciszkowie piekielni, po cóż nas żeście wezwali.
Kusy i Wielgusz spojrzeli po sobie. Po prawdzie liczyli, że towarzystwo już mocno pijane będzie, gdy im rozkazy księcia piekieł oznajmią, ale skoro pytanie padło nie było powodu, coby prawdy nie wyjawić.
- Rapt, panie bracie! Rapt nas czeka! - odparł Wielgusz.
- Nasz pan zapragnął z iście świętobliwą panienkę za żonę i wy tutaj zebrani macie mu ją do piekieł dostarczyć.
Cisza zapadła niewymowna. Rapt obyczajem znanym był z dawien dawna, ale nikt nigdy nie widział, coby jeden z panów piekieł za żoną śmiertelną kobietę chciał brać. Sprawa niechybnie musiała mieć drugie, a może i trzecie dno. Piekielnicy jednak zobowiązani byli rozkazów infernalnych przestrzegać. Nie pozostało im zatem nic innego, poza tym coby do misji owej sie sposobić.
Witam panów braci i czcigodne damy.
Cthulhu w rytmie funky i nie wypaliło, to spróbujmy z innej beczki.
“Sakramencka czereda” to opowieść w klimatach sarmacko-diabelsko-słowiańskich. Gracze wcielają się tutaj w postacie, które w ten czy inny sposób zaprzedały się Złemu i na jego rozkaz ruszają, aby dokonać raptu wszechczasów. Tło opowieści
Adam Duniewicz herbu Dulęba, swawolnik, pijanica i okrutnik, kilkanaście lat temu zaprzedał swą duszę księciu piekieł Asmodeuszowi. Kroczył on drogą zatracenia niemal od dnia swych narodzin i podpisany cyrograf stanowił niejako kropkę nad i.
Bojąc się odpowiedzialności związanej z założeniem rodziny, porzucił on swoją lubą w połogu i ruszył na trakt gwałcić i rabować.
Żona jego, kobieta pobożna i czystego serca, zmarła w czasie porodu. Zrodzona z tego związku Urszulu, nigdy nie poznała ojca i wszelką wiedzę o nim czerpała ze swój swej ciotki Rozalii.
Siostra Adama Duniewicza wierzyła, że jej brat w głębi duszy jest dobrym człowiek, jeno pogubił się w swoim życiu.
Obie niewiasty żarliwie modlą się o jego nawrócenie.
Modlitwy przynoszą skutek i Duniewicz zmienia swoje życie, ale ciąży nad nim podpisany cyrograf.
W momencie wymodlonego nawrócenia złoczyńcy rozpoczyna się zaciekłą walka między Bogiem i piekielnym księciem o szlachecką duszę, Adama Duniewicza.
Wasze postacie w tej walce (przynajmniej na początku) stoją po stronie Złego
Asmodeusz, książę piekielny, pan pożądania i nieczystości, pragnie splugawić czystą i niewinną duszę Urszuli, biorąc ją za żoną, a tym samym zadając potężny cios jej ojcu, który w skutek modlitw zaczął zmieniać swoje życie,
Opowieść zaczynamy w momencie, gdy wasze postacie otrzymują zadanie dokonania raptu. Macie porwać córkę Duniewicza i dostarczyć ją przed oblicze księcia piekieł. Czas historyczny
Niniejsza opowieść będzie balansować na pograniczu jawy i snu, wyobrażeń, legend i rzeczywistości. W związku z tym prawdziwe wydarzenia historyczne są tylko odległym tłem.
Mamy mniej więcej połowę wieku i XVII i to nam w zupełności wystarczy.
Jesteśmy gdzieś między wojną inflancką, a powstaniem Chmielnickiego i tyle. Detale historyczne są w tej przygodzie zbędne. Klimat
Proponuję mieszankę iście wybuchową. Mamy sarmacką fantazję, gotycki mrok wampirzy i słowiański magiczne mgły. Te trzy światy będą się przenikać, mieszać, tworząc jedyny unikalne świat przygody.
Dla lubujących się w schematach i nazwach mamy Dzikie Pola, Wampira:Mroczne Wieki i Arkonę. Mechanika
Będzie, choć na pewno nietypowa i nieopisana w żadnej książce.
Będę bazował na cyferkach i schematach opisanych w Dzikich Polach, Amberze i Wampirze.
Jeżeli chodzi o szczegóły, to na początek czeka nas tajna licytacja, rodem właśnie z Amberu.
I tak, tworząc postać macie do rozdzielenia 100 pkt na następujące cechy:
- Psyche - cecha odpowiedzialna za wszelkie atrybuty umysłowe od inteligencji, po charyzmę i wiedzę.
- Corporis - cecha odpowiedzialna siłę, wytrzymałość i wszelkie atrybuty ciała fizycznego
- Ars Bellum - cecha związana z rzemiosłem wojennym, począwszy od walki na sztylety, skończywszy na bitewnych strategiach;
- Magicae Artis - cecha związana z panowaniem nad wszystkim, co wymyka się ludzkiemu umysłowi. Począwszy od warzenia magicznych wywarów, skończywszy na diabelskich sztukach i wampirzej magii krwi;
- Dignitatis - pozycja społeczna i wszystko, co z nią związane. W zakres tej cechy wchodzi zarówno pozycja społeczna na ziemii, jak i w piekielnej hierarchii.
Tajna licytacji polega na tym, że gracz który da najwięcej punktów np w Psyche jest najmocniejszy w umysłowych spośród grupy itd. Mam nadzieję, że to zrozumiałe. Jeśli nie to dajcie znać wyjaśnię to na przykładach. Archetyp
Poza rozdaniem punktów na cechy, chciałbym abyście wybrali swój typ postaci. I tak do wyboru macie następujące typy:
- Charakternik - szlachcic, który zaprzedał duszę Szatanowi: Nadal pozostaje on człowiek z krwi i kości, ale posiada dodatkowe diabelskie atuty i sztuczki.
- Diabeł szlachcic - diabeł wprost z piekła tyle, że ze szlacheckim rodowodem. Patrz diabeł rokita.Taki diabeł potrafi przyjąć ludzką postać i władać diabelską magią, ale zawsze pozostaje mu diabelski atrybut w postaci rogów, kopyt i ogona. Nigdy nie wejdzie do poświęconego miejsca, a jego oczy lśnią piekielnym blaskiem/.
- Wąpierz - nieśmiertelna istota, która żywi się krwią - vide Wampir Maskarada. Wiadomo o co chodzi.
- Czarownik/Czarownica/Wiedźma - postać oddana w pełni sztuce magii. Historia
Poza cechami i archetypem postaci chciałbym przeczytać choćby kilka zdań na temat tego kim tak naprawdę jest wasza postać. Nie oczekuje elaboratów, ale esencji. Kilka, kilkanaście zdań na temat historii, charakteru i usposobienia waszej postaci. Czereda
Wasza drużyna, czyli czereda może równie dobrze stanowić zgrany zespół, który zna się od lat, jak i zbieraninę przypadkowych piekielników, którzy odpowiedzieli na wezwanie księcia piekieł. Możecie zatem zarówno tworzyć wzajemne powiązania i dogadywać się, jak i założyć, że poznajecie się wraz z początkiem przygody..
Mam nadzieję, że klimat i założenia sesji zostały przedstawione jasno i klarownie
Jakby coś nie halo, to pytajcie.
__________________ I never sleep, cause sleep is the cousin of death |