Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2021, 08:07   #6
Leb Harr
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
Ciężkie życie pośród ludzi stało się jeszcze cięższe, kiedy Bigdebin „Żelazna Dłoń” został zmuszony do zamieszkania z ich stadem w małej piwnicy. Przeciwko piwnicom nie miał nic, pod ziemią czuł się jak w domu, ale to co tutaj budowali nie mogło by uchodzić nawet za chlew w normalnej, prawdziwej kopalni. Żaden krasnolud nie gładził by ścian białym wapnem, tym bardziej gdy miast z kamienia tu stawiane były z jakichś ich wymyślnych, czerwonych kostek. Nie używał by drewnianych krowki a żelazne kute podpory tam, gdzie kamienia było by za mało. I z całą pewnością nie zostawił by klepiska z ziemi, gliny i bogowie wiedzą z czego jeszcze. Widząc, że ten zapchlony kundel nie opuszcza piwnicy na tyle często by załatwić przyzwoicie wszystkie swe potrzeby, krasnolud domyślał się co jeszcze wdeptuje się tu w grunt. I nikomu to nie wadziło.

Zadawniona zadra z klasztornej przygody sprawiła, że krasnolud rozglądał się za toporem, który mógłby wręczyć kozakowi w podzięce za tamten, który tak niefortunnie się złamał w lochu. Tyle, że krasnolud chciał oddać taki, który nie powtórzy tego przy pierwszej potyczce. Szukał nawet wśród ludzkich zbrojmistrzów w trakcie wędrówki do Wusterburga i w samym mieście, ale zima, siarczysta zima, nie sprzyjała wymianie handlowej a siekiery, nawet te najlepsze, nie zadowalały oczekiwań syna Grungiego w tej przestrzeni. Obiecał sobie, że gdy nadarzy się okazja, sprezentuje kozakowi taki kuty przez jego pobratymców. Odłożył na tę okoliczność stosowną sumę. Później ją zwiększył. Później zaś, gdy się spił na smutno, przegrał połowę w kości do jakiś ludzkich szumowin. Ale nie dbał o to. Miał więcej ze zdobyczy, choć przecie i tak cały niemal skarb zatopili w jeziorze. Jednak, dla profilaktyki i zachowania stosownej postawy, kłócił się z Semenem o ten topór wykręcając się od obowiązku zwrotu. No bo jak to? A jego utracony w lochach ku ratowaniu wszystkich sprzęt, a utracone zdrowie? Kto mu to wynagrodzi? A co prawda to prawda, medyk pokpił sprawę, bo jakoś tak go pozszywał, że ciągnęło go przy każdym ruchu. No, ale lepszego trudno było szukać, krasnolud liczył, że to rozchodzi.

Pojawienie się oberżysty wyrwało krasnoluda ze snu, choć po prawdzie to już wiercił się nieco, bo szczać mu się chciało a wstawać nie. Zmuszony do pobudki był nawet zadowolony. Jednak już z wieści jakimi tamten sypnął, nie. No a gdy odezwała się jedna z tych człeczyn z którymi dzielili piwnicę, na krasnoluda spłynął spokój. Jakiego nie doświadczał od dawna wzburzony w swojej ksenofobii i rasizmie przez tego dziwnego kozaka i medykusa, nie pasujących do jego wizji ludzi. Jak widać, nie mylił się przez całe życie, tylko trafił na nie pasujące do schematu indywidua. Pozostali ludzie byli tacy sami. Zdradzieccy, podli, gnuśni, tchórzliwi i chciwi. I pragnący cudzego. Zawsze i wszędzie. Krasnolud powoli pozbierał swój dobytek, bez smutku żegnając się z tą norą, po czym podszedł do schodków. Wymianie zdań pomiędzy Semenem i Gustavem nie poświęcił zbyt wiele uwagi, bo i nie było czemu. Ale zauważył płynące z niej konsekwencje. Dla tego też stanął przy schodach, bo jakkolwiek Gustaw czy jak mu tam, mógł się odgrażać, to jednak by wprowadzić swoje groźby w życie musiał przejść koło krasnoluda. A na to Bigdebin już by mu nie pozwolił. Słysząc ostatnie słowa tego gnojka z korbaczem odezwał się do kislevity krótko, jak to miał w zwyczaju.

- Załatwisz to, czy mam ci pomóc?

Pytanie było bardziej sygnałem dla kozaka, że tego problemu nierozwiązanego za plecami zostawiać nie można. Krasnolud nie sądził, by Semen potrzebował pomocy aby załatwić tego gnojka z pożal się boże korbaczem. Inną rzeczą było, że zbyt wiele osób usłyszało zbyt wiele. Może wartało obśmiać gnoja? Wykręcić się? Ale w tym już krasnolud był zupełnie kiepski. Sprawy rozwiązywał po swojemu. Definitywnie.

5k100: 28, 63, 64, 97, 15
 
Leb Harr jest offline