Jakieś
brzęczenie się w krąg rozlega...
Co to do licha? Skąd to dobiega?
Czy to spod ziemi hałas straszliwy?
Ktoś zjadł
ogryzek, jest ledwo żywy?
Czy w instrybutor ktoś strzelać raczył?
Czy spadł z
drabiny jak się przestraszył?
To nic z tych rzeczy moi kochani,
Kochany Panie, Kochana Pani.
W Chełmie już wiedzą skąd te hałasy.
To rozwiązanie na trudne czasy.
Bo
Hesperydy, to teatr właśnie.
Idźcie na spektakl, wygaście waśnie!
To żadna
lipa, ani też brzoza,
to też nie kłoda co ją do morza
rzeką spławiają wciąż ludzie pracy.
Jak to im było?... A! Tak flisacy!
Na barkach praca ich się odbywa
barka jest łodzią - po wodzie pływa.
Ja zaś by dłużej się nie rozwodzić,
kończę ten wiersz i zasiadam do “
łodzi”.